Trochę z opóźnieniem ale ruszam z relacją/ opisówką.
Na wstępie zaznaczam, że pewnie będę się rozwlekać i opisywać nie wiadomo co ( pierdoły ), cóż nie każdy umie ładnie pisać
I pierwsze 3 dni zdjęcia będą okropnej jakości :/ Nie muszę ich nawet zmniejszać żeby umieścić na forum.
Nie wiem co miałam przestawione w aparacie i jak to potem z powrotem przestawiłam ale przez 3 dni zdjęcia robiło mi w wielkości koło 160 KB
Jak to zobaczyłam w domu to myślałam, że się zapłaczę ale na szczęście tylko 3 dni, potem są normalne- bez szału bo to zwykły kompakcik Lumix ale ważne, że są
Dzień 0/1 sobota/niedziela
Mamy w planach wyjechać w sobotę po południu, ok godziny 18. W planach mamy także wyspać się do oporu
No ale jak to zwykle bywa plany nie wychodzą i budzimy się o 7 rano a emocje są zbyt duże żeby zasnąć dalej.
Wywalam chłopaków na ostatnie zakupy, plac zabaw itp. a ja biorę się za pakowanie.
Ok 13 jesteśmy spakowani, po obiedzie i stwierdzamy, że szkoda czasu, ruszamy już !! Mamy do przejechania ok 1300 km ale jak się okazuje zrobimy troszkę ponad 1400
Przez PL i SLO prowadzę ja. Jako, że to nasz pierwszy przejazd to jestem wystraszona Słowacką policją i nie przekraczam dopuszczalnych prędkości nawet o km
Jak się okaże ani w tą stronę ani z powrotem nie widzimy ani jednaj kontroli policyjnej.
Po drodze gdzieś motamy się z nawigacją i lądujemy na drodze prowadzącej przez las, cały czas serpentynynami :/
I wleczemy się tak prędkością 30 km/h ( mąż cały czas poucza nie zjeżdżaj do krawędzi, zwolnij przed zakrętem, blebleble )
Co do tej drogi nie wiem czy to jest ta główna prowadząca przez Słowację, ale wracając starałam się ustawić na nawigacji inną, a pokierowało nas ponownie na tą
Humory dopisują
Pola słonecznikowe na Węgrzech
Zaraz przed granicą z Węgrami przesiadam się z Rafałem i to on całą noc prowadzi auto. Koło 0-1 w nocy zaczyna mnie łapać sen i wykłócam się, że ma się zatrzymać na drzemkę bo MI się chcę spać a nie zgadzam się żeby on prowadził gdy ja śpię ! Oczywiście nic mi to nie daje, bo jak zwykle twierdzi, że on się dobrze czuje i nie chce mu się spać a ja jak mi się chce to mogę, dla niego to nie problem. Kiedyś jakiś czas jeździł jako kierowca i lubi to robić ale ja oczywiści wystraszona pierwszym wyjazdem i żeby coś nie zamotać i czasem czegoś nie przeoczyć ostro walczę ze sobą żeby nie zasnąć. Kończy się to moją półgodzinną drzemką i bólem głowy przez kolejne parę godzin
Nad ranem jesteśmy coraz bliżej wybrzeża
Ja oczywiście ciągle wypatruję tunelu Sveti Rok ( nie sprawdziłam wcześniej gdzie on się znajduje ) i szok - faktycznie przed temp 18 stopni a za 27
W drodze powrotnej to już jednak różnica tylko 2 stopni.
W naszej Uvali Veprinova na Hvarze mamy zameldować się dopiero najwcześniej o 13 więc stwierdzamy, że przejedziemy się wybrzeżem. Więc zjeżdżamy z autostrady chyba na Pakostane, szczerze to jestem tak zjechana, że pamiętam to przedpołudnie jak przez mgłę. Szukamy stacji żeby napić się jakiejś kawki i zatankować gaz. Jak się okazuje tam z gazem łatwiej niż w okolicach Makarskiej
Po drodze zatrzymujemy się w Trogirze.Nasze zwiedzanie trwa dosłownie godzinkę, nikt nie ma sił ani chęci na więcej
Co do Trogiru mam mieszane uczucia. Uliczki cudowne ale zabija mnie ilość ludzi- no ale to w końcu niedziela więc jestem w stanie zrozumieć. Ale smród jaki tam czuć jest nie do wytrzymania
Zapach ścieków pomieszany z zapachem perfum z butików, gotowanego jedzenia z konob i co kawałek wylewanej wody z płynem do mycia podłóg daje taką mieszankę, że szybko się zwijamy.
Szkoda no ale przecież jeszcze kiedyś wrócimy na porządne zwiedzanie
Jadranką jedziemy dalej do Drvenika.
Mijamy miasteczka i ładne zatoki, niestety moje zmęczenie powoduje, że nie zapamiętuje co jest gdzie
Oczywiście Riwiera Omiska i Makarska robi na mnie mega wrażenie !
Ale ilość ludzi, apartamentów i wielkość miasteczek delikatnie mówiąc przeraża mnie. Nawet miasteczka o których czytałam, że są malutkie ( takie np. Mimice ) dla mnie okazują się za bardzo przepełnione, przynajmniej takie wrażenie sprawiają z drogi
Do Drvenika dojeżdżamy ok godziny 13 ( praktycznie po 24 h drogi
)
Idę kupić bilet na prom i pytam się, o której będzie płynąć. Miły pan informuję, że o 14.45. No nic jedziemy ustawić się w kolejce i obczaić plaże
Liczę auta - 29 ! Mówię do męża, że czytałam, że mieści się 30. A w kolejce z 2 kampery i inne jeszcze jakieś duże autka. W myślach proszę żebyśmy się zmieścili
Nie pozwalam wpakować się dzieciakom do wody bo mam przeczucie, że skoro tyle aut już czeka to na pewno wcześniej będzie prom i nie mylę się
Podjeżdźamy pełni obaw i udaje się, jesteśmy ostatnim autem wjeżdźającym na prom
O 13.45 czyli całą godzinę wcześniej wypływamy
Ta plaża wstawiana już wielokrotnie na forum przeraża mnie
Na pewno dla wielu to jest super spędzanie czasu wśród ludzi ale we mnie wywołuje tylko niechęć.
Płyniemy. Nie wstawię zdj słynnej latarni bo jej jakość załamuje, ale uda się pstryknąć lepsze fotki w drodze powrotnej
Jeszcze tylko godzinka drogi i dotrzemy do naszej zatoki.
I tu pierwsze wrażenie jest takie trochę nieprzyjemne. Zjeżdżamy z głównej drogi w Gdinji i kierujemy się do Uvali Veprinovej. Zaczyna się szutrówka, o której oczywiście wiedzieliśmy ale i tak mąż patrzy na mnie z miną " gdzie ty nas k*&^% przywiozłaś "
Meldujemy się w naszej robinsonadzie i odczucia też są średnie. Niby jest tak jak na zdj, no pomijając średnią czystość ale spodziewaliśmy się tego. Idziemy na plaże rozłożyć nasze graty- namiot, dmuchańce itp. Wieczorem leżąc w łóżku, słysząc cykady ( na początku ciężko mi było się do nich przyzwyczaić
) i cudowny szum morza wszystkie złe myśli przechodzą i jesteśmy zadowoleni z wyboru miejsca.
Padnięci po podróży szybko zasypiamy myśląc co czeka nas w kolejne dni