Sarajewo to niezwykłe miasto, miasto, w którym przy jednej ulicy natykamy się na meczet, ale też i na kościół katolicki, a dalej na synagogę i na cerkiew. To miasto, gdzie kultura islamska mieszała się z kulturą katolicką, prawosławną, czy nawet judejską. To jedyne takie miasto, które szczyciło się niezwykłą tolerancją i brakiem dyskryminacji jakiejkolwiek grupy społecznej i etnicznej. Niestety, ta trwająca przez pięć wieków harmonia została zburzona przez krótkie cztery lata końcem XX wieku, kiedy to bośniaccy Serbowie okrążyli Sarajewo i rozpoczęli ostrzeliwanie miasta, niszcząc wielowiekową kulturę i mordując, bo tak to trzeba nazwać, cywilną ludność. Miasto zostało pozbawione prądu, wody, przerwano połączenia telefoniczne, zablokowano dowóz żywności. Główna ulica Bulevar Selimovića i ulica Zmaja od Bosne nazwano „aleją snajperów”. Nikt nie miał prawa tamtędy przejść. Podczas ostrzeliwania zniszczone zostały meczety, kościoły, szpitale, domy użyteczności publicznej. Jedynym połączeniem ze „światem” był 800 metrowy tunel „nadziei” działający od połowy 1993 roku, a pozwalający zaopatrywać ludność Sarajewa w wodę, żywność, leki i broń. To jest wręcz niesamowite, że w cywilizowanej zdawałoby się Europie mogło dojść do takiego barbarzyństwa, któremu przez dłuższy czas przyglądał się cały świat, nie robiąc nic by temu przeszkodzić.
Za mało mieliśmy czasu, by zobaczyć wszystko w tym kosmopolitycznym mieście, stąd z konieczności ograniczyliśmy się do tego co najpiękniejsze i najwartościowsze, czyli Stare Miasto i Centrum austro-węgierskie. Zwiedzanie zaczęliśmy od Grobu Nieznanego Żołnierza z wiecznie palącym się ogniem. To pomnik poświęcony partyzantom Tity walczącym w czasie II wojny światowej o wolność Jugosławii. Idąc w kierunku starego miasta natrafiamy na Markale – targowisko miejskie, świadek przerażających wydarzeń ostatniej bratobójczej wojny. Dwukrotnie dokonano tam masakry, poprzez ostrzał artyleryjski tego miejsca, wynikiem czego zginęło 110 osób, a dalszych 230 zostało rannych. Sam budynek targowiska miejskiego powstał w końcówce XVIII wieku przyjmując niemiecką nazwę Markthalle (Bośnia była wtedy częścią Austrii), ale szybko skróconą do Markale. Nie daleko hal targowych mieści się Bošnjački Instytut (Instytut Boszniacki), zajmujący się kulturą i historią bośniackich muzułmanów (boszniaków). Tu małe wyjaśnienie. W Bośni i Hercegowinie mieszkają serbscy prawosławni, chorwaccy katolicy i bośniaccy muzułmanie, których z racji przynależności państwowej, nazywa się Bośniakami. By nazwę „Bośniak”, „bośniacki” nie kojarzono tylko z muzułmanami, wobec tych ostatnich używa się nazwy „Boszniak”, „boszniacki” (Bošnjak, bošnjački). Czyli bośniaccy muzułmanie to Boszniacy, a nie Bośniacy. Wracając do Instytutu, to powstał on w 1988 roku w Szwajcarii, a dopiero w 2001 roku został przeniesiony do Sarajewa, do nowo powstałych budynków. Tuż przed Instytutem znajduje się łaźnia Gazi Husrev-bega (hamam) z charakterystycznymi dwoma kopułami. To budynek z czasów świetności tureckiej, w którym dzisiaj mieści się centrum kultury. Po drugiej stronie ulicy M. M. Bašeskije wznosi się katolicka Sarajevska Katedrala Srca Isusovego (katedra Serca Jezusowego). Kamienna katedra z dwoma wieżami zegarowymi powstała pod koniec XIX wieku. Wybudowana została w stylu neoromańskim i neogotyckim z trzema nawami i niewielkim ołtarzem. W środku znajduje się grobowiec arcybiskupa Josipa Štadlera inicjatora budowy katedry. Idziemy dalej wkraczając w inny świat, świat budowli muzułmańskich powstałych w większości w czasach panowania tureckiego. Wyjątkiem są budynki usytuowane jednak nieco na uboczu: Stara Synagoga, wybudowana przez żydów sefardyjskich przybyłych tu z Hiszpanii, oraz Stara Cerkiew Prawosławna. Budynki wybudowano za panowania Turków, stąd ich zabudowa jest niska, a architektura bardzo skromna, bez żadnych zdobień i dekoracji. Nie dotyczyło to wnętrz, stąd cerkiew w środku wygląda przepysznie, a ikonostas jest znakomity. Co innego budowle muzułmańskie. Te budowano wielkie i z przepychem. W końcu rządzili tu muzułmańscy Turcy. Pierwszą z nich jaką napotykamy to meczet Ferhadija (džamija Ferhadija), z charakterystyczną kopułą i stojącym obok wysokim minaretem. By dojść do największego zabytku islamskiej architektury, meczetu Gazi Husrev-bega (Gazi Husrev-begova džamija) mijamy, nie mniej świetny, budynek Bezistanu Gazi Husrev-bega, czyli miejskiego bazaru (Sarajevo posiadało trzy takie bazary), spełniającego takie same zadanie co nasze sukiennice. Ten okazały budynek (109 m dł. i 20 m szer. ) powstał w połowie XVI wieku, w środku którego mieściły się sklepy. Część sklepów znajdowała się również na zewnątrz budynku, wzdłuż ul. Gazi Husrev-bega, zwanej też często ul. Zlatarską. Dzisiaj budynek spełnia te same handlowe funkcje co za czasów tureckich. No może inny towar znajduje się na ladach sklepowych. Nieopodal bezistanu kolejna ciekawa budowla – Sahat kula, czyli 30 metrowa wieża zegarowa, pokazująca czas wg. systemu tureckiego, liczonego od zachodu słońca. Obok wieży jest budynek zegarmistrza, w którym przetrzymuje się narzędzia i instrumenty do pomiaru wysokości słońca. No i stoimy przed najwspanialszym zabytkiem Sarajewa jakim bez wątpienia jest meczet Gai Husrev-bega. Ta XVI wieczna, monumentalna budowla zaprojektowana została przez stambulskiego architekta Ajema Esira Ali, a wybudowana przez znakomitych rzemieślników z Dubrownika. O wielkości niech świadczą te cyfry: kopuła ma 13 m średnicy i 26 m wysokości, a minaret liczy 45 m. Niestety nie weszliśmy do środka z uwagi na zbliżające się modlitwy – nie chcieliśmy zakłócać wiernym tego rytuału. Co zresztą za chwile się potwierdziło, kiedy z wszystkich minaretów muezini rozpoczęli wzywanie wiernych do modłów. Przed meczetem, pod drewnianą budowlą, usytuowana jest studnia, czyli šadrvan. Miejsce, przy którym muzułmanie przed modlitwą dokonują obmycia ciała – abdestu. Na dziedzińcu meczetu znajdują się jeszcze dwa mauzolea, w jednym z nich pochowano fundatora świątyni Gazi Husrev-bega. Po drugiej stronie ul. Sarači znajduje się medresa, czyli średnia szkoła muzułmańska. Medresa ta działa nieprzerwanie już od prawie 500 lat co stanowi ewenement nie tylko na skalę kraju, ale i na skalę światową. Warto wejść do środka, by obejrzeć w jakich warunkach kiedyś się uczono. Jest tam šadrvan, z którego czerpano wodę zarówno do picia jak i do obmycia się, a także sala wykładowa (dershana), i 12 sal uczniowskich. Dzisiaj w medresie mieści się szkoła ogólnokształcąca z internatem. Tuż przy medresie znajduje się jeszcze jeden ciekawy budynek. To hanikah – miejsce, w którym kształcono derwiszów, ascetycznych, wędrownych mnichów muzułmańskich. Po obejrzeniu tych wszystkich piękności zanurzamy się w uliczki čaršiji, czyli handlowego centrum, gdzie możemy podziwiać wyroby rękodzielnicze miejscowych rzemieślników. Niestety dość drogie. Orientalny charakter centrum stwarza niepowtarzalną atmosferę i klimat. Po drodze natrafiamy na turecki zajazd (Morića Han), w którym niegdyś wędrowni kupcy zatrzymywali się, a na jego dziedzińcu mogli handlować. Trafiamy też do Bursa Bezistan kolejnego „centrum” handlowego, w którym onegdaj handlowano jedwabiem z Bursy z Azji Mniejszej (stąd jego nazwa). Dzisiaj mieści się tam Muzeum Sarajewa, ale na zewnątrz w dalszym ciągu znajdują się sklepy, w których można kupić prawie wszystko. Dochodzimy wreszcie do Baščaršiji głównego placu, na którym stoi fontanna (česma) Sebilj. Fontanna powstała w 1753 roku, ale uległa zniszczeniu podczas pożaru i obecna istnieje od 1891 roku. Przy placu mieści się jeszcze jeden ważny meczet, to Meczet Baščaršijski (Baščaršijska džamija). Meczet z reguły jest zamknięty dla zwiedzających, ale zobaczyć można znajdujący się przed meczetem šadrvan. O tyle ciekawy, że jest to współczesna budowla powstała w 1997 roku. Po tym jakże interesującym spacerze po Starym Mieście czas przyszedł na odpoczynek i na bosansku kafu podawaną z rahat lokum. Tu małe wyjaśnienie. Bosanska kafa zaparzana jest w džezvie – to takie specjalne miedziane naczynie z długą rączką. Kawa wraz z cukrem zalewana jest wodą i trzykrotnie doprowadzona do wrzenia (nie wolno zagotować), a następnie przelewana do fildžanu (malutka filiżanka). Džezva i fildžan wraz tacką i cukiernicą z reguły stanowią zestaw do picia kawy. Dołączany do kawy rahat lokum to rodzaj bardzo słodkiej galaretki z takimi dodatkami jak: pistacje, orzechy, migdały, cynamon czy mięta. Po naprawdę powalającej kawie robimy zakup słodkości - chałwy i rahat lokum. Wychodząc z muzułmańskiego świata dochodzimy do rzeki Miljački płynącej przez całe Sarajewo. Docieramy do Novigo mostu, skąd z pewnej odległości patrzymy na gmach dawnego Ratusza Miejskiego, wybudowanego przez Austriaków w stylu pseudo mauretańskim. Przed ostatnią wojną w budynku mieściła się Biblioteka Uniwersytecka z bogatymi zbiorami. Niestety w 1992 roku, po jednym z kolejnych ostrzeliwań, budynek zaczął się palić i w płomieniach spłonęło ponad 600 000 woluminów. Trafienie budynku nie stanowiło wielkiej trudności, jako że w niedalekiej odległości na jednym ze wzgórz okalających Sarajewo usytuowana jest twierdza sarajewska, z której Serbowie ostrzeliwali miasto. Idąc wzdłuż rzeki Miljački mijamy Most Cesarski (Careva Čuprija) łączący Baščaršije z Meczetem Cesarkim (Careva džamija) znajdującym się po drugiej stronie rzeki. Zarówno meczet jak most powstały w połowie XV wieku. My jednak idziemy dalej jako, że nas interesuje kolejny most – Most Łaciński (Latinska Čuprija) znajdujący się niedaleko dzielnicy Latinluk zamieszkałej przez ludność katolicką. Most ten od 1914 roku zwany jest też Principov most, a to za sprawą Gawrilo Principa serbskiego nacjonalisty, który przy tym moście zabił arcyksięcia Ferdynanda i jego żonę Zofię, co niejako było przyczynkiem do wybuchu I wojny światowej. Tablica upamiętniająca to wydarzenie znajduje się na budynku pobliskiego Muzeum Sarajewa. Wracając do samochodu po drodze mijamy najstarszy sarajewski hotel „Europa”, w którym, jako że uchodził za bardzo elegancki hotel, mieszkało wiele sławnych postaci. Niestety został całkowicie zniszczony podczas ostatniej wojny, ale dziś już odbudowany, próbuje nawiązać do dawnej świetności. Dalej za hotelem znajduje się jeszcze okazały Sobór Najświętszej Bogurodzicy (Saborna Crkva Presvete Bogorodice) jeden z największych kościołów prawosławnych na Bałkanach. Ta ogromna budowla wybudowana została w stylu neobaroku ze wschodnimi elementami. Jej wielkość podkreśla pięć kopuł (jedna duża centralna i cztery mniejsze, narożne) oraz przylegająca do budowli wieża zegarowa. W środku tej trójnawowej świątyni istny przepych. Zdobienia, ornamenty, malowidła, ikony oraz ikonostas każdego zachwycą. Kończymy spacer po pięknym Sarajewie, jakże z konieczności pobieżny. Nie mniej i tak jesteśmy zachwyceni tym co zobaczyliśmy, zdając sobie sprawę, że chcąc zobaczyć o wiele więcej na o wiele dłużej należałoby się w nim zatrzymać. Pozostała nam także smutna refleksja i pytania. Dlaczego ludzie muszą niszczyć to co inni kiedyś z takim trudem stworzyli? Dlaczego w imię jednej wiary trzeba niszczyć drugą? Sensownej odpowiedzi nie znaleźliśmy.
No i zdjęcia Sarajewa.