Poniedziałek 17.06.2013Wyskakuję z wyrka o 4:45. Jest jeszcze szarawo i po kawce idę moczyć kija.
Ani się obejrzałem a tu już 9 rano !
Nic nie złowiłem, a to co się złapało wypuściłem. Chciałem bardzo złapać coś na obiad, ale te chorwackie france ryby są bardzo sprytne a i ze mnie rybak marny…. Albo brały co chwilę i zżerały mi moją kukurydzę Bonduelle albo była cisza….Złapane maluchy lądują w morzu.
Potem szybka wizyta w sklepiku, pieczywo i mleczko i ruszamy na plażę….zapominam niestety zabrać aparat.
A ponieważ wczoraj leniuchowaliśmy po obiedzie wyciągam małżonkę na wycieczkę. Chcemy objechać miejscowości po naszej stronie.
Na pierwszy ogień idzie Zavala.
Wpadamy migiem, oglądamy centrum, zbyt długo się nie szwędamy. No bo co, w Zavali podobnie jak u nas… cykamy kilka fotek, rozglądamy się i spadamy.
Mamy raczej zwyczaj wpadać jak przecinak, minuta osiem i już nas nie ma. Dobrze to i nie dobrze bo zazwyczaj szybko załatwiamy sprawę, z drugiej strony pewnie połowa rzeczy nam umyka…
Wracając skręcam w dróżkę na Gromin Dolac. I to był największy błąd tego dnia.
Droga jest fatalna, kilka km wyboistego szutru a mój samochód niestety na taką drogę nie bardzo się nadaje… strasznie mi go było szkoda. Jedziemy i jedziemy i w końcu jest tabliczka.
Zobaczcie jak wygląda…
Mówię dość. Wracamy. Nawet nie dojechaliśmy do plaży. Po drodze stał zaparkowany jakiś samochód na czeskich numerach i tam była chyba jakaś mini plażyczka, ale tam nie stawaliśmy.
Jakbym miał mieszkać w Gromin Dolac i się przemieszczać stamtąd to bym się zapłakał.
Wracamy przez Ivana, jedziemy prosto i lądujemy w Sv. Nedjeli. Teraz mogę zobaczyć czy dobrze wybrałem kwaterę. I tak jestem happy, wybrałem bardzo dobrze.
Willa Ypsilon jest przy samej drodze o sporym nachyleniu, obok 180 stopniowego zakrętu. Do plaży kawał drogi, do portu bliżej, ale tam w Sv Nedjeli nie ma praktycznie plaż… no można skakać z tego betonowego pomostu (jest też drabinka), ale nie wiem czy chciałbym tak na codzień.
Jestem przeszczęśliwy, że wybraliśmy jednak Ivana. Sv Nedjela jest bardzo ładna, ale uważam, że lepiej tam wpaść z wizytą i tyle a mieszkać w Ivanie. Parkowaliśmy w uliczce przed tym drzewkiem.
Tu cel naszej kolejnej, planowanej wyprawy... szczyt Sv. Nikola. Ale o tym w innym odcinku.
Chwilę się jeszcze kręcimy, wrócimy tu jeszcze schodząc ze Sv. Nikoli.
Mówię, żono moja kochana a teraz pojedziemy piękną drogą, będą ładne widoki, tylko będzie trochę strasznie…
Skręcamy w drogę ze strzałką Dubovica. Jedziemy przez drzewa wszystko ok a żona mówi, że nie taka straszna ta droga… do czasu aż wyjeżdżamy na odkrytą przestrzeń…
Słyszę tylko „nie jedź, nie jedź”. Ale jak mam zawrócić ? Musimy jechać…
„A czemu jedziesz tak blisko krawędzi ? Spadniemy” (całe 0,5 m ….), „Ale straszny ten zakręt, nic nie widać, wolniej, wolniej” (10 km/h)…
Potem już milczy i trzyma się dwoma rękami rączki na drzwiach… W sumie to jej się nie dziwię…
Ponadto pojechaliśmy chyba za szybko po obiedzie…
No cóż droga jest fenomenalna. Nie da się szybko jechać, bo i spore wyboje, brak jakichkolwiek barierek, wąsko i jak pisał Krzychooo w swojej relacji ta droga nie wybacza błędów kierowcy. W dole urwiska i faktycznie lądując gdzieś niżej samochód by pewnie wyglądał jak zgnieciona puszka po piwie. Powiem szczerze że z całej drogi niewiele popatrzyłem na widoki bo byłem całkowicie skoncentrowany na drodze (przynajmniej tak starałem się, żeby to wyglądało) i się nie rozglądałem (żeby żona myślała, że o niczym innym nie myślę tylko jak przejechać tą drogę…
). Przyznam szczerze, że parę razy mi serce mocniej zabiło i wyschło w ustach w pewnych miejscach.
Jedyny minus, naszego urlopu, że nie przejechałem nią jeszcze raz i nie byliśmy na plaży Lucisce. Naprawdę żałuję. Mieliśmy jechać i tak się jakoś odwlekało…aż nie pojechaliśmy wogóle
. Żałuję, że zrobiłem tam zaledwie kilka zdjęć…
Lucisce, fanastyczny widok z góry. Słońce było bardzo trudne tego dnia, stąd zdjęcia nie wyszły najlepsze niestety…
Dalsza droga pod górę….
I jedziemy dalej
W końcu po 5 czy 6 km dojeżdżamy do Dubovicy.
Nie zjeżdżamy na dół ani nie schodzimy (zjechać się chyba nie da)
Na końcu naszej drogi jest faktycznie zakaz wjazdu w stronę Śv. Nedjeli…
Mijamy tablicę Kolumbic (droga do wjazdu samochodem na Sv. Nikola, dobrze widoczna z tej strony) i kierujemy się w stronę Starego Gradu nową drogą, przez szeroki piękny tunel.
Cóż miasteczko jest urocze, już chyba wszystko zostało opisane. Co ja się będę rozwodził. Bardzo mi się podobało, Stari Grad to piękne, klimatyczne miejsce.
Robimy jeszcze Zakupy w Tomi i wracamy tym razem przez „nasz” tunel w Pitve (dziś już szybciej).
A wieczorkiem wędrujemy skałkami za plażą FKK. Jak ktoś szuka samotności to jest to doskonałe miejsce….
W oddali kuszący Vis…
i Peljesac
CDN.