… zatem zapraszam Was serdecznie na moją drugą już relację z piątej wyprawy do Chorwacji.
Miałem pisać relację na „jeden strzał” czyli całość w jednym poście. Chciałem napisać sobie całość w wordzie a potem wkleić bo tak znacznie łatwiej i szybciej, ale piszę odcinkami bo by za długo trwało aż napiszę całość.
No to start…
Rok temu opisałem wyjazd do
BRELI …a teraz pierwszy raz jako cel naszych wyjazdów zapadła decyzja – jedziemy na wyspę i po godzinach spędzonych na Forum tą wyspą okazał się Hvar, miejscowość Ivan Dolac. Termin dla nas nietypowy bo czerwiec a nie jak zazwyczaj sierpień / wrzesień. Przyczyn było kilka, obiektywnych, ale w sumie nie żałuję. Skład wyprawy to całe dwie osoby tj. Żona moja jedyna i ja, piszący tą relację.
Słowem wstępu obydwoje jesteśmy osobami, które nie lubią zatłoczonych miejsc, nie lubią zwiedzania miast, pałaców, muzeów, zabytków itp, wolimy spokój i ciszę. Miasto mamy codziennie, więc najchętniej wybieramy jakieś zadupie.
Forum studiowałem wielokrotnie, czytając opisy innych cro maniaków, zatem mogę powiedzieć, że wiedziałem czego oczekiwać na miejscu, co zwiedzić i powiem Wam, że zdecydowanie się nie zawiedliśmy Hvarem wręcz przeciwnie. Było to chyba najlepiej rozpoznany jak do tej pory urlop z mojej strony.
Zatem w grudniu 2012 zacząłem przygotowania tj. kupiłem nową maskę do snoorkowania oraz wygrzebałem na strychu ponton (taki amatorski na dwie-trzy osoby), który kiedyś kupiłem nad Bałtykiem. Przeleżał w kartonie ponad 10 lat, używany kiedyś podczas urlopu we Władysławowie, dwa tygodnie. Poszedłem zatem do Go-Sportu, nabyłem pompkę i przy padającym na zewnątrz śniegu nastąpiło sprawdzenie pontonu u nas w mieszkaniu. Chyba oczywistym jest, że żona z córką patrzyły na mnie jak na idiotę no bo co za czubek pompuje ponton w zimie a potem w nim siedzi… no cóż różne są choroby psychiczne… w pełni przyznałem Paniom rację, że nie jestem całkiem ten teges i żeby się mną nie przejmowały, bo jako wariat to przynajmniej jestem nieszkodliwy….
Z pontonem wszystko okazało się ok. Postał w pokoju trzy dni, powietrze nie zeszło, zatem został spakowany bo żona marudziła, że ograniczam jej przestrzeń życiową tym nadmuchanym przedmiotem i czekał grzecznie na swoje 5 minut w Jadranie….
… a ponieważ jak zawsze ja zajmuję się wszystkim, co związane z wyjazdem i to mi jak najbardziej pasuje (również rekomendacja dla małżonki odnośnie miejsca wyjazdu…tzn. „Misiu w tym roku jedziemy tu i tu… pasuje ?” „tak, no to świetnie …”) to zacząłem poszukiwania apartamentu.
Wysłałem sporo maili (ze trzydzieści…) i otrzymałem na prawie wszystkie moje zapytania odpowiedzi. Może trochę poprzynudzam, ale może komuś się potem coś przyda (jak złamałem regulamin ujawniając poniżej oferty, to prośba do Admina o info…poprawię wówczas opis).
Po głębszej selekcji wybrałem cztery lokalizacje, jako shortlistę:
1.
Willa Ypsilon w Sv. Nedjeli z super dwupoziomowym apartamentem, ale ciut dalej od morza.
Krótki opis od Właściciela:
“First one are H2 and M2 apartments which are on the ground floor and have terace with shadow. They are not on sunny side of house so they are very comfortable. The both apartments has 2 separate rooms, kitchen and bathroom. Apartments are for 4 persons but we can rent you for lower price which is 40 eur for apartment. All costs, using of air-condition and tourist tax are included in price.
Second option are H3 and M3 apartments which are on upper floor (etage). The both are very nice and comfortable because they have 2 etages, 2 bathrooms and 2 balconies with nice sea view from upper etage.
Price is also 40 eur including all costs.
If you stay for 12 days or longer we offer you better price which is 38 eur for apartment."
Super kontakt mailowy, miałem naprawdę duży zgryz, ponieważ pokoje mi się bardzo podobały, szczególnie te dwupoziomowe (dostałem fajne fotki) i cena była ok. Przeważył brak plaż w Sv. Nedjeli i nie wiem, nie chciałem już później drążyć czy zrobiłem dobrze czy nie…
2. Przez chwilę była jeszcze
Villa IrmingWszystko super, ale brak kuchenki w pokoju nas zniechęcił a cena z kuchenką drogawo. Ale ogólnie spoko, dobry kontakt, fajna strona internetowa.
Oferta z Irming:
“OPTION – 1 "GREEN DREAM" – apartment
apartment, balcony with views on the sea, South-West, 1. Floor = approx. 32 m2. Bedroom with views on the sea with 1 double bed + 1 normal bed, satellite TV + DVD player, radio, fully equipped kitchen and dining room, bathroom,
Specification: 15 nights x 65 € = 975 € - 65 € (gratis night) = 910 € (total price for all persons with sojourn/lokal tax) De facto price = 60,67 €/1 night !
OPTION – 2 "AURELIA" – room with big terrace
Room, 1 double bed, bathroom, approx. 15 m2 + big terrace cca 20 m2 with view to the sea, ground floor, east site, refrigerator, sat TV + DVD player + radio in the room, with use shared kitchen.
Specification : 15 nights x 38 € = 570 € - 38 € (gratis night) = 532 € (total price for all persons with sojourn/lokal tax) De facto price = 35,47 €/1night !!!
3. Trzecia propozycja to
Uvala Zarace, po relacji
TYMONYJednak to w końcu przeciwna strona wyspy, więc trochę nie tak jak chciałem, wszędzie dosyć daleko, więc podziękowałem za ofertę przemiłym gospodarzom.
Oferta:
„Apartment in your term is 40 euros a day + sojourn tax. Reservation is 10 % of the total price. It is a very calm place, no disco, no cars... I think you would be satisfied. Beach is in front of the house. You can see everything on
http://www.hvar-zavala.com”.
4. Finalnie padło na polecaną również na Forum
willę Arpina w Ivan DolacSuper kontakt z synem gospodarzy, mieszkającym w Splicie.
Jak już pisałem rozważałem wybór pomiędzy propozycją nr 1 (Sv. Nedjela) i nr 4, ale wygrała ostatecznie Arpina. I to jak się okazało przy okazji późniejszych wizyt w Sv Nedjeli był strzał w 10.
Dodatkowe linki:
http://www.accommodationincroatia.net/h ... ts-arpina/http://free-st.t-com.hr/ARPINA/Apartament dla naszej dwójki to A2.
“Apartment has room with 2 beds, kitchen, balcony ( sea-view ) and bathroom. Price is 28 EUR/day/apartment till 20.06.2013. and 34 EUR from 20.06.2013.”
No to końcowa decyzja „bierzemy !”
Syn Gospodarzy stwierdził, że ponieważ przed Świętami Bożego Narodzenia będę miał dużo wydatków, co okazało się całkowitą prawdą i byłem ciut spłukany sponsorowaniem Św. Mikołaja, to będzie oczekiwać zaliczki w lutym 2013, co też nastąpiło w postaci przelewu 100 eurasków do SPLITSKA BANKA.
No to w zasadzie miałem wszystko.
Pozostała jeszcze tylko rezerwacja OEK Otel w Austrii, ale zmieniłem zamiar i za sprawą Forum (Szabranka) zarezerwowałem
Restaurant Majolka, już za Ptujem.
Po prostu chciałem dojechać jak najdalej pierwszego dnia i mieć za sobą Słowenię, która jest ciekawa, ale dla mnie to zupełnie zbędny, kiepski odcinek drogi na trasie do Chorwacji.
.
.
.
I tak czas sobie powoli płynął, zima nie ustępowała a na początku marca moje tupanie nóżkami zaczęło nabierać rozmachu w oczekiwaniu na wyjazd … a tu jeszcze tyle czasu …. Jak tak, to się dłuży a na miejscu mija błyskawicznie …samo życie ….
Przygotowałem sobie oczywiście zawczasu listę punktów „must see” do zaliczenia na wyspie, podrukowałem mapy, plaże ze zdjęciami itp. Kupiłem też na allegro szczegółowe mapy Hvaru. Posłużyłem się m.in. super stronką:
http://www.visit-hvar.com - należy najechać na wybrany punkt na mapce, kliknąć i potem jeszcze raz w nazwę nad accomodation i pokazują się zdjęcia z danej plaży z opisem.
Myślę, że to pomocne, aby ocenić czy warto tam się wybrać czy nie.
Nie pamiętam już kto podawał tą stronę w swojej relacji, ja ją jedynie wykorzystałem i powiem, że bardzo mi się przydała bo mogłem sobie zerknąć jak np. wygląda plaża
LUCISCA .
Na mapce nie ma co prawda wszystkich miejsc i plaż, ale co ważniejsze są.
Dodatkowo polecam polecaną już na Forum
mapę Hvaru znacznie lepszą niż googlowa.
Dodatkowo świetna mapa na
bing.com/maps. Niektóre obszary Hvaru nie są całkowite pokryte, ale to co jest jest wystarczająco dokładne. Trzeba wejść jakby co w „Bird’s eye” a potem „Aerial”.
No i cóż, w styczniu i lutym dopracowałem wszystko w mojej nawigacji Garmin, przez Map Source wbiłem dokładną trasę w obie strony oraz kilkadziesiąt punktów z Hvaru bazując na powyższych mapach, coby na miejscu mieć ułatwione zadanie.
W czerwcu pozostało mi jedynie zaktualizować mapy w urządzeniu, wbić kilka dodatkowych punktów np. objazdów itp. i to tyle.
No cóż po tych przydługich opisach czas wrócić do meritum.
Tak jak i poprzednia wyprawa, tegoroczna nie była wyprawą kulinarną. Powiedzmy opcja economic czyli stolowanie się we własnym zakresie. Moja druga połowa to najchętniej kanapki tylko by jadła (zgrabniutka chyba jest taka dlatego…) a ja nie jestem wymagający. Makaron, jakiś sos czy jajko i obiad gotowy. W sumie stołowaliśmy się poza lodami jedynie dwa razy jeśli chodzi o obiad.
Aparat to niestety wciąż stary Canon A95 więc super zdjęć nie oczekujcie …. W trybie auto niektóre zdjęcia ewidentnie przepala (coś jest nie tak z balansem bieli) więc próbowałem również w manualu co nie zawsze wychodziło. Do tego miewałem naprawdę trudne, ostre światło za dnia.
No to pojechali z koksem…
Czwartek 06.06.2013Kierunek Kaufland i zrobione 80% zakupów… Pozostały jedynie do kupienia kabanosy, sucha kiełbasa, jakieś inne drobiazgi a tak właściwie to wszystko mamy. Torby stoją w sypialni a ja mam problem z dojściem do łóżka… ale co tam, jak widzę te torby to na twarzy banan…co innego nasz pies, który już wie, że znowu go zostawimy…
Czwartek 13.06.2013No i cóż nadszedł niemalże dzień wyjazdu. Hondzia przygotowana, umyta, odkurzona dokładnie w środku, wszystkie plastiki umyte, miły zapach w samochodzie, czyściutko.
Na wyjazd jak i na co dzień muszę mieć tip-top porządek w samochodzie. Takie już moje zboczenie, każdy paproch mnie denerwuje…
Ten dzień przygotowań bardzo lubię ….żona zazwyczaj jeszcze w pracy a ja biorę urlop i wszystko szykuję, robię zakupy itp.
Piątek 14.06.2013Nie śpię już od 3 nerwowo kręcąc się w łóżku. W końcu ruszamy, wyjazd z domu godz. 6:10, cel Majolka, prawie 1000km – czyli jak dla mnie optymalna odległość na raz. Miałem jechać kawałek A2, ale w końcu poszło tradycyjnie przez Janki.
TRASA jak rok temu do Breli tylko nieco dalej. Ta trasa jest dla mnie ok i na przejazd z Warszawy ją polecam.
Przez Warszawę idzie płynnie. Potem też jest ok. poza długą lawetą Litwina, który chamsko zajeżdża mi drogę na lewym pasie. Stajemy w Częstochowie w drugą stronę koreczek, w naszą bez utrudnień.
W końcu opuszczamy fatalny odcinek za Częstochową z masą radarów itp. Lepiej chyba jechać przez ten węzeł za Siewierzem aby wpaść na A1. Wracaliśmy przez ten skrót do Siewierza, ale moim zdaniem to gorsze rozwiązanie.
O 10:40 jesteśmy na BP w Jastrzębiu. Tankowanie, kawka i ruszamy dalej. I już za moment 20 minut później jesteśmy na Shellu za granicą.
Za korony, które miałem kupuję czeską winietę miesięczną a kartą płacę za austriacką. Ciutek się nie opłaca, ale to drobiazg (płacę 234 korony). Wieje, ale mimo to jedzie się doskonale. Odcinek Breclav – Wien nie przysparza problemów. Sporo tam porobili więc jest tylko kawałek jednopasmowej drogi a sporo się zyskuje jadąc autostradą Brno – Bratysława. Przed Wiedniem navi pokazuje opóźnienie 1:45h i faktycznie wpadamy w wielki korek. Stoi wszystko. Odbijamy do Centrum i mozolnie się przedzieramy. Potem jest nieco tłoczno za Wiedniem, ale się jedzie. Odcinek przed Grazem uwielbiam, szczególnie wracając bo jest nieco z górki. Fajnie się tam jedzie po tych łukach.
Zjazd na Mureck, Słowenia…w końcu ok. 19 docieramy do Majolki. Ponownie polecam jechać przez nowy most w Ptuj - zero stresu z winietą, tu nie ma żadnego znaku na ten temat i wyskakuje się na końcu autostrady.
Restaurant Majolka mogę polecić, standard spoko, na jedną noc naprawdę nic więcej nie trzeba. Wieczorem skoczyliśmy na drobną kolacyjkę (20EUR – pizza, kurczak z frytkami, piwo i herbata) i małe piwo do restauracji i spać. Rano trzeba dojechać na miejsce.
Podziwiam jeszcze widoczki z tarasu.
CDN.