Wtorek 25.06.2013Rano jest stosunkowo chłodno bo tylko 19 stopni. Morze pomarszczone, ale widoczność znakomita. Na pewno znacie ten typ pogody w Cro.
Dodatkowo mocno wieje, zatem idziemy na mini plażyczkę kamienno-betonową przed domem. Powoli już zaczyna w głowie brzęczeć sygnał: koniec wakacji
To wcale nie poprawia nam humoru. Potem nieco się ociepla, ale wiaterek robi swoje.
Pływam, karmię france ryby bułką w wodzie, oczywiście są a do mojej wędki się nie zbliżają…
Potem z godzinę obserwujemy przezabawne zachowania krabów… najpierw jeden większy wygonił małego z dziury i się tam usadowił a potem przyszedł jeszcze większy i pogonił tego… no cóż jak w życiu…
I jeszcze kilka fotek z naszego miejsca
Po południu stwierdzamy, że nasze zbiory lawendy są zbyt małe (to się chyba nazywa fachowo „pazerność” , zatem decyzja – uderzamy pod Brusje, w „nasze” dobrze sprawdzone miejsce, tą piękną widokowo starą drogą do Hvar.
Dzisiaj jest narodowe święto chorwackie, chyba chodzi o dzień, w którym skończyła się u nich komuna. Przez Pitve ciężko przejechać. Strasznie dużo samochodów. Na przyszłość odradzam ten dzień na jakieś manewry w Cro…
Mocno się gimnastykuję aby się minąć z Panią Kierownicą z Francji na jednym z zakrętów, chociaż ona ma jeszcze całe 20-30 cm żeby zjechać a ja już prawie stoję kołami poza drogą…
Niemalże przycieram ją tyłem nieco wkurzony (w lusterku widzę, że mijam jej samochód w odległości może 1cm…), uff udało się, ale blisko było do wymiany lakierów. Na szczęście się udało.
Dojeżdżamy
... a na miejscu stoi facet z sekatorem (skuterek z niemiecką rejestracją) i pakuje do tej skrzynki na skuterku (nie wiem jak to się nazywa fachowo) równo odmierzone, odcięte kawałki lawendy (domyślam, się że to Niemiec, zatem
Ordnung muss sein ):twisted:
Wracamy z łupami
… i niemalże w tym samym miejscu w Pitve kolejny problem z minięciem. Tym razem Pani ze Słowenii. W środku siedzą jeszcze trzy panie, ta z tyłu wygląda przez okno, pokazuje, że się nie da czy coś, całość trwa jeszcze chwilę… kurka jak się nie da jak się da… tylko teraz ja stoję niemalże przy skarpie … a one mają kawałeczek aby zjechać… w końcu się mijamy… uff… ciężko było…
A oto łupy
CDN.