Pakleni OtociWreszcie przyszedł czas, aby spróbować zaliczyć jedną z wysp piekielnych.
Tylko którą?
Miała być dla "tekstylnych".
Z ładna plażą, do której trzeba by kawałek dojść. Ale nie za długo i nie za krótko też.
To miało być z dala od przystani i jachtów "parkujących".
Padło więc na Marinkowac-Ždrilca i plażę Mlini.
A zaczęło się to tak....
Dzień wcześniej poszedłem do informacji turystycznej w Ivan Dolac, aby dopytać skąd dokładnie wypływają łódki
i o której godzinie trzeba zjawić się w porcie, aby bez problemu załapać się na kurs.
Uprzejma pani pokazała mi mapę /.../ i powiedziała że w porcie trzeba być między 8.00 a 10.00.
Dobra, bojowo nastawiony na przygodę, zarządziłem pobudkę o 6.00. Skoro pakujemy się w popularne miejsce i będą tam tłumy turystów,
to przynajmniej będziemy tam pierwsi
Plany planami, ale wiecie jak to jest z dziećmi
Nim dobudzisz, zwleczesz z łóżka, nakarmisz, ubierzesz...
Wyjechaliśmy po 8.00...
Pojechaliśmy starą drogą Sv. Nedjela - Hvar. Gospodarz nasz zarzekał sie, że mimo kiepskiej drogi szutrowej, napewno będzie szybciej niż dookoła przez tunele...
Nie było szybciej
Najważniejsze, że zawieszenie wytrzymało i w Hvarze zaparkowałem na dużym placu, jakieś 200 m przed twierdzą Španjola.
Tu jeszcze raz dzięki forumowicze, za podpowiedź o darmowym parkingu
Jak widać na powyższym zdjęciu - sporo miejca.
Więc nie ma sensu przepłacać, kiedy można dojść 15 minut piechotką do portu.
Szybciej! Szybciej!! Szybciej!!! Nie czas na medytacje, bo... woda wystygnie? Suma sumarum parę minut po 9.00, z wywieszonymi językami meldujemy się w porcie i widzimy to...
Rejsy od 10.00 do 13.00, co 25 minut.
Tu usłyszałem wyrzuty od mojej drugiej połowy:
-I po co było się śpieszyć????? @#$%^!
Ale jednak był sens
30 minut przed godziną startu nazbierał sie komplet chętnych na rejs i popłynęliśmy wcześniej
Pierwsi
-No to teraz popłyniemy tam... -Albo lepiej może tu... -No napradwę nie wiem sama co wybrać??? Dopłynęliśmy do przystani Marincovac-Ždrilca, doszliśmy do plażyczki Mlini i...
...przez chwilę mieliśmy ciszę, piekno i spokój tylko dla siebie
/Tylko my i morze/Potem niestety było już tylko gorzej:
Z czasem ludzi przybywało i przybywało. Jednak warto było tam przypłynąć.
Woda czysta i spokojna, bez fal. Płytko. Rybki przyzwyczajone do ludzi, nie uciekały tak od razu.
Dziewczynki miały raj do pluskania i nurkowania...
/.../
A teraz pare zdjęć podwodnych. Jak pisałem wcześniej rybki bardziej leniwe niż zwykle, więc łatwiej o lepsze ujęcie
Pojawiły się także rybki "neonki" błyszczące na niebiesko:
Oraz mały krabik:
Wracając do przystani Ania obfotografowała dziwny krzaczek...
Może ktoś wie co to jest?
...i jaszczurkę.
Zbliżamy się do przystani, gdzie cumują taksówki wodne.
A jeśli ktoś zapomniał butów do kąpieli, może skorzystać z udogodnień
A oto nasza powrotna "taxi-boat":
W drodze powrotnej mijaliśmy "fishpikniki"...
szkółki żeglarskie...
jachty "Abramowiczów"...
A na koniec jeszcze pare ujęć z miasta Hvar:
-Tato, mamo! Kiedy wreszcze skończycie robić te zdjęcia??? A Marysia postanowiła "zdobyć" Španjolę:
Mały postój na zebranie suszonej lawendy
Na krzaczkach pozostało sporo resztek wysuszonych kwiatów.
Wystarczy poświęcić chwilkę czasu i nie trzeba kupować na straganach.