Narzucacie tempo łobuzy
Przszła pora na zmianę miejsca... zdecydowaliśmy że następny będzie Stari Grad.
Obudzeni poranna kawą i promieniami słońca, które już od wczesnych godzin smażyło jak grill, na szybko zmajstrowaliśmy tabliczke z kartonu z napisem S.Grad(20 km ale ma być porządny autostop!A co!).Po założeniu ciężkich tobołów i 10 krotnym sprawdzeniu czy wszystko jest, ruszyliśmy!
Po przejściu przez stare miasto wędrowaliśmy z 2 km żeby znaleźć bezpieczne miejsce(tutaj wyglądajcie tak
bo buduję napięcie
)No i znaleźliśmy.
Niepotrzebnie zrzucaliśmy plecaki bo z 3 samochód się zatrzymał, a w nim sympatyczny Chorwat, który oznajmił że zabiera nas do SG
Po bardzo krótkiej chwili już byliśmy na miejscu. Było rano, więc nie było pośpiechu, ale że grzało jak dobra rakija - postawiliśmy sobie za cel znalezienie dachu nad głową, zrzucenie gratów i skonsumowanie jakiego lodzia lub nawet dwóch.
Apartman znalazł się w mig, i po krótkim targu zadowoleni pobiegliśmy "na miasto".Mieszkaliśmy mniej więcej tu:
Niestety właścicielka nie mogła się z nami dogadać, ale zarekomendowała syna, który świetnie mówi po angielsku!!! Zobaczyłem jego twarz która wyglądała tak
i wyszeptała coś w stylu" nie, ja nie..." no ale dogadaliśmy się!
Na pierwszy rzut gałki ocznej rozczarowało nas to miasto, jakoś tak szaro i dziwnie, ale to była kwestia niedoboru zimnych płynów w organiźmie. Po uzupełnieniu wzrok nam się skalibrował. To co od razu zwróciło moją uwagę to ilość osób o bardzo słusznym wieku i podobna liczba niepełnosprawnych. Po chwilowej dyskusji na temat ze starszyzną plemienną wszystko było jasne.
Pobliskie ośrodki oferują usługi sanatoryjne(jeśli się mylę to krzyczcie).
Oczywiście że robiłem zdjęcia:
Niestety wieża w remoncie
Nie wiem czy to nie jest jacht Krakowskich Nurków mających siedzibę klubu nieopodal...
Tam nie da się nie uśmiechać,szczególnie mając taki widok
Takie cuda tam cumowały
Podobnie jak w Jelsie było mnóstwo ciasnych dobrze zacienionych uliczek
Niektóre z restauracji oprócz dobrej kuchni oferowały też fajny wystrój
Inne były skromniejsze, za to jedzenie mmmmmmmmm
Lokalna mafia dobrze wie gdzie dadzą pojeść
W ciągu dnia oczywiście pływaliśmy i podziwialiśmy piękne wybrzerze(u boku całej zgrai niemieckich golasów, niemcy się nie patyczkują. Pełna akceptcja ciała i luzik, pewnie dziwnie wyglądałem na golasa z aparatem , więc pokażę tylko co widziałem przez obiektyw
Hi hi hi a już myśleliście że golasy co?
Wieczorem po łyku winiunia pośpiewaliśmy przy lokalnej szafce grającej(korbowej)
I po użyciu tajemniczego specyfiku, poszliśmy spać
Dobranoc, żyvczę Wam snów jak etykietka z lewej
Dzisiejszy odcinek sponsorowany był przez:
Mikę - kotkę która śpiąc potrafi tylną łapą pisać na klawiaturze
Piwo z włochatym buchajem na etykiecie.
W kolejnym odcinku zobaczycie bardzo kiepskie zdjęcia S.Gradu, pstrykane w amoku i pośpiechu, więc nie warto mnie popędzać