Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
krakusowa napisał(a):Tyle pięknych zakątków jeszcze do zobaczenia ... Dzięki Twojej relacji mogę je poznać Hvar jest bardzo piękny
Mnie się też bardzo podoba. I z jednej strony kuszą mnie inne rejony(znane m. in. z Twoich relacji, chociażby Rumunia czy Sycylia), a z drugiej- w Cro jeszcze tyle zostało do zobaczenia- jestem trochę rozdarta
mariusz_77 napisał(a):Potwierdzam że pizza w konobie Škojic jest wyśmienita lecz odkryliśmy ją dopiero na trzecim pobycie na Hvarze lecz odtąd będzie już chyba stałym punktem do odwiedzenia na wyspie... Vrboska dla nas również ma swój niepowtarzalny urok.
My poszliśmy tam tylko dlatego, że Pelago było zamknięte. Jak widać Nie ma tego złego....
Boska Vrboska - to jedno z moich ulubionych chorwackich miasteczek, w sumie nie wiem czemu. Coś w niej jest - te mostki, ten znak drogowy na środku zatoki, ma swój klimat, piękny klimat
ruzica napisał(a):Mnie się też bardzo podoba. I z jednej strony kuszą mnie inne rejony(znane m. in. z Twoich relacji, chociażby Rumunia czy Sycylia), a z drugiej- w Cro jeszcze tyle zostało do zobaczenia- jestem trochę rozdarta
Dlatego my staramy się podzielić urlop na 2-3 części. Dwie - to jakieś wycieczki, a trzecia to urlop na Bałkanach Na szczęście mamy taką możliwość w pracy
beatabm napisał(a):Boska Vrboska - to jedno z moich ulubionych chorwackich miasteczek, w sumie nie wiem czemu. Coś w niej jest - te mostki, ten znak drogowy na środku zatoki, ma swój klimat, piękny klimat
Dlatego jak wrócimy kiedyś na Hvar to będzie koniecznie Vrboska i koniecznie w czerwcu(lawenda )
Janusz Bajcer napisał(a):
Janusz, ale gdyby te myszy były prawdziwe, to nie wiem czy ten kot byłby dla nich taki miły
krakusowa napisał(a):Dwie - to jakieś wycieczki, a trzecia to urlop na Bałkanach Na szczęście mamy taką możliwość w pracy
My dzielimy urlop na 2 większe części- jedna część to są zawsze Tatry- to taka nasza tradycja, która musi być( a od nas wyprawa na południe Polski, to prawie jak od Was do Cro ), druga zostaje na wypad zagraniczny w jakieś cieplejsze miejsce( do tej pory była to Chorwacja i raz zrobiliśmy skok w bok- do Włoch). Zostają pojedyncze dni z których robimy sobie przedłużone weekendy- wtedy są jakieś krótsze i bliższe wycieczki po ojczyźnie. Reasumując to wcale nie jest źle
Katerina napisał(a): Wydawało mi się,że tylko zamierzałam wrzucić, a jednak faktycznie wkleiłam To z przepracowania
Wczoraj był dzień "miejski", więc dziś wypada plażowanie. Tym razem nie będziemy się bawić w poszukiwania ukrytych zatoczek i błądzenie po chaszczach i szutrach bez auta Pojedziemy sobie na plażę do której można dojechać wygodną asfaltową drogą i to do samego końca. Jedziemy zatem do Milnej, która poza dojazdem(to bardziej S.) spełnia też inne nasze oczekiwania, czyli widok na otwarte morze i łagodne zejście z małych kamyczków( to ja- jeszcze Wam nie mówiłam, ale pływaczką jestem doskonałą pod jednym warunkiem- że mam grunt pod nogami dlatego na skałkowe plaże to lubię patrzeć, ale już zażywać kąpieli to nie bardzo).
Parkujemy w centrum miejscowości na darmowym parkingu tuż obok hotelu. W kajakowej relacji maslinki z 2013 wygrzebałam, że parking jest płatny, a na bezpłatny trzeba jechać do końca wsi(ale strasznawą dróżką )- być może coś się zmieniło, a może parking jest za free tylko poza sezonem.
Zapowiada się ciepły dzień- jest dopiero 10-ta są już 22 stopnie w cieniu. Dla mnie to jednak ciut za mało( o jakieś 3 stopnie) na plażowanie. Z małym zdziwieniem patrzę na Niemców, którzy obładowani matami i leżakami pędzą na plażę A my na razie na plażę nie pójdziemy. Za to na spacer. Jak na nasze możliwości dość krótki, bo powinniśmy się zmieścić w 2 godzinach. Jak wrócimy będzie przygrzewać południowe słoneczko i zanurzymy się w Jadranie.
To idziemy.
Jak widać wybór ścieżek spacerowych całkiem niezły. Rowerowych też, ale Hvar na rowerze to już wyższa szkoła jazdy i raczej mało jest takich prostych tras, na które bym się odważyła.
Po drodze taki okaz:
Takim czymś przechodzimy pod hvarską Jadranką
Tak sobie nazwaliśmy główną drogę na wyspie o numerze 116. Na naszej papierowej mapce oczywiście tego przejścia nie ma Szybko dochodzimy do pierwszego celu, jakim jest Malo Grablje:
Malo i Velo Grablje to opuszczone hvarskie wsie położone wśród gór, kawałek od morza. Mieszkańcy wyprowadzili się na wybrzeże parędziesiąt lat temu(by łupić kasę z turystów, uprawianie oliwek już im się znudziło) a wioski zostały i możemy je sobie obejrzeć.
Na Hvarze jest jeszcze jedna opuszczona wioska- położony niedaleko Jelsy Humac, ale tam już nie dotarliśmy. Humac i Velo Grablje posiadają status etno-eko wioski, co w praktyce oznacza, że mają tu być organizowane noclegi i atrakcje dla turystów wymagających czegoś więcej(to jest cytat)
Malo Grablje jest maleńkie, to ledwie kilka domków. Wioska leży w zielonej dolinie wśród gór- jest tutaj niesamowicie klimatycznie.
W sezonie działa tu konoba Stari Komin- chwilowo była w remoncie, więc się na jej temat nie wypowiem.
Z Malo Grablje idziemy dalej pod górę.
Ktoś strzela do tych tabliczek
Ponieważ jesteśmy bez pojazdu- możemy skorzystać ze skrótu:
Trzeba się wdrapać wyżej:
Velo Grablje ze ścieżki wygląda bardzo ciekawie:
Jest tu też bardzo ładny widok na Vis:
Rozglądamy się po uliczkach i zakamarkach- ja jestem zachwycona, S. woli Malo Grablje
Siadamy w cieniu i zastanawiamy się co znaczy Poljuprivredna Zadruga
I wychodzi nam, że to jakiś hvarski PGR Chyba zajmuje się produkcją wina bo w całej wiosce śmierdzi sfermentowanym winogronem
Czas wracać. Zastanawiamy się nad zejściem do Zaraće, bo mapa twierdzi, że jest tam ścieżka. Ale nie możemy jej odnaleźć, są tylko jakieś chaszcze, drogowskazu brak. Po za tym jadąc przez Zaraće nie zauważyłam żadnej ścieżki schodzącej z gór. No nic, wracamy tą samą drogą. Teraz jest z górki, więc prawie zbiegamy. S. wypatruje na mapie jakąś jaskinię. Mi się wybitnie nie chce, na pewno nie warto, to pewnie tylko jakaś dziura w kamieniu Okazuje się, że z Malo Grablje do jaskini jest aż pół godziny drogi pod górę. Tyle to nam się nie chce Idziemy już prosto na plażę
W porównaniu z zatoczkami z przedwczoraj to ona może szału nie robi, ale zła też nie jest. S. nawet stwierdził, że pod względem snurkowania w Milnej podobało mu się najbardziej. Ogarnęło nas jednak totalne lenistwo i nie zrobiliśmy żadnego zdjęcia
Dlatego wstawiam takie z netu
Jak my byliśmy to ludzi było tak z 10 razy mniej. Ale sami nie byliśmy.
Na początku robię rekonesans konob, których w Milnej jest kilka. Jest jeszcze drożej niż w S. Gradzie Może to przez tych Niemców których jest tu całkiem sporo. Do mnie też panie z knajpy mówią " Ja, Bitte!" Jakoś negatywnie to odbieram- gdzieś to na forum czytałam, nie wiem kto to napisał, ale napisał ktoś, że denerwuje go jak mówią do niego po niemiecku, bo to tak jakby miał obowiązek bycia Niemcem Pozdrawiam autora tych słów, ktokolwiek to był i podpisuję się obiema ręcyma pod nimi
No to na obiado-kolację pójdziemy w SG, a teraz zadowolimy się moimi szokobananasami, które ostatnio zawsze noszę ze sobą
No dobra kilka słów na temat kąpieli w tym miejscu- no niby wszystko fajnie, tylko z wodą stało się coś dziwnego Jest niesamowicie zimna. Czuję się prawie jak w Bałtyku(no nie, aż tak źle to nie). Podejmuję bardzo wiekopomną decyzję- 12 października to ostatni dzień kiedy zażyłam kąpieli w Jadranie Jutro też mamy w planach plażę(inną), no ale to za dużo na moje możliwości.
W Milnej jest jeszcze jedna plaża- Mala Milna koło campingu, ale nie chciało nam się jej oglądać(chyba nie byliśmy w formie )
Wracamy do Starego G. przebieramy się na bardziej zimowo i w miasto. Siadamy w konobie Marko, która jest tak trochę bardziej schowana w głębi i siedzą w niej lokalsi. Ale oni nic nie jedzą tylko piją. Jak się potem okazuje to nic dziwnego- jedzenie zupełnie przeciętne(dobre frytki i warzywa, ćevapi bez smaku,pizza jak stwierdził S.- gorsza była tylko w Dubrowniku), za to piwo w rewelacyjnej jak na Hvar cenie 18 kun Także na picie polecam, na jedzenie to już może niekoniecznie.
Siedzieliśmy na zewnątrz pomimo godziny 18-stej - zapowiada się, że będzie jeszcze cieplej, co jest tym bardziej przykre, że pojutrze będziemy się stąd ewakuować
Ale na razie idziemy do apratmana bo mamy tam slivovicę(ble), kruskovac(mniam) i scrable. Odkryłam też kanał Tv z chorwacką muzyką(dalmacijo moja w 100 wersjach )
A jak już o muzyce to podzielę się z Wami moim hitem tegorocznych wakacji. To jest stare, ale często było w radio i bardzo mi się kojarzy z tymi wakacjami. Podejrzewam, że niektórzy znają:
Zadruga – wspólnota rodowa u Słowian (głównie południowych, ale też np. u Hucułów) oraz innych etnosów bałkańskich (np. Wołochów[1]) tworzona przeważnie przez ludność rolniczą i rzemieślniczą. Składała się zazwyczaj z 20 do 30 osób. Jej członkowie, zazwyczaj synowie jednego ojca oraz ich żony i dzieci, mieli jednakowe prawa i obowiązki. Obowiązywała wspólnota produkcji, konsumpcji oraz majątku. We wspólnocie tej występował podział według płci oraz według zawodu, a władzę sprawowała rada złożona z dorosłych mężczyzn, na której czele stał naczelnik-gospodarz.
Powstała prawdopodobnie w okresie migracji Słowian wspólnota rodowa zwana zadrugą w niektórych rejonach Serbii i Bułgarii przetrwała do początków XX wieku.
Ponownie nadrobiłam Dziękuje ślicznie za imienne polecenie konoby Škojić Zapisane do koniecznego wypróbowania Velo Grablje podziwialiśmy tylko z drogi bo młodzi zasnęli w aucie i super wyglądało, do Malo mój mąż już nie chciał zjeżdżać po szutrze, auto wtedy już dużo przeszło Bardzo przyjemny spacerek
Marta. Jak patrzę, jak Ty kicasz to tych hopkach to ja bym Tobie nick ubogacił do formy ruzica-kozica No ładne miejsca. Mnie to by nawet ten odorek z SKR nie przeszkadzał... Kojarzy ktoś? U nas się to lata temu nazywało spółdzielnia kółek rolniczych Uwielbiam Scrabble - a już belgijka na zagraju swego czasu... ech... się rozmarzyłem...
maslinka napisał(a): W październiku pewnie zbyt wielu aut nie było
Kilka było, ale spokojnie się zmieściliśmy
Katerina napisał(a):A ja nawet sprawdziłam wikipedię:
Ostatnio widziałam taką wielką zadrugę w Bolu.
Dzięki za trud Pewnie takich Zadrug jest w Cro więcej.
beatabm napisał(a): Październikowa kąpiel..brrrrrr....aż mnie dreszcze przeszły na samą myśl
No coś Ty...Statystycznie średnia temperatura Adriatyku w październiku jest identyczna jak w czerwcu. A jakoś czerwcowe kąpiele chyba nikogo nie dziwią. No, ale zapomniałam, że Ty w piance lubisz
wiolek_lp napisał(a):Velo Grablje podziwialiśmy tylko z drogi bo młodzi zasnęli w aucie i super wyglądało, do Malo mój mąż już nie chciał zjeżdżać po szutrze, auto wtedy już dużo przeszło
Teraz tam jest nowy elegancki asfalcik
Abakus68 napisał(a):Marta. Jak patrzę, jak Ty kicasz to tych hopkach to ja bym Tobie nick ubogacił do formy ruzica-kozica
Mój nick powinien mieć takiego "ptaszka" nad z, ale nie umiem go zrobić
Abakus68 napisał(a):Kojarzy ktoś? U nas się to lata temu nazywało spółdzielnia kółek rolniczych ..
Kojarzę, ale słabo...
Abakus68 napisał(a): Uwielbiam Scrabble
Ja też, bo kojarzą mi się z wakacjami- tylko wtedy mam czas grać
Na pewno w dużych miastach nie, ale na zadupiach jest ich wiele (widocznych). Oczywiście od dawna już nie działają w pierwotnej postaci, ale np. w Komiży jest przy rivie pizzeria Zadruga - nazwa pewnie jest pozostałością po ulokowanej w centralnym miejscu spółdzielni.. U nas funkcjonowały kiedyś na wsiach pijalnie piwa połączone często z tzw. sklepem wielobranżowym - o ile się nie mylę to się nazywało GS - y..Myślę ,że to skrót od Gminna Spółdzielnia, ale niech się wypowie ktoś ,kto takie przybytki lepiej pamięta.
Katerina napisał(a):U nas funkcjonowały kiedyś na wsiach pijalnie piwa połączone często z tzw. sklepem wielobranżowym - o ile się nie mylę to się nazywało GS - y..Myślę ,że to skrót od Gminna Spółdzielnia, ale niech się wypowie ktoś ,kto takie przybytki lepiej pamięta.