Hvar chodził za nami juz od dłuższego czasu. Lawenda, winko, morze kusiły już od dawna. W ogrodzie mamy nawet grządkę "hvarowską" z lawendą i kamolami jadrańskimi (z Korczuli wprawdzie).
Przyszła więc pora na Hvar 2011 od 14.07 do 30.07.
Kolizja na katowickim rondzie nieomal by obaliła nasze plany hvarowskie. na szczęście "srebrny strzała" został tylko nieznacznie "porysowany". Mandatu nie przyjąłem. Sprawa toczy się przed sądem.
Najważniejsze kupione więc można jechać:
W "trymiga" docieramy do Mikołowa (na granicy którego mieszkamy) i oglądamy wieże jego kościołów (w tle kominy Elektrowni Łaziska).