Pozdrawiam wszystkich z okazji Świąt. Życzę wspaniałych wakacji chorwackich w 2012
Po zaparkowaniu aut pod Św. Mikołajem zaczęliśmy ostro wspinać się na sam szczyt.
Wraz z wysokością zaczęły się przed nami rozpościerać coraz to piekniejsze widoki.
Krzyż w pobliżu samego wierzchołka.
Babcia z Dziadkiem nie poszli na sam wierzchołek tylko zostali nieco niżej.
Szczyt.
Zaglądamy w dół i widzimy drogę z Sv.Niedjeli którą jechaliśmy kilka dni temu.
W oddali chmury wiszą nad Viszem.
Krzyż z drugiej strony.
No i ja. Dobrze odżywiony pirat na tle Świętego Mikołaja.
Zaglądamy w końcu do konoby Pana Kolumbića pod Św. Mikołajem.
I tu niespodzianka. Mimo tego, że zamawiamy wino i "zagrychę" Pan Kolumbić chodzi jak "z piórem" wkoło Nas.
Okazuje się, że wczoraj (kilka dni temu?) z Kamp Jagodna przyszła do niego grupa kilkunastu osób. Zamówili mnóstwo wina i żarcia, które wypili i zeżarli. problem w tym, że jak doszło do płacenia, to powiedzieli, że nie mają pieniędzy. Kolumbić został bez kasy. Nie wiem z jakiego kraju była ta grupa. Ale jak dojeżdzaliśmy pod konobę u Kolumbicza, to widziałem, że dokładnie pooglądał nasze tablice rejestracyjne. Mina mu zrzedła.
Przykre to było.
Zaczął nas wypytywać skąd jedziemy i gdzie mieszkamy. Łokropnie przykre. My że u Antuna w Ivan Dolcu. A Kolumbicz do Kapitańcia, że Kapitańcio był z tą grupą z kamp Jagodna, co Kolumbicza okradła. Ło Jezuu. Ale to przykre było.
nie powiedział nam wprost, że to Polacy z Kamp Jagodna przyszli i popili na jego rachunek, ale tak to wyglądało z kontekstu.
Uwaga!!! Kolumbić jest drogi!
Ma stadninę. Auto wycieczkowe i inne bajery. I żonę Niemkę ma
Wystrzegam się oceniania zachowania innych, ale Kolumbić był ewidentnie wściekły na Polaków.