właśnie wróciłem z ZATON HV i jak tylko będę potrafił to odpowiem na pytania.
Uprzedzając nie stołowałem się w knajpkach, restauracjach. Całe jedzenie miałem ze sobą i przygotowywałem na miejscu.
Kilka moich spostrzeżeń na temat tego kempingu:
Najpierw co mi się nie spodobało:
Mnie dość dosadnie rzucił się w oczy podział finansowo/narodowy jaki tam panuje. TZN im droższa parcela ZONE A - FIRST line, tym ładniejsze sanitariaty, place zabaw przy nich i sprzątający którzy sprzątają a nie cały czas obgadują wszystkich. Nawet pod prysznicami nie ma automatów, tylko są zwykłe baterie i lejesz ile chcesz.
Im parcela tańsza i dalej od morza tym gorzej. A w strefie ZONE B (wolnej od rezerwacji, bez wyznaczonych miejsc) NIE MA ŻADNEJ TOALETY, ŁAZIENKI, KUCHNI, GRILA itp. Mnie się udało znalazłem miejsce 10 metrów od ostatniej toalety w ZONE A, ale widziałem i takich którzy rozbici byli po 200 metrów od właśnie tej toalety. Oczywiście z tej samej przyczyny była ona mocno obłożona i czasami trzeba było robić wędrówki do innych toalet aby się wykąpać nie stojąc w kilkuosobowej kolejce
Podział narodowy !!! to była historia, a la
SEJU
Jak przyjechaliśmy i się rozbiliśmy poszukiwałem podłączenia do prądu i w końcu .... znalazłem je u miłego Duńczyka ba wszystkie wtyczki były zajęte. Po 2 dniach wyjechali Niemcy, więc postanowiłem się podpiąć w przewidziane do tego miejsce, poszedłem na recepcję zapytać czy mogę się podłączyć przez ulicę w strefie A (byłem w strefie B) Pani na recepcji powiedziała że oczywiście jeżeli jest miejsce i kupiłem euro wtyczkę. Po powrocie z nad morza moja wtyczka wyrzucona, a wpięta inna. Więc zrobiłem to samo. Przybiegł niemal natychmiast Holender i kazał mi natychmiast się odłączyć bo on ma klimatyzację i lodówkę i musi mieć tylko dla siebie całe 16 A. Zapytałem dlaczego ja przecież na takiej samej zasadzie jak ja są jeszcze podłączeni Austryjacy obok mnie i Niemcy. I tu szok !!! Bo wy jesteście z Polski i możecie sobie świecić świeczkami. Więc ja powiedziałem że nie wypnę rozmawiałem z recepcją i niech do nich idzie i poszedł. Przyjechali panowie z recepcji (bardzo mili Chorwaci) i poprosili żebym wypiął swoją wtyczkę, zadałem ponowne pytanie dlaczego ja, a nie A lub D, więc zadzwonił do szefa kogo ma odpiąć PL, A, D odpowiedź PL. Ja prosiłem o przekazanie że w takim razie proszę mi zwrócić pieniądze za wtyczkę 75 kun i że wyjeżdżam na południe. Panowie przekazali i zaczęli chodzić do A i D dowiadując się do kiedy zostają i kiedy przyjechali. Okazało się że my planujemy zostawić najwięcej pieniędzy ze względu na czas pobytu (ponad 2 tygodnie) i przywieźli swoje wtyczki i jakoś udało się że prąd mieli wszyscy ale gdybym miał tam być tylko tydzień to pewnie żeby mieć prąd musiał bym kupić w Zadarze jakieś 150 m kabla bo w strefie B zapomnieli że ludzie też używają prądu i zrobili podłączeń jak na lekarstwo). Dla mnie to nic innego jak dyskryminacja ze względu na pochodzenie i dowód na to że Chorwacja parzy na ludzi przez pryzmat EURO. To żenujące
Notoryczne oszukiwanie w markecie przy kempingu. w ostatni dzień postanowiłem się upomnieć o całą kwotę reszty. Jak zwykle brakowało kilka lip a dokładnie 10. Powiedziałem o tym w pani w kasie, pani jak zawsze że nie ma, ja że ma tutaj to złote, a pani trzasnęła kasą i powiedziała z szyderczym uśmiechem że nie ma.
Teraz to co mi się spodobało:
To cała reszta. Wspaniały kemping z pełną infrastrukturą (do Janusz Bajcer - przejażdżki konikami 35 kun - odpowiadam na swoje wcześniejsze pytanie). Wspaniali animatorzy, mnóstwo zabaw i gier (darmowych) na plaży w morzu (aqua aerobic - to się podobało córce i żonie, a ja też chętnie przeglądałem horyzont
) i basenie (ale raczej dla dzieci od 6 lat w górę). Wieczorne animacje na basenie dla maluchów typu eco day, harry potter day, summer disco, itp. Plaża dla mojej 4 letniej pociechy rewelacyjna, atrapa statku do zabawy wraz z placem zabaw i basenem były przekąskami pomiędzy zabawami w morzu, nurkowaniem, gonitwą krabów i ryb.
Jestem bogatszy w doświadczenia, wiem Janusz że na wypadek W 50m kabla nie wystarczy, ale ze 150m nikt mnie nie zaskoczy ze względu na moją narodowość. Wiem że będę mniej wiózł jedzenia bo za 30 kun kupię w sklepie schabowe i zrobię je w kuchni darmowej przy toaletach i kupię sobie duuuużo większy namiot.
Ogólnie wyjazd bardzo udany (tylko 4 dni kiepskiej pogody w tym 2 z zachmurzeniami, 1 z burzą i ulewą, 1 zimny i dziecko nie mogło się kąpać).
Pozdrowienia dla wszystkich krajanów tam spotkanych z Wadowic, Bochni,