Po śniadaniu powrót na autostradę i dalszy kurs w stronę Andaluzji. Jazda bez przystanków trochę się nuży i łapie mnie senność. Daremnie próbuję ją strząsać, w końcu trzeba podjąć męską decyzję - kawa! Zjeżdżamy przy pierwszej sposobności kierując się w stronę grupki oliwek. Daje się pod nie podjechać, więc lokujemy się w cieniu, który tu już stanowi wartość samą w sobie.