Szosa jest w paru miejscach podziurawiona jak sito, a po jakimś czasie z gęstej mgły - niczym jurajskie gady - zaglądają nam w oczy otwarte kopary ustawionych częściowo na poboczu maszyn drogowych. Wszystko to sprawia, że przemieszczamy się stosunkowo wolno, a kiedy dojeżdżamy do przełęczy, nagle chmury się rozstępują, ukazując ponad sobą kształtne grzbiety gór.