napisał(a) Franz » 06.12.2021 23:39
Tu moją uwagę zwraca jeden z pielgrzymów odziany w przepasany sznurem habit - jak się wkrótce okazuje, mężczyzna dotarł z Frankfurtu. Ładny kawał drogi...
Do katedry możemy wejść, ale bez żadnego bagażu, czyli mój plecak dostaje ewidentny zakaz. Mogę go zostawić w przechowalni, przed którą kłębi się spory tłum, co mi się zanadto nie uśmiecha. Decydujemy się zatem na wejście po kolei - najpierw ja poczekam, aż Bea zobaczy wnętrze, i dopiero wtedy wejdę, zostawiając plecak pod jej opieką. Przyglądam się zatem katedrze, obserwując również stale zmieniające się ludzkie środowisko wokół mnie. Bea tymczasem stara się nie opóźniać, zwłaszcza że najwyraźniej zbliża się pora nabożeństwa, natomiast napotyka na kłopoty, starając się do mnie wrócić. Nie może wyjść wprost na mnie, kierują ją gdzieś w odwrotnym kierunku, czuje się niemalże jak w pułapce, aż w końcu wychodzi na drugą stronę. Trwa to zatem jeszcze dobrą chwilę, zanim do mnie dotrze, więc mnie zostaje już faktycznie niewiele czasu.