Hiszpania: od Andaluzji po Kraj Basków

mysza73 napisał(a):okolice Ponferrady .
Fajny zamek już tam wypatrzyłam .

Nam się między innymi tak zaprezentował:

Franz napisał(a):

mysza73 napisał(a):okolice Ponferrady .
Fajny zamek już tam wypatrzyłam .

Nam się między innymi tak zaprezentował:

Super

mysza73 napisał(a):Super

Za to zwiedzimy dokładnie inny, o wiele bardziej fikuśny.

Pozdrawiam,
Wojtek

Na stacji kolejowej RENFE, Abantos wziął rodzaj folderka od rozdającej je dziewczyny i dał mi go.

- Co to? - spytałem.
- Kolej sponsoruje małe formy literackie; ludzie wymyślają krótkie historie związane z pociągiem, a najlepsze są nagradzane. Poczytasz sobie w wolnej chwili...

Nie mam aspiracji literackich, więc z góry proszę o pobłażliwe potraktowanie mojego tłumaczenia, chciałbym jednak w ten sposób zakończyć ten wyjazd. Tekst okraszę fotkami z Madrytu, pochodzącymi z kilkugodzinnego spaceru po stolicy Hiszpanii, kiedy skracaliśmy sobie czas oczekiwania na samolot do Santiago de Chile.

- - - -


Ta sama godzina, ten sam pociąg, te same twarze. Wchodzi. Zatrzymuje się przy drzwiach. Spogląda na twarze współtowarzyszy podróży i uśmiecha się do siebie. Jest szczęśliwy.

Czeka na tym samym peronie każdego dnia. Ustawia się dokładnie w miejscu, gdzie otwierają się drzwi trzeciego wagonu. Czeka. Ludzie wysiadają. Wsiadają. Lubi wchodzić ostatnia.

On wdycha zapach jej włosów, jak każdego poranka. Nie wie, że przepuściła dwa pociągi, żeby go zobaczyć.
Ona, trochę niepewna, spogląda na niego. Nie wie, że zamiast wysiąść na swojej stacji, pojechał dalej, żeby móc poczuć zapach jej włosów...

(Carmen Iglesias Vazquez)

Słodka romantyczka z tej Carmen....

Też kiedyś takie coś się pisało... za młodego

tony montana napisał(a):Też kiedyś takie coś się pisało... za młodego

Moje hormony znajdowały sobie ujście w rymowanej grafomanii.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):

tony montana napisał(a):Też kiedyś takie coś się pisało... za młodego

Moje hormony znajdowały sobie ujście w rymowanej grafomanii.

Pozdrawiam,
Wojtek

Czyżby.... LIMERYKI?

tony montana napisał(a):Czyżby.... LIMERYKI?

Jeśli chodzi o formę, to na ogół rymy naprzemienne, chociaż trafiały się urozmaicenia.
Treść zdecydowanie liryczna.

Pozdrawiam,
Wojtek

Kiedy w 1561r. Filip II przeniósł swój dwór z Valladolid do maleńkiej mieściny, jaką wtedy był Madryt, powstała pilna potrzeba zakwaterowania wszystkich urzędników, dworzan, a także całej gamy przeróżnej maści pasożytów, którzy grzeją się królewskim blaskiem. Wydano zatem zarządzenie, że wszyscy posiadacze domów wyższych od jednopiętrowych obligatoryjnie będą musieli oddać do królewskiej dyspozycji ten nadmetraż. W efekcie przez kilkadziesiąt lat budowano wyłącznie budynki jednopiętrowe.

Historia miasta zaczęła się wcześniej, bo w czasach muzułmańskich. W IX wieku Muhammad I z Cordoby kazał wybudować niewielki zamek nad rzeką Manzanares. Miejsce to nazywano al-Madżrit, co oznacza ujęcie wody - stąd pochodzi obecna nazwa miasta: Madrit.

A rzeka? Manzanares wypływa z gór Sierra de Guadarrama, które właśnie przeszedłem. Źródła znajdują się w pobliżu Bola del Mundo, czyli Kuli Ziemskiej. Byłem?... Byłem. I było pięknie. I to by było na tyle.

Franz napisał(a):Kiedy w 1561r. Filip II przeniósł swój dwór z Valladolid do maleńkiej mieściny, jaką wtedy był Madryt....

A teraz jaka metropolia.... i królewski klub: Real

tony montana napisał(a):A teraz jaka metropolia.... i królewski klub: Real

Przed laty kiblowalem pod stadionem, podczas gdy moje dzieci go zwiedzały.
Co się tyczy "Real" - to na dwóch pierwszych fotkach ostatniej wrzutki jest Palacio Real.

Pozdrawiam,
Wojtek

Dopiero w samolocie zdaję sobie sprawę, że nawet nie zrobiłem zdjęcia mojemu hiszpańskiemu przyjacielowi. Przy mojej pamięci za kilka miesięcy nie będę już pamiętał jego twarzy. Szkoda...

A może trafi się jeszcze kiedyś sposobność, by się spotkać z Abantosem? Oby...

Teraz już - żegnaj Hiszpanio.
Adios, Paco...
O quizas... hasta la vista, amigo...

Mapka do wszystkich zamieszczonych odcinków wędrówki przez Sierra de Guadarrama.