napisał(a) Franz » 02.01.2018 00:15
Wychodząc, rzucam żartem, ze skoro tutaj wydłużyli czas zwiedzania, to w następnym miejscu nam go skrócą. No i... wykrakałem.
Przejeżdżamy przez rzekę, zjeżdżając w lewo do San Juan de Duero. Najpierw omyłkowo wchodzimy do knajpy zamiast do kasy, gdzie pani wskazuje nam właściwy budynek, dodając przy tym:
- Ale tam już was nie wpuszczą, bo to tylko do ósmej czynne...
Biegnąc, omal nie potykamy się o leniwie wylegujące się koty, ale wpadamy do czynnej jeszcze kasy.
- Tu możemy kupić wejściówki? - wyrzucam z siebie od samych drzwi.
- Tak, ale już zamykamy... chyba, że wskoczycie na moment, to ja już nawet was nie będę kasować.
W tej sytuacji rzucamy się błyskawicznie w krużganki św. Jana.