napisał(a) Franz » 28.02.2017 18:31
W tym czasie z uwagi na spiekotę panującą na patelni nad jeziorem, Bea wysmarowała się czym tylko się dało i ułożyła wygodnie w kamiennym grajdołku. Wypatrzyła ładny wodospad, zostawiając go jednak na późniejszą wspólną naszą wizytę - wodospad, do którego wkrótce zaczęły ciągnąć nadchodzące z dołu tłumy ludzi. Potem zaczęła się inwazja helikopterów - naliczyła trzy - z których jeden wylądował przy schronisku - a kiedy ukrop stał się trudny do zniesienia, znalazła sobie miejsce odrobinę zacienione.