napisał(a) Franz » 18.11.2016 00:45
Przy samochodzie jesteśmy kwadrans po czasie - nikt się czepiać nie zdążył - i odjeżdżając wymieniamy uwagi, że bilet z parkomatu z wizerunkiem akweduktu jest znacznie ciekawszy od biletu z kasy fiskalnej, jaki dostaliśmy w katedrze. Próbujemy podjechać pod alkazar i tam zaparkować, jednak parking zapchany do ostatniego miejsca, wyjeżdżam więc i widząc na pobliskiej uliczce odrobinę wolnego miejsca pomiędzy stojącymi samochodami, z trudem się między nie wciskam. Tylko po to, żeby zauważyć po fakcie, że wszyscy stoją pod zakazem parkowania. Zanim odjadę nie mogę sobie odmówić rzucenia okiem na imponująca bramę San Andres w murach obronnych oraz na kościół pod analogicznym wezwaniem.
Robię drugą pętlę - może coś się na parkingu w tym czasie zmieniło? Niestety, nie. Wyjeżdżamy zatem poza mury obronne, gdzie widzę wolne miejsce w jakiejś spokojnej, niezbyt ruchliwej uliczce jednokierunkowej. Co zrobić z zakazem wjazdu? Niech będzie, wjadę tyłem. Kiedy już mi się udaje zaparkować, spostrzegam rozbitą przednią szybę w samochodzie za mną. Mam nadzieję, że nie przydarzyło się to tutaj, w spokojnej, niezbyt ruchliwej uliczce...