napisał(a) Franz » 13.01.2016 22:43
Zaglądamy jeszcze w którąś bramę, ale czujemy się już nasyceni tym miastem - dwie wizyty w krótkim czasie - wracamy
zatem do samochodu i opuszczamy Trujillo.
Zjeżdżamy do głównej szosy, ale tuż przed wjazdem na autostradę skręcamy w boczną dróżkę i z uwagi na zbliżającą się godzinę dziewiątą zatrzymujemy się na śniadanie. Wychodzi na jaw małe niedopatrzenie - paczka kabanosów w naszych zapasach nie była pakowana próżniowo i mają one już teraz taki kolor, że z żalem, ale przychodzi nam się z nimi rozstać. Kiedy kończymy posiłek, dostajemy towarzystwo - przyjeżdża jakiś wielki wóz, którego załoga przepakowuje paczki ze słomą, a że niezbyt dokładnie to robią, to czasem coś się potoczy na ziemię.
Zbieramy się w drogę, wjeżdżając na autostradę zgodnie z drogowskazami na Madryt. Bea czuje się znużona i przedrzemuje moment, kiedy żegna nas Estremadura, a wita Kastylia-La Mancha; ja oprócz herbaty, wypiłem jeszcze kawę, jako że mamy do przejechania około 240km, więc czuję się raczej rześko. Trasę w zasadzie mamy zaplanowaną, jednak kiedy pojawia się opatrzony naszym drogowskazem zjazd na drogę nr 4000 - czego się nie spodziewałem - to daję się namówić na nieoczekiwany wariant. Decyzja okazuje się słuszna, bo droga jest pierwszorzędnej jakości i najpierw nieco na północ od doliny Tagu, potem już południowym brzegiem rzeki, doprowadza nas do celu.