Witam
W tym roku spędziliśmy swoje wakacje tak jak w tytule. Jeszcze na tydzień przed wyjazdem nie mieliśmy nic zarezerwowane. Czekaliśmy na tak zwane Last Minute. Z racji tego, że rozejrzałem się w temacie jazdy w ciemno ( co bardzo propaguję w wyjazdach do Cro) tu skutecznie mi wybito to z głowy. Ale nie był bym sobą tak więc uzgodniliśmy z moja połówką, że pierwszy tydzień rezerwacja drugi coś znajdziemy
Tak jest prawdą co kraj to obyczaj, Hiszpania i Chorwacja choć podobne do siebie przyrodniczo w sprawach wynajmu apartamentu na miejscu to różnią się bardzo. W Cro nigdy nie miałem problemu ze znalezieniem apartamentu pukając do drzwi, w Hiszpanii rządzą pośrednicy.
Można spotkać takie zawieszone napisy co mniej ni więcej oznacza że do wynajęcia, ale nie oznacza że w tym czasie co my szukamy. Nie ukrywajmy wielu przypadkach bariera językowa.
<script></script><noscript></noscript>
Tak więc jak wyżej nasze cudeńko rezerwacja przypadła we wtorek a w czwartek na noc wyjazd. Apartament wylizany bardzo czysty i zadbany. Dwie sypialnie salon duża łazienka i dodatkowa toaleta z małym patio ogrodowym z którego bezpośrednio dostęp do dużego ogrodu z basenem.
<script></script><noscript></noscript>
To wszystko w odległości około 10min drogi spacerkiem od plaży no i jak że piaszczystej hhhhhee ( są jej zwolennicy jak i przeciwnicy) mi tam obojętne byle ciekawie na brzegu było (czytaj skałki) i czysta woda była.
No i tu muszę powiedzieć bardzo się zawiodłem. O ile apartament i jego najbliższa okolica to pierwsza liga to plaża i czystość wody bleeeee
Byliśmy tylko raz. Miejsce to w Południowej części Costa Blanca przedmieścia Deni. Na 3 dzień postanowiliśmy wsiąść w samochód i jechać w wybrzeżem dalej na południe poszukać innej plaży. Tuż za Denią zaczyna się 7 kilometrowa, bardzo kręta i stroma droga, która doprowadzi nas do miasta Javea. jak że wielka odmiana. Plaża duża i tłoczna, ale bardzo ładna z łagodnie opadającym dnem oczywiście piaszczysta z całą infrastruktura i zapleczem. Woda czysta choć przy samym brzegu duże i mocne fale robią swoje. Nie wiem czy jest tam tak zawsze ale przez te resztę dni jeździliśmy tylko tam. Ogromne fale jeszcze nigdy nie miałem okazji w takich się bawić przyciągają tłumy. Plaża w kształcie delikatnego łuku po jej bokach skaliste brzegi porośnięte wysokimi palmami. Na samej plaży również 4 oazy z palmami w których "cieniu" można wypoczywać.
<script></script><noscript></noscript>
Wracając do Deni sama miejscowość jest ładna i ciekawa mnóstwo uliczek i knajpek i mnóstwo ludzi. Przeważnie są to Niemcy Anglicy Francuzi rzadko w tej części Hiszpanii usłyszeć Polski głos. Co do cen apartamenty nie należą do tanich to jak na razie moje najdroższe za jakie przyszło mi płacić. Tydzień w Deni to wydatek 2600zł z ubezpieczeniem zdrowotnym i bagażowym. Natomiast ceny w sklepach miło mnie zaskoczyły. Jest taniej niż Chorwacji śmiem twierdzić że że dużo taniej. O piwie i alkoholach wysoko procentowych nawet nie wspomnę. Ciekawostka wszystko co jest kupowane z lodówcek jest droższe i to wcale nie mała różnica. Np oryginalna Pepsi 2.25 litra kosztuje w markecie 89 eurocentów, a ta sama butelka tuż obok z lodówki 1.29 euro. podobnie rzecz ma się z piwem i innymi napojami.
Tak więc pierwszy tydzień minął typowo w "sjestowej " atmosferze i prócz małego rozczarowania plaża którą szybko zamieniliśmy na inną wszystko ok. Nadeszła sobota i czas w drogę. Decyzja taka że jedziemy do snobistycznego Lloret de Mar. Córka naoglądała się w Tv i nie ukrywam też chcieliśmy zobaczyć. No i zaskoczenie, miłe zaskoczenie bardzo, ale o tym później.
Trasa około 550km w piekielnym słońcu, a tu, tuż przy tablicy Lloret... chmury i jakaś dziwna mgła niczym smog nad Londynem. Jak się okazało tuż przed naszym przyjazdem była niezła burza i ulewa. Zaparkowaliśmy auto przy głównej plaży i poszliśmy do baru gdzie był dostęp do WiFi i tam Pan nas poinformował że nie działa bo była burza. Więc szukanie około godziny 16 apartamentu w sieci nie wyszło nam. Udaliśmy się do informacji turystycznej z zapytaniem gdzie są agencje pośredniczące w wynajmu apartamentów. Jak się okazało jest ich mnogo i mało tego czynne do 20 a zaznaczam ze to sobota. W zasadzie każdy mógł nam coś zaoferować, ale no właśnie cena
Za 5 dni wołano od nas 750-800 euro, ja rozumiem ze to słynne Lloret de Mar ale jak dla mnie grubo za dużo. I żadne wygody od tak dwie sypialnie salonik kuchenka łazienka w jakimś blokowisku. O braku dostępu do basenu nie wspomnę. Pisze o basenie bo w przeciwieństwie do Cro basen to niemal norma w Hiszpanii. Skoro mam mieszkać w bloku bez widoku to chcę mieć basen. I tak w czwartej agencji miła pani postanowiła nam pomóc. Dała nam dwie propozycję obie bardzo interesujące. No i jak na tamtejsze warunki cenowo dobre. Wybraliśmy apartament z basenem zaledwie 10min drogi od słynnej plaży i centrum kurortu. z Częściowym widokiem na morze i zielone wzgórza na których są usytuowane domy tych zamożnych . Koszt 90 euro za dobę duży około 80-90 metrowy apartament. Jeden minus przy głośnej ulicy. Wylot na Tossa de Mar
To my na tarasie tego fajnego przybytku za naszymi plecami już miasto i kawałeczek dalej centrum. Tuż przed wyjściem do jednej z słynnych dyskotek.
<script></script><noscript></noscript>
Ps. Co tam się wyrabia, to dla spokojnych ludzi kompletnie nie to miejsce hhhhhee ale nam się podobało. Choć średnia wieku to przynajmniej 10lat mniej musiał bym mieć. Sam wypad do dyskoteki gdzie jesteś traktowany jak gość z klasą nie należy do tanich. Wstęp to dla pary wydatek 20 euro ale w tym są 2 drinki obojętnie jakie czy to kolorowy fiku miku czy zwykła Whisky. Każdy następny to wydatek 10 euro.
Czy to na dyskotece czy to na mieście i plaży wszędzie jest pełno Rosjan. muszą być tam cenionymi gośćmi bo w agencjach handlu nieruchomościami prócz napisów Hiszpańskich są też Rosyjskie.
Mały filmik z tłoku nocnego sorry ale nagrany telefonem
Co do geografii Lloret... bardzo mi się spodobało plaże czyste i piękne (na tej głównej dno bardzo szybko opada nie dla dzieci) jest to piasek, ale bardzo gruby, że tak to ujmę nie wchodzi wszędzie i nie klei się do dupy.
<script></script><noscript></noscript>
Lloiret de Mar to jak wspomniałem snobistyczne miasteczko dla tych którzy lubią się pokazać i polansować. Wszędzie pełno ludzi i wszyscy chcą wydawać swoje pieniądze. Życie toczy się tam przez okrągłe 24 gdz na dobę. Nawet plac zabaw po północy jest pełen dzieci
parę fotek
z Lloret...
<script></script><noscript></noscript>
<script></script><noscript></noscript>
<script></script><noscript></noscript>
<script></script><noscript></noscript>