KTO CZYTAC STAREJ RELACJI Z 2009 NIE CHCE TO NOWA Z 2010 ZACZYNA SIĘ OD STRONY 5
2009.05.24 godzina 7.20 po trzygodzinnym śnie -po wczorajszym weselu- Mateusz robi pobudkę. Szybkie zgrywanie zdjęć ślubnych z kart i pakowanie.Wiem że muszę sie jeszcze przespać bo w innym razie będzie koszmar-cała noc jazdy. Iza goni jeszcze pomiędzy aptekami, a marketami za kilkoma spożywczymi artykułami i guaraną o której ktoś tak pozytywnie się na cro.pl wypowadał, a o której w wadowickichaptekach nie maja pojecia . No i jeszcze ta F1 której ogladania nie mogłem sobie odmówić, na szczęście- nieszczęście Kubicy brakło hamulców i zakończył karierę i mogłem na chwilke zamknać oczy. Niestety podniecenie jazdą nie pozwoliło zasnąć. Jeszcze szybkie pakowanie i o 17.45 jestesmy juz na trasie.
Jedziemy w dwa auta i łącznie szesc osób dorosłych i trójka dzieci (w wieku 18 miesiecy, niespelna 2,5roku i 5 lat ). Tempo nie zachwycało bo jak nie siku, czy tankowanie to dzieciom niedobrze.O wyscigach nie ma mowy a i właczył mi się urlopowy spowalniacz i nawet na postojach zauwazyłem ze nikomu się nie spieszy. W nocy i nad ranem kiedy wszycy spali od guarany czy redbulla lepszym okazały się rozmowy przez radyjko z Michałem z drugiego samochodu.
15 km przed Podgorą Mateuszkowi zrobiło się niedobrze i niestety nie zdąrzylismy. Wyjście z auta i BUCHHH gorące, wilgotne powietrze- a liczyłem na rzeźką poranną bryzę...;/ . O ósmej jesteśmy już na miejscu. Fajna sprawa miec wcześniej zarezerwowane noclegi. Czas poswiecony na szukanie mozna przeznaczyc np. na poranną kawke i degustacje lekko mówiąc conajmniej 40% trunków o smakach narańcz, młodych orzechów arachidowych i jakiejs o nazwie Martina. Nalewki na bazie rakiji skutecznie zlikwidowały działanie kawki i ok 10.00 padlismy jak muchy. Godzina 15.00 po lekkim obiadku idziemy La plage.Plaże prawie puste, woda przy brzegu ma dobra 23-25 st C, po odpłynieciu ok 100m od brzegu przy powierzchni niewiele chlodniejsza, natomiast po postawieniu się do piony zimno urywa palce u nóg... Niemniej jednak w wodzie spedzilismy wiekszośc popołudnia i dopiero czarne chmury i błyskawice z nad Biokowa przepedziły nas do apartamentów.Wieczór pod znakiem dalszej degustacji w/w trunków.
Noc rzeźka bardzo przyjemna.
2009.05.26. Do południa plaża – woda cieplunia, potem rekonesans przed sesją w Igrane i zruijnowane przez trzęsienie ziemi domy starych Drasnicach.Wieczorkiem ciąg dalszy degustacji miękkich trunków przy równoczesnym tworzeniu grillowych specjałów z pomocą gospodarza Milivoja. Tenże szacowny pon radził nam przez wieczór cały co z czym mieszać a czego do grilla nie dodawać, grillujac jednocześnie kawałki jakiejś rekina odmiany.
2009.05.27- 7.30 pobudka, 8.15 plaża. Po powrocie pierwszy raz w życiu po słonej wodzie i słońcu zaniemogły mi oczy. Piekły tak przez 4 godziny,do momentu gdy Gospodyni mnie rumiankiem uraczyła. Po południu Biokovo i Sv Jura. Wszyscy pod wielkim wrażeniem, kilka zdjeć i powrót na dół, opisać to ciężko, należy samemu przyjechać i doznać.Powrót z marudzącymi dzieciakami trochę skwasił klimat.