Cd. Dzień 5 - 19.07.2017 środa – Bobovisca na MoruZ Sutivanu kierujemy się na południowy-zachód. W pewnej chwili, w dole po prawej stronie dostrzegam zatokę
Ostre hamowanie i wyskakuję z auta by zerknąć na nią z góry
To
Bobovišća na Moru. Nie mieliśmy w sumie planu by ją odwiedzić ale skoro jesteśmy tak blisko to postanawiamy wstąpić.
Z głównej drogi zgodnie z drogowskazem odbijamy w prawo i zjeżdżamy ostro w dół, wąską drogą na której byłby problem się minąć
Po chwili jesteśmy na miejscu. Parkujemy tuż na wjeździe.
Wioska rozciąga się wzdłuż głęboko osadzonej zatoki, która ma dwie odnogi. Centrum Bobovišćy na Moru skupione jest wokół południowej odnogi.
Pierwsze co widzimy po wyjściu z auta to kanał
prawie jak w Wenecji
A tuż za nim wita nas sam
Vladimir Nazor – słynny chorwacki poeta, który tu mieszkał i tworzył. Jego imieniem nazwany jest m.in. jeden z promów Jadrolinii, zabierający na pokład 450 osób i 70 aut.
Vladimir siedzi sobie centralnie na wprost malutkiego portu i ma na wszystko baczenie
Próbuję go oderwać od kajetu ale pozostaje jakiś skamieniały i zupełnie nie reaguje na moje zaczepki. Chyba coś ze mną nie tak
Po prawicy Nazora widzimy stare zabudowania w typowo dalmatyńskim stylu
Wioskę założono w XV wieku. Oficjalnie obecnie żyje w niej około 60 osób, ale większość z nich po sezonie opuszcza swe domy i przenosi się na ląd. Teraz też wygląda jakby była wymarła, mimo że przecież sezon w pełni. Niby cumuje trochę łódek i stoi kilka samochodów, jest jakaś konoba i sklepik ale ludzi nie widać
Gdyby nie oszalałe cykady, można by rzec, że panuje tu totalna cisza
Znowu mi się podoba
Jak ja lubię takie dziury
Spotkałam się z nieprzychylnymi opiniami o tym miejscu, ale ja bardzo fajnie tam się czuję od pierwszej chwili
Ruszamy się przespacerować najpierw lewym nabrzeżem, z którego możemy obserwować prawe.
Domek za strzelistym cyprysem, ten z zielonymi okiennicami to właśnie
dom Nazora. Otwarta okiennica zdradza, że ktoś go chyba zamieszkuje. Na wzgórzu pomiędzy dachami domów widać
kamienną basztę, której budowniczym był ponoć również Nazor. Właściciel parkującego na pochyłym podjeździe czerwonego auta musi mieć pełne zaufanie do ręcznego
Najważniejszym budynkiem po lewej stronie nabrzeża jest XVIII w.
dwór-kaštel rodziny Marinčević-Gligo, który będzie lepiej widoczny z drugiej strony zatoki.
Na razie więc tylko balkon ozdobiony inicjałami właścicieli.
Bracia George i Mate byli marynarzami. Mieli własną flotę statków, którymi transportowali do Włoch dalmatyńską oliwę i wino, dzięki czemu dość szybko się wzbogacili co pozwoliło im wystawić okazały jak na tamte czasy dom usytuowany tuż przy porcie. Nie dziwią zatem takie elementy w podbudowie, służące zapewne do cumowania.
Dwór do dnia dzisiejszego udało się zachować w nienaruszonym stanie. Za jego murami krył się ponoć piękny ogród. Kiedy tak przechodzimy obok, okazuje się, że jedno skrzydło wiodące na dziedziniec jest otwarte … ale nie mam śmiałości się tak pakować do środka
, najwyraźniej ktoś tam nadal mieszka.
Kolejna mijana brama jest już zamknięta. Ciekawe co za nią się kryje
Nie pierwszej młodości autko najwyraźniej nadal świetnie sobie daje radę na drogach o czym świadczą naklejone na szybie aktualne winiety. W Chorwacji to dość często spotykana marka :wink:
Zatoka dzięki swojemu ukształtowaniu stanowi bardzo dobre schronienie przed mocnymi wiatrami, dla wszelkich jednostek pływających, nie dziwi więc ich obecność tutaj. Z uwagi na to, że zatoczka jest dość ciasna przeważają małe łupinki ale i jakieś jachciki się wcisnęły
W górnej części wioski pośród agaw wznoszą się
trzy antyczne kolumny, będące kolejnym dziełem Vladimira Nazora, dedykowanym jego trzem siostrom jako symbol więzi miedzy rodzeństwem
. Widać, że Nazor w całej wiosce czuł się jak u siebie na podwórku
I tak docieramy praktycznie na koniec południowej odnogi zatoki, która kończy się malutkim skrawkiem żwirku a nawet piasku co można by uznać za kawałek plaży. Fotki jednak nie zrobiłam, w wodzie było dość dużo zielonych glonów
.
Z tego miejsca zatoka wygląda jakby była całkowicie zamknięta. Poniżej wzgórza chyba są jakieś małe plażyczki.
Aby przedostać się na jej drugi brzeg musimy wrócić tą samą drogą. Po przeciwnej stronie udaje się dostrzec ludzi
2 człowieki dziarsko kroczą przed siebie.
Zanim ruszymy na prawą stronę chwila odpoczynku
Z tego miejsca najlepiej prezentuje się dwór rodziny Marinčević-Gligo, o którym wspomniałam na początku.
Zadzieram głowę przed domem Nazora ale nie widzę, żadnej tablicy informacyjnej. Wydaje mi się, że normalnie ktoś w nim mieszka i może taka propaganda burzyłaby jego mir.
Na kolejnym budyneczku znajduję w zamian kotwicę
Załoga mi się wykrusza na moje przebąkiwania na temat odnalezienia drogi do baszty albo tych kolumn
ale ja się nie poddaję
Niestety wszystkie ścieżki prowadzące w górę między domkami wiodą na prywatne mikro podwóreczka albo wprost do drzwi
.
Docieram więc do końca zatoki mijając po drodze kolejne okazy roślinne
W końcu za zakrętem ukazuje się północna odnoga zatoki i wejście do niej
Jest dużo szersza. Jachty cumują tu na bojkach.
Wąski chodnik biegnący dotąd wzdłuż brzegu zaczyna uciekać mi gdzieś w górę i oddala się od zatoki. Niepewnie ale prę na przód
jest cholernie stromo
. Dobrze, że reszta się odłączyła bo już słyszę ich narzekanie
W nagrodę docieram do pięknych agaw i opuncji
Gdybym się przez nie przedarła oraz przez strome skałki dotarłabym do baszty, którą mam już na wyciągnięcie ręki
No ale … nie mam sprzętu do wspinania
Ekipa oczekująca na dole przywołuje mnie do powrotu grożąc pozostawieniem jeśli nie stawię się za chwilę w miejscu zbiórki
No dobra … już idę przecież …
Cdn …