Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

HARCE NA BARCE - HOLANDIA 2009

Amsterdam jest miastem zbudowanym na wodzie, często nazywa się go Wenecją Północy. Jest tu ponad 100 kanałów, 100 sztucznych wysp i około 1200 mostów! Holendrzy posiadają 16 milionów rowerów, czyli po jednym dla każdego mieszkańca. W Holandii działa największa liczba muzeów na całym świecie – prawie 1000.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012
HARCE NA BARCE - HOLANDIA 2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 16.09.2012 22:50

27/28.09.2009.
Wyjazd z Łodzi o 21szej. Musieliśmy pojechać objazdem przez przewróconego tira przed Świeckiem, a potem już tylko monotonia autostrady niemieckiej z przerwą na małe spanko nad ranem. Na miejscu, w Loosdrecht, byliśmy ok.13 tej. Zaokrętowanie , szybki instruktaż i ruszyliśmy w drogę, żegnani przez bosmana . „Let God hebben jouw in protektion…” wyszeptał pobladłymi ustami. Ciekawe, co to znaczyło.
Wypłynęliśmy na spore jezioro, coby wprawy nabrać w kierowaniu korabem. GPS pokazał przed dziobem bezludne wyspy. Dobiliśmy do jednej, okazała się zagospodarowana- WC,umywalnie, śmietnik, przystań, kąpielisko- brzegi utwardzone, trawa przystrzyżona. Zaczęło zmierzchać…
wyspa.JPG

Minął jakiś czas. P. wymyślił, zmaterializował i gonił króliczka (skąd tu się wziął?)
królik.JPG
Nie o to chodzi, by złowić króliczka, ale..
i gdy było już zupełnie ciemno, wypuściliśmy na wodę wieniec z jedliny, z pływakami z orzechów włoskich, pokładem z płyty CD i zapalonym zniczem. Pijąc za spokój duszy Maćka (nasz zmarły niedawno przyjaciel, pomysłodawca wyjazdu na barkę) patrzyliśmy, jak wieniec oddala się kołysany zachodnim wiatrem. Światełko widzieliśmy jeszcze po 4 godzinach, a potem tylko łuny płonących osad na horyzoncie.
wieniec.JPG
Dobrze, że wyspa była pusta, bo nasze ryki i śmiechy niosły się daleko.
Ostatnio edytowano 17.09.2012 10:21 przez dżejbo, łącznie edytowano 2 razy
Sylwetka...
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5132
Dołączył(a): 14.06.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Sylwetka... » 17.09.2012 07:25

Witam :D
Zasiadam do czytelni :wink:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 08:40

29.09.2009. Wracamy z jeziora na kanał i nie za bardzo możemy trafić, dobrze, że GPS pomógł. :? Pierwsze doświadczenie ze śluzą, prowadzę łódź i lądujemy dziobem w krzakach, ale do tyłu, do przodu i jakoś przechodzimy. Zgodnie z instrukcją ściskam wylewnie dłoń Śluzowatego i odprowadzani zdziwionym spojrzeniem tegoż, wypływamy na główny kanał. Mijamy mosty, wiatraki i domy z wypieszczonymi ogrodami.
Dopływamy do miasteczka WEESP, most zamknięty, idziemy na zakupy. Miasto (jak większość budynków w Holandii) jest z XVII wieku- zadbane domki, nieduże, 1 piętrowe , brak jakichś nowoczesnych akcentów, harmonia i spokój.
weesp.JPG
Otwieranie mostów kryło w sobie wiele tajemnic. Np czerwony guzik sprytnie ukryty lub info po holendersku, że trzeba wysłać SMSa
Most otwarty – płyniemy dalej, mijamy kilka podobnych mostów, kilkaset rezydencji, domów na wodzie i zadbanych ogrodów.
pałac.JPG

Docieramy po kilku godzinach do Amsterdamu i cumujemy w marinie na rzece Amstel. Jedziemy metrem do centrum i włóczymy się, mimo padającej mżawki. Dochodzimy do zabytkowego budynku Wagi Miejskiej,
waga.JPG
deszcz siąpi beznadziejnie, więc zasiadamy w ogródku pubu. Kelner jest młodym Polakiem, pijemy piwo i dla rozgrzewki mocniejsze trunki. Po zmroku ruszamy do dzielnicy Red Light- jest dosyć wcześnie- witryny przeszklonych burdelików nie są jeszcze do końca obsadzone, ale gdzie niegdzie stoją rozebrane dziewczyny zachęcające gestami do skorzystania z ich usług.
Spotykamy głośną grupę rodaków. Karki masywne, dresy z napisem POLSKA – zgubili komórkę w sex klubie. Wyraźnie artykułując wyrazy tłumaczyli portierowi
–Uważaj , patrz mi na usta- KO-MÓR-KA – rozumiesz?- :)
Krążymy po mieście, w końcu kupujemy w COFFEE-SHOPIE papierosa,
coffee.JPG
U nas taka nazwa by nie przeszła.
najsłabszego z możliwych (jak stwierdził sprzedawca), o nazwie „White Widow”. Po powrocie na łódź, zapalamy. G. nie pali wcale, P. oszukuje, a po 4 machu orientujemy się, ku naszemu zaskoczeniu, że tytoń nie był taki słaby. Oddycham świeżym powietrzem, w końcu idę z niejakim trudem do kabiny. Leżę i słyszę śmiechy kolegów nie mogąc się ruszyć. Puszcza po 2 godzinach. Strasznie chce się pić. K. śpi na stole.
Ostatnio edytowano 17.09.2012 15:35 przez dżejbo, łącznie edytowano 1 raz
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 12:53

30.09.2009.Wstajemy rano wypoczęci i po kąpielach robimy lekkie kontynentalne śniadanie, czyli jajecznicę na słoninie i boczku. Pokrzepieni, jedziemy do miasta. I znów włóczymy się po ulicach Amsterdamu. Trafiamy na targ kwiatowy, gdzie można kupić cebulki tulipanów.
7.jpg
Bardzo ciekawie o XVII wiecznej "gorączce tulipanowej" pisze Herbert w swojej książce "Martwa natura z wędzidłem"
Znowu pada, więc siadamy w zadaszonym ogródku knajpki na rogu. Pijemy piwo obserwując życie ulicy
8.jpg
- pędzą rowery, czasem przejedzie porsche lub jaguar. Bida z nędzą. Wszystkie domy są nieco krzywe, fasady pochylone do przodu, na szczycie jest belka z hakiem do wciągania mebli, bo drzwi wąskie.
krzywe.JPG

Dochodzimy do ogromnego gmachu Rijksmuseum i wchodzimy do środka. Najlepszy jest bezsprzecznie Rembrandt i jego „Straż Nocna”- (niedawno obejrzałem film Greenawaya – polecam!) Oprócz tego świetne nienadęte malarstwo z XVII w – sceny rodzajowe, pejzaże, portrety, martwe natury- Vermeer, Heda, Claesz, Ruisdael, Hooch, Hals i inni. Obok następne muzeum –Van Gogha- wspaniałe kilkadziesiąt obrazów i rysunków pokazujących rozwój talentu artysty. Początki twórczości , dojrzały okres, Prowansja, załamanie psychiczne i okres szpitalny, schyłek życia. Irysy, Słoneczniki, Łodzie na brzegu morza, Pole zboża, Wnętrze pokoju, Kawiarnia w Arles i wiele innych dzieł. Całe piętro obrazów współczesnych VG malarzy impresjonistów – Monet, Manet, Renoir, Sisley, Pissaro, Touluse-Lautrec, Gauguin, Cezanne i inni. Wspaniała kolekcja.
9.jpg

Jednak nie samą sztuką człowiek żyje, stwierdziliśmy po wyjściu i pokrzepiliśmy organizmy złocistym napojem w pobliskim lokalu. Potem lekki obiad u Turka i powrót do łodzi, gdzie urządzamy spotkanie literackie. Mamy do przeczytania kilka ciekawych książek. Dzień wysoce kulturalny.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 15:34

1.10.2009. Rano strasznie leje, dobrze, że krótko. Żegnamy Amsterdam i odpływamy rzeką Amstel na południe. Przepuszczamy barkę wiozącą ogromny dźwig.
10.jpg
Wleczemy się za nią pół dnia. W dodatku za nami pojawia się barka dwa razy większa i tak płyniemy wzięci w dwa ognie. W końcu potwór za nami odpuszcza i zostaje w tyle, barka przed nami skręca w bok, w pole. Płyniemy nareszcie sami, spokojny holenderski krajobraz, pasą się krowy,wychodzi słońce. Krowy wyglądały tak apetycznie, że na obiad zjedliśmy bitki wołowe przygotowane zawczasu przez K. Okazuje się, ze jesteśmy bliżej celu niż myśleliśmy i cumujemy w marinie w WOERDEN . Idę do naczelnika przystani zapłacić za postój.
Your name - pyta havenmeister- JARUSIAK – mówię z uśmiechem przesadnie akcentując „ś”. On krzywi się, bo trudne do zapisania. A może nazwisko kolegi? - proponuję z fałszywą uprzejmością. -GRZEGORZ BRZĘCZYSZCZYKIEWICZ! – zatkało go - OK. , your name – po dłuższej chwili mówi Holender.
Idziemy do miasta, owszem zadbane, jest nawet zamek z 1410 r , ale starówka została zastąpiona nowoczesną szpetną zabudową,
woerden1.JPG
nie ma klimatu tak wyczuwalnego w innych małych miastach. Zostało kilka starych domów nad kanałem OudeRijn i piękny odnowiony wiatrak , ale chyba z napędem elektrycznym, bo skrzydła nie były niczym pokryte , a on się i tak kręcił.
woerden2.JPG

Wieczór zimny z jaskrawo świecącym księżycem, którego odblask na wodzie zmącili moi koledzy sikając do kanału.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 15:47

2.10.2009. Najbliższy most zablokowany przez koparkę na barce, ale mili panowie przerywają pracę i przepuszczają nas. Wot kultura.
Płyniemy kanałem Ouderijn (Stary Ren) do miejscowości BODEGRAVEN – tak też właśnie nazywa się nasza łódź. Szybko zwiedzamy miasteczko, robimy niewielkie zakupy w sklepie z likworami i śledząc wzrokiem startujące samoloty (niedaleko lotnisko Shiphol) ruszamy w drogę. Śluza i most, a potem skrzyżowanie kanałów i zamknięty obrotowy most kolejowy. Po 20 minutach most sam się otworzył, znaleźliśmy się na szerokim kanale i nagle z mgły za naszą rufą wyłonił się ogromny statek, który nas chyżo wyprzedził, wywołując dużą falę. Walcząc z objawami choroby morskiej , dotarliśmy już bez przeszkód do GOUDY.
Marina ciasna i zatłoczona. Havenmeister kręcił głową i cmokał, kiedy nieporadnie cumowaliśmy do pomostu. Pomógł nam trochę, wypisał kwitek, zainkasował i poszedł sobie mamrocząc coś pod nosem. Po dotarciu do centrum stwierdzamy, że GOUDA jest urokliwym miastem z kanałami i jak zwykle XVII wieczną zabudową. Dziwny trójkątny rynek z pięknym koronkowym ratuszem i budynkiem Wagi miejskiej, gdzie do dziś waży się sery.
gouda.JPG

Obejrzeliśmy niesamowity gotycki kościół Św. Jana, długi jak stonoga, z dziwnym drewnianym dachem (tak odbudowali dach po pożarze). Protestanci w XVI w ogołocili kościół z ozdób, zlikwidowali ołtarze i figury, na szczęście pozostawili piękne witraże w oknach.
kosciol.JPG

Tuż przed zamknięciem wchodzimy do sklepu z serami
sery.JPG
Na pierwszym planie ser do picia.
i jest to dobry wybór – sprzedawca jest miłym gościem, daje nam do spróbowania różne gatunki – a to Gouda , a to ser z ziołami,a to z kwiatami, a to kozi, a to koci... Nie smakuje mi tylko ser z całymi goździkami, które niechcący nadgryzam. Zostawiamy w sklepie dobrze ponad 100 E, kupując po kilka rodzajów sera (ja 3 , a P. chyba z 9). Objuczeni serami idziemy zjeść obiad do starego lokalu obok rynku. Zjadamy tradycyjną staroholenderską potrawę – pizzę „quatro formaggi”, potem siedzimy do zmroku w ogródku pubu nad kanałem i sączymy piwo.
Przejęci otwartością prywatnego życia Holendrów wracamy na łódź, odsłaniamy zasłonki i paradujemy nago do końca dnia. Czterech podstarzałych gości z Polski nie ma nic do ukrycia.(włącznie z moją małpą)
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 15:55

3.10.2009.Wyobraźcie sobie facetów w piżamach i klapkach, z przerzuconym przez ramię ręcznikiem, idących skrajem ruchliwej ulicy. Po drugiej stronie market typu CASTORAMA i zatłoczony parking. Otóż sanitariaty naszej mariny oddalone były nieco od portu, a my pozbawieni wstydu.
Wypłynęliśmy po śniadaniu i zaczęły się kłopoty z mocnym bocznym wiatrem. Czekając na otwarcie mostu, obraca nas bokiem, spycha na brzeg. Wreszcie ruszamy już bez przeszkód, ciągle mosty podnoszone i śluzy, niektóre dwustopniowe, aż po długim i nudnym płynięciu przecinamy szeroki kanał przed Utrechtem. Wychodzimy ze śluzy i nagle – cała wstecz!- przed nosem przepływa nam duży morski statek.
statek.JPG
Lewiatan

Potem kanał, znowu śluza, most, most, most i Utrecht. Wpływamy do ślepego kanału w centrum miasta, niestety natryski i WC czynne tylko do końca września. Idziemy ok.150 m i jesteśmy już w środku miasta.
kanał.JPG

Tu okazuje się, ze Utrecht jest najładniejszym miastem ze wszystkich, które widzieliśmy do tej pory. Niesamowity głęboki stary kanał przecina stare miasto, a ogromna stara gotycka wieża starej katedry góruje nad nim , ukazując się w zaskakujących miejscach.
utrecht.JPG
Krążymy po starych ulicach szukając sklepu z likworami, co nie jest łatwe, bo to sobota i po 18. W końcu dwóch miłych gejów, prowadzących sklep z winem, wytłumaczyło nam, jak trafić do sklepu PLUS z wiadomym stoiskiem. Ruszyliśmy raźnym kurcgalopkiem i trafiliśmy bez pudła na miejsce, lecz tam zaskoczenie- stoisko okazało się szklaną pułapką zamkniętą zamkiem na kod. Rozpacz nie trwała długo, bo przyszła muzułmańska sprzedawczyni (!) i uśmiechając się chytrze sprzedała nam, podłym giaurom, wiadomą truciznę.
Zaczął padać drobny deszcz, więc spoczęliśmy w ogródku jednego z pubów. U zbiegu trzech ulic znajduje się ok. 3-4 pubów obok siebie.
3knajpy.JPG
Tłok i gwar taki, że prawie nie słychać sąsiada. Ludzie stoją na ulicy (papierosy) z piwem w ręku i gadają, śmiejąc się co chwila. Jest sobotni wieczór, fajny nastrój, luz. G. wraca do łodzi , a my jeszcze odwiedzamy inny lokal z ogródkiem dogrzewanym przez gazowe promienniki. Zrobiło się zimno, księżyc w pełni świeci jak reflektor, wracamy i my. W ciepłej kabinie spożywamy zimne napoje.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 17:17

4.10.2009. Obudziłem się o świcie, który w Holandii jest ok.7 o tej porze roku. Za zaparowanym okienkiem dostrzegłem czyste niebo. Wtedy cichutko zadzwonił rower wożony na pokładzie od tygodnia. Ostrożnie zdjąłem go z łodzi, by nikogo nie zbudzić. Daremnie – wyjrzał zaspany K., jak wściekły miś koala, mrucząc okropne holenderskie przekleństwa.
świy.JPG
Jeszcze palą się latarnie
rano.JPG
UFO wylądował

Mknąłem przez puste ulice Utrechtu, rozkoszując się rześkim porankiem i wspaniałymi widokami. Od wzniosłości do przyziemności tylko krok. Na widok automatycznej toalety publicznej nerwowo skurczyły mi się jelita. Przedwcześnie. Automat dwa razy połknął wrzucony bilon, a drzwi pancernych nie otworzył. Czyli, tak czy siak, g..... z tego wyszło.
Po śniadaniu ruszyliśmy w ostatni rejs.(zobacz na youtube : http://www.youtube.com/watch?v=vxyATZzR ... e=youtu.be) Wpłynęliśmy w kanał OUDEGRECHT przecinający stare miasto.
kan1.JPG
Powoli sunęliśmy po spokojnej wodzie , przepływając pod kamiennymi sklepionymi mostami-17 sztuk
kan2.JPG
. Mijaliśmy dawne magazyny ciągnące się gdzieś hen pod ulicą i domami, zamienionymi na puby, sklepy, czy wręcz mieszkania.
kan3.JPG

W zielonej wodzie kanału odbijały się oświetlone porannym słońcem domy i błękitne niebo. Nad głowami zawisła gotycka wieża katedry, która powoli oddalała się w perspektywie za rufą. Opuszczamy Utrecht przez śluzę z potężnymi podnoszonymi wrotami. Wpływamy do systemu wodnego połączonego z morzem i jego pływami. Jestem rozczarowany niskim poziomem wody. Płyniemy wśród pól i ogrodów.
kwiaty.JPG
czapla.JPG
lodz.JPG
pawilon.JPG

Praw natury nie da się oszukać. Zrozumieliśmy to w miejscowości BREUKELEN, gdzie po szybkim cumowaniu, szybko udaliśmy się do najstarszego lokalu w mieście ( 1459r) i po krótkiej chwili spożywaliśmy pyszny chmielowy napój.
miast.JPG

Po dotarciu do bazy w LOOSDRECHT rozpoczęliśmy generalne sprzątanie i pakowanie. Wyszorowaliśmy pokład szczotą i napełniliśmy zbiorniki wodą pitną. Ponadto zostawiliśmy dla przyszłych użytkowników łodzi trochę kapusty kiszonej w słoiku, doskonałej na szkorbut i butelkę whisky, która nawet dla G. miała zbyt torfowy smak.
Wracamy 1100 km do Polski, zatrzymując się jedynie na stacjach benzynowych. Po 13 godzinach jazdy, w Łagiewnikach, szalony dzik rzuca nam się pod koła, tylko dzięki nadludzkiemu manewrowi P. unikamy kolizji.
KONIEC
Ostatnio edytowano 31.12.2012 14:21 przez dżejbo, łącznie edytowano 1 raz
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 17.09.2012 17:40

No wreszcie nienudna relacja...
:mrgreen:

Podaj namiary na wypożyczalnie barek, warunki, ceny, wyposażenie, etc.
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 17.09.2012 18:01

FUX napisał(a):No wreszcie nienudna relacja...
:mrgreen:


Fajnie, prawie jak na nudnym Hvarze :!: :D

pzdr :wink:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 17.09.2012 18:28

dżejbo napisał(a): Przejęci otwartością prywatnego życia Holendrów wracamy na łódź, odsłaniamy zasłonki i paradujemy nago do końca dnia. Czterech podstarzałych gości z Polski nie ma nic do ukrycia.(włącznie z moją małpą)

W Holandii nikt nie zasłania okien, bo też Holendrom nie przyszłoby do głowy, żeby się gapić w okna sąsiadów (lub mijanych domów).

Świetnie napisana relacja! Gratuluję lekkiego pióra. I dzięki za przypomnienie holenderskich miast i miasteczek, które jakiś czas temu miałam okazję odwiedzić :)
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.09.2012 19:38

FUX napisał(a):No wreszcie nienudna relacja...
:mrgreen:

Podaj namiary na wypożyczalnie barek, warunki, ceny, wyposażenie, etc.

Kontakt nawiązaliśmy przez stronę http://www.barki.pl/, barka to była Penichette 1107 (ten numer to długość w cm)
Na stronie można obejrzeć jak wygląda barka, są ceny i zniżki poza sezonem. Nasza łódź mogła pomieścić 7 osób, w kombinacji 2+2+2+1, ale nas było 4 i każdy miał swoje łóżko.(jedno co prawda powstaje ze stołu w jadalni)
Pozdrawiam JBo
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13027
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 17.09.2012 19:44

Dzięki.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 18.09.2012 17:49

Przekopując stare papiery znalazłem jeszcze trzy relacje z wyjazdów, ale nie ma działu pt "Prehistoria", a tam powinny się znaleźć. Oceńcie sami:
1.Zw.Radziecki-Węgry-Jugosławia-Grecja 1987 rok
2.Tatry polskie 1980 rok
3.Karkonosze 1977 (!) rok - byłem w drugiej klasie liceum.
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 18.09.2012 17:57

Uprzejmie, i z żalem, informuję, że link w ostatniej części relacji ma błędny adres. :D

pzdr :wink:
Następna strona

Powrót do Holandia - Nederland


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
HARCE NA BARCE - HOLANDIA 2009
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone