napisał(a) ADAMOS II » 29.09.2011 12:37
....Pokonawszy gładko Czecha z cesarstwem austryjackim zmierzyć się pora....
Na rogatkach myto opłaciwszy,stawamy gardło spłukać kawą, na karecie znaki mytników przylepić,konie pogładzić za dzielność.....
....Ciagną tabory traktem na południe,herby na nich znajome....widać nie tylko nam wojowanie pisane....
Bracia czescy,słowaccy onym traktem przez Wiedeń tabory swe prowadzą,a trakty owe godne pokazania naszym możnowładcom....jedziesz a jakobyś stał....taka gładkość z nich bije...
Popas ustalon wprzódy bardzo cichym i spokojnym okazał się miejscem jako że uzdrowisko to ,Bad Gleichenbergiem zwane.A jadło wyborne podają tam i win z Austryi całej degustacyi poddać się można...
Jednakowoż na uwadze mając wyprawy kolejny etap,karczemnym uciechom nie oddawamy się...jeno kapłonem i kwartą piwa posiliwszy się na spoczynek podążamy....
Świt nas przywitał ptaków świergoleniem co spać nie dały.....tako więc śniadając widoki otaczające podziwiamy....fotów jednak nie robiąc,bo aparatura do onych w czeluściach karety skryta......
-Jedziem dalej....
Rozkazy wydane,kwatera opłacona,konie poim...i w drogę...
Po pokonaniu Słoweńca,na ziemię chorwacką wjeżdżamy sprytnie i łatwo wszystkie niedogodności pokonując.....a to mosty.... a to tuneli bez liku aż oczom naszym widok dech w piersiach zapiera......
-Jest Jadran duszko moja....on ci to....
Krętymi drogi do celu spieszymy,zalec na kwaterze,coby do boju dnia następnego wypoczętym stanąć.......