Jerozolima leży na terenie Wyżyny Judzkiej i z tego powodu ma dość mocno pofałdowaną nawierzchnię - na przemian liczne doliny i górki. Pisałem już o najsłynniejszej (Wzgórze Świątynne), ostatnio o Górze Oliwnej, a teraz przyszła pora na Syjon.
Nazwa wzgórza jednoznacznie kojarzy się z Żydami i Ziemią Świętą. Nawiązuje do niej termin syjonizm - gdyby nie ta doktryna polityczna prawdopodobnie nie byłoby Państwa Izrael. Od syjonistów wyzywał polskich Żydów Władysław Gomułka, używają go judeo-realiści, a także docent Furman, który w "Alternatywach 4" powiedział do Abrahama Lincolna, Murzyna: - A czy to ładnie, że w pana kraju syjoniści biją murzynów?
Problem z jerozolimskim Syjonem jest taki, iż... są one dwa, a nawet trzy . Oryginalny Syjon wymieniony w Biblii znajdował się na południowy-wschód od dzisiejszego Starego Miasta; stała na nim twierdza zdobyta przez króla Dawida, umieścił on w niej Arkę Przymierza. Po wybudowaniu Świątyni Syjonem określano obecne Wzgórze Świątynne, a także czasem całą Jerozolimę. Wreszcie, mniej więcej od IV wieku naszej ery, nazwę Syjon otrzymała góra na południowy-zachód od starówki i na zachód od pierwszego Syjonu. Trzecie "przenosiny" to akurat sprawka chrześcijan. Z kolei pierwotny Syjon, starożytna kolebka miasta, to dziś wzgórze Ofel.
I po tej krótkiej geograficzno-historycznej plątaninie przenosimy się do współczesności. Ze Starego Miasta najszybciej dostaniemy się na Syjon przez Bramę Dawida (lub Syjońską). Jest ona straszliwie pokiereszowana kulami.
Brama stała na linii frontu, a przez 19 lat pełniła rolę granicy: Stare Miasto było w Jordanii, a większa część Syjonu należała do Izraela (niewielki fragment stanowił strefę zdemilitaryzowaną).
Kilkaset metrów dalej znajduje się centrum wzgórza, zdominowane przez charakterystyczną sylwetkę bazyliki Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.
Wzniesiono ją w 1910 roku dla niemieckich benedyktynów. Inicjatorem budowy był Wilhelm II; po jego hucznej wizycie w Jerozolimie (w 1898 roku) Cesarstwo Niemieckie bardzo się interesowało Ziemią Świętą. Co prawda cesarz wyznawał ewangelicyzm, ale troszczył się także o katolickich poddanych. Świątynia miała również być świadectwem wielkości państwa - powstała w stylu neoromańskim w miejscu kościoła bizantyjskiego, a za wzór wzięto katedrę w Aachen.
Wnętrza faktycznie przypominają średniowiecze, a mozaiki prawosławie.
Zaraz obok bazyliki rozciąga się kompleks budynków, wśród których najważniejszy jest Wieczernik. Wiele osób wierzy, że w tym miejscu Jezus mył Apostołom nogi i spożywał Ostatnią Wieczerzę. Wiara, jak wiadomo, zazwyczaj nie idzie w parze z nauką. Duża gotycka sala powstała w średniowieczu, wybudowali ją rzemieślnicy z Cypru na polecenie franciszkanów. Co prawda wcześniej też były tu kościoły, ale najstarszy datowany jest dopiero na IV wiek (właśnie wtedy także nazwaną tę górę Syjonem). Z drugiej strony tradycja lokowania Ostatniej Wieczerzy jest starsza i sięga pierwszego stulecia, być może już wtedy zbierali się tu wcześni chrześcijanie.
Akurat trafiliśmy na kilka grup turystycznych, więc ze spokojnego zwiedzania nici.
Wieczernik był w rękach franciszkanów do 1552 roku, potem muzułmanie przekształcili go w meczet, stąd typowe dla islamu elementy architektury, w tym mihrab. Wyznawcom Chrystusa nadal pozwalano odwiedzać salę, ale już bez możliwości odprawiania mszy. Ten zakaz obowiązuje do dnia dzisiejszego, wyjątek uczyniono dla dwóch papieży. Na stronach religijnych częste są wpisy żalu i oburzenia - "jak to, dlaczego zabraniają nam się tutaj modlić?!". Co prawda w Jerozolimie są dziesiątki kościołów, ale niektórzy chcą tu i koniec!
Wieczernik znajduje się na piętrze, natomiast parter to święte miejsce Żydów - grób króla Dawida. I tu znowu religia stoi w sprzeczności z badaniami archeologicznymi: kamienny sarkofag to albo dzieło krzyżowców albo został przez nich odnaleziony, lecz pochodzi z I wieku naszej ery, zatem ma metrykę o tysiąc lat młodszą od Dawida. W dodatku prawdopodobnie jest pusty. Dziwi mnie to "prawdopodobnie" - nikt przez taki długi czas nie zajrzał do środka? W każdym razie na pewno nie jest to miejsce pochówku króla, co jednak do żydów i muzułmanów nie trafia (król opisany jest w Koranie jako prorok, więc także czczony). Przy grobie urządzono synagogę, podzieloną na część męską i damską.
W czasie podziału Jerozolimy Żydzi, odcięci od Ściany Płaczu, pielgrzymowali w to miejsce. Chichot historii sprawia, że być może wznoszą modły do obiektu wytworzonego przez Europejczyków...
Jak w niemal każdym sanktuarium możemy się tu natknąć na nie do końca zdrowe umysłowo przypadki: kręci się sporo ludzi z fanatyzmem w oczach, niektórzy chcą koniecznie sprzedać innym własny punkt widzenia na świat. Jakiś facet z pejsami pokazuje nas oraz innych zwiedzających swojej żonie i rzuca po angielsku:
- Zobacz, nawet muzułmanie przychodzą do naszego króla!
Bywałem już nazywany w rozmaity sposób, lecz jeszcze nigdy nie muzułmaninem . Stojący obok wielki chłop oprowadzający grupę skomentował:
- Służyłem w izraelskim wojsku, byłem komandosem, a teraz określają mnie muzułmaninem.
Wchodzę jeszcze na dach nad Wieczernikiem, to niezły punkt obserwacyjny. Na górze kilka osób... śpiewa po hebrajsku "Hallelujah" i proponuje, abym się przyłączył. Nie skorzystałem.
Potężna bryła bazyliki jest widoczna z wielu zakątków Jerozolimy. W dole widać niewielki dziedziniec, kawałek dalej islamski cmentarz, a jeszcze dalej Górę Oliwną i przedmieścia z murem bezpieczeństwa na granicy z Autonomią Palestyńską.