napisał(a) AndrzejJ. » 18.10.2006 16:57
,,Wpadnę tam na chwile, zanim spuchnie atmosfera.
Wódki dwie wypije, potem cicho się pozbieram.
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb.
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz.
Wróć...
Szata cieni z ramion wagonom opadła,
światło białą żałobą zalało mi oczy,
źółty blask rozświeilinych latarń krzyczał ostrzem,
po krawędziach przedmiotów potokiem się toczył.
Ściskam lęk stopiony w zaciśniętym pięściach,
lepkobrudny, męczący pulsem nieustannym,
i chwytam chwile wydzierane szczęścia;
łkam bezustnie
zmiaźdżona...
tym rozstaniem ranna...
i...
świstem zbudzone, zerwane do ruchu
koła po szynach zaczynały szczekać...
koniec...
gdzieś tylko cień się czarny plącze
zagubionego wśród nocy człowieka...''