Rano opuszczamy piękną Swanetię i kombinacją marszrutek docieramy 350 km dalej do Bordżomi – najsłynniejszego uzdrowiska Gruzji, za czasów komuny szumnie nazywanego perłą Kaukazu Mineralna woda borjomi znana jest na całym świecie. Jak schłodzona ma świetni leciutko słonawy smak, doskonale gasi pragnienie.
Idziemy do parku zdrojowego napić się słynnej wody.
Znajdujemy główne ujęcie, lekko zagłębione, gdzie pani z obsługi nalewa chętnym wodę. I tu zaskoczenie, przecież znamy jej smak z butelek, które namiętnie wychylaliśmy w ostatnich dniach. Ta u źródła, prosto z ziemi, jest ciepła, nie gazowana, smak raczej odrzuca.
Jest nawet kolejka linowa na okoliczne wzgórze.
Piękne, stylowe budynki są sukcesywnie odnawiane
A na ulicy można kupić gruzińską specjalną, czyli różne wyroby z filcu
Poza tym w Borjomi nie ma nic ciekawego, ale to dobra baza wypadowa do zwiedzenia Parku Narodowego Borjomi-Kharagauli. Mimo, że chyba największy w Gruzji, odpuszczamy sobie ten Park uznając, że Swanetii nic nie przebije
Przy obiedzie trafiamy do biura turystycznego, gdzie po namyśle decydujemy się na wykupienie wycieczki do Vardzia – skalnego miasta, które chcieliśmy zobaczyć, a ponieważ leży trochę na uboczu, dość trudno jest tam dotrzeć regularnymi marszrutkami.
Rano stawiamy się na punkt zbiórki. W wycieczce bierze udział 9 osób. Ładujemy się do mikrobusu i jedziemy. Pierwszy przystanek Monastyr Chitakhevi nazywany też „zielonym”. Stareńki z IX wieku, do tej pory zamieszkiwany przez mniszki. Położony w głębi lasu był oazą spokoju.
Wkrótce dojeżdżamy do sporego miasta Achalciche. Tu zwiedzamy doskonale odrestaurowaną średniowieczną twierdzę Rabati. Kompleks jest ogromny, ale mamy wrażenie, że przesadzono ze stopniem odtworzenia twierdzy. Wszystko wygląda jak nowe, prosto spod igły. Twierdza przechodziła z rąk do rąk, dlatego wewnątrz jest i klasztor ormiański i meczet z medresą, a dawny pałac zamieniono na luksusowy hotel.
Po drodze do Vardzii zatrzymujemy się jeszcze, żeby zobaczyć starą twierdzę Khertvisi. Też potężna, ale w odróżnieniu od poprzedniej, to typowe ruiny.
I wreszcie najważniejszy punkt dzisiejszego dnia. Vardzia. Duże skalne miasto z klasztorem, powstałe w XII wieku. 13 poziomów, setki wykutych w skale komnat. Vardzia powstała w ścianie głębokiego kanionu rzeki Mtkwari. Jej fundatorką była najwybitniejsza królowa Gruzji – Tamar z rodu Bagratydów. Całość kompleksu jest udostępniona dla turystów, poza niewielką niedostępną częścią, którą zajmuje kilkunastu mnichów.
W drodze powrotnej nasz kierowca zbiera zamówienie na domowe wino i chachę. Bierzemy jedno i drugie. Chacha ma niecodzienny smak, bo ponoć pędzona z morwy, natomiast wino okazało się mało pijalne. Nie chcemy wracać do Borjomi. Postanowiliśmy wysiąść w Achalciche, bo właśnie stąd odjeżdżają busy do Erewania w Armenii. Na pytanie o nocleg, kierowca wykonał jeden telefon i podwiózł nas prosto pod pensjonat.
cdn