Dzień 3 (28 grudnia, czwartek): Supetar - część czwarta (ostatnia) i powrotny prom do Splitu
Wchodzimy do kościoła Wniebowzięcia NMP:
W którymś z wcześniejszych odcinków napisałam błędnie, że to kościół św. Piotra Sprawa skomplikowana, bo parafia jest niby św. Piotra...
W każdym razie - bardzo ładna świątynia:
Bożonarodzeniowe akcenty:
Szopka z wieloma ciekawymi postaciami:
Piękna figura Matki Boskiej:
Kościół jest dość stary:
Wybudowany na miejscu innego, który spłonął. Przed świątynią natomiast - wczesnochrześcijańskie mozaiki (podobno z VI wieku):
pomnik Matki Teresy (naturalnych rozmiarów):
i nowa (przynajmniej dla nas) rzeźba upamiętniająca błogosławionego Alojzija Stepinca - zagrzebskiego arcybiskupa i kardynała. Arcybiskup złożył aż pięć wizyt na Braču, leczył się w Supetarze.
Przy jednej ze stacji drogi krzyżowej:
zauważamy ładną zieloną jaszczurkę wychodzącą spod kamienia:
Wracamy na nabrzeże. Biedna palma :
Spotykamy wyjątkowo pięknego kota :
Coś do nas gada
Ostatnie chwile w Supetarze spędzamy na plaży blisko przeprawy promowej:
gapiąc się na Split:
Czyżbyśmy się stęsknili?
Widać szczyt "Jurka", choć poniżej chmury - jak wisiały, tak wiszą:
Pogled na Omiš:
Odwiedza nas kormoran:
Ostatnie supetarskie impresje :
Czas wchodzić na prom. Znowu popłyniemy Marjanem Takie pustki na pokładzie tylko w grudniu :
Do zobaczenia, Supetarze! Na pewno jeszcze tu wrócimy...
Siedzimy oczywiście na sundecku, choć robi się chłodno.
Jak mogłoby być inaczej, kiedy znowu (drugi dzień z rzędu) mamy szczęście podziwiać wspaniały zachód słońca
Niestety, sunce schowało się za chmurę, ale i tak było cudnie:
Tylko trochę zmarzłam :
Na smutną jednak nie wyglądam
Po kilku godzinach "rozłąki" witamy się ze Splitem:
Przepiękne kolory po zalazku sunca:
Przybijamy do tego samego pirsu, z którego odpływaliśmy:
Wycieczka do Supetaru była bardzo relaksująca. Na spokojnie podreptaliśmy sobie po jednym z naszych ulubionych chorwackich miasteczek. W porównaniu z wczorajszym (pełnym ekscytujących przeżyć) dniem, było dużo spokojniej, ale to też jest potrzebne
Zresztą dzień się jeszcze nie kończy Za chwilę, póki jest jasno, pobiegniemy na ciekawy punkt widokowy. O tym jednak napiszę w kolejnym odcinku