Nasza relacja była uboga w tekst, wiec dopiszemy trochę literek. Mamy już swoje przemyślenia i zaczyna się czas planowania kolejnych wakacji.
Korčula ma ogromna bazę pięknych zatoczek, nie zwiedziliśmy wszystkich podczas tego pobytu. Przede wszystkim tych pięknych widoków i cudnych zatoczek szukamy i oczekujemy od CRO -wiec pod tym względem nie rozczarowaliśmy się na Korčuli
Nasz zdecydowany faworyt to FKK na Proizd. Tam mogliśmy spędzić cale wakacje. Numer dwa Badija ze względu na wszelkie dobrodziejstwa widokowe.
Dziś wiemy ze wybraliśmy złą porę, był to początek września, przekonaliśmy się ze to nie dla nas. Krotki dzień, szybko się robi chłodno, słonce już nieco niżej, zdjęcia nie wychodzą już tak barwne, zieleń wypalona, kwiaty przekwitały. Po prostu widać było (przynajmniej tym razem) zbliżająca się jesień. Więcej tego błędu nie popełnimy. Żądamy długich dni, upału, bezlitosnego słońca, jaskrawych kolorów i zieleni w pełni. Taka przejściowa pora roku tez ma swój urok - której my nie doceniamy haha
Plusem tej pory był fakt ze na plażach (nie zupełnie wszystkich) świeciły pustki nie tłumy, często na tekstylnych mieszali się tekstylni z nietekstylnymi i to było piękne. Nie pamiętamy odkąd tak rzadko ubieraliśmy stroje podczas całych wakacji i na tych czysto tekstylnych było na to takie powszechne przyzwolenie. Bajka.
Miasteczko Korčula piękne, bawiliśmy tam co drugi wieczór. Ma swój klimat i ten szereg restauracji wzdłuż krawędzi morza bezcenne. Gdziekolwiek się nie zgubiliśmy i wyszliśmy z miasta było pięknie. Trafiliśmy na grany wieczorek z gitarą, perkusją i saksofonem (?) było magicznie i romantic fanststic uczta dla ucha i duszy.
Szkoda ze parking w tym mieście taki drogi. Widzieliśmy mandaty na autach zaparkowanych w innych miejscach. Zauważyliśmy tez policje ze "suszarka" na drodze do miasteczka Korčula????? WTF????? Przez te policyjne akty nie czuliśmy się jak na wakacjach. Dziś po urlopie i powrocie do domu zamiast wzdychać do pięknych przeżyć, to w głowie mamy mandaty i kontrole policyjne. Radykalny kontrast np pomiędzy Pag-iem gdzie policja pomaga wyjechać pijanym młodym-gniewnym kierowcom z parkingu po imprezie. Przecież to turyści przywożą pieniądze do tego kraju. SZACUNKU dla samochodów!!! Ostatniego wieczoru gdy już wybraliśmy swoja ulubioną knajpkę przypłynęło do miasta kilka jachtów i cala rebiata z tych ślizgaczy wodnych zajęła każde miejsce w każdej knajpie. Najedliśmy się drinkami i lodami.
Droga do domu bardzo daleka, w naszym przypadku 1800km. Mimo że obydwoje uwielbiamy jeździć autem szczególnie w swoim towarzystwie taki kilometraż już daje się we znaki szczególnie w dupsko. Niesamowita przygoda. Kiedyś tam wrócimy podobnie jak na Hvar i odkryjemy do końca.
Jeszcze przychodzi nam na myśl bezpośrednie porównanie pomiędzy Korčula a Hvar. Bo sami w przeszłości mieliśmy dylemat gdzie jechać w pierwszej kolejności? Czytaliśmy czytaliśmy czytaliśmy i każdy pisal co innego i wciąż nie wiedzieliśmy czy to nam pasuje. Obydwie wyspy bardzo wychwalane. W naszym przypadku pierwszy był Hvar. Zupełnie inne wyspy. Na Hvar odczuwaliśmy niedosyt cudnych zatoczek. A każda z nich bardzo zatłoczona (bo było ich mało). O wiele bardziej komfortowo i intymnie czuliśmy się na Korčula z uwagi na to ze to większa wyspa (i inna budowa wyspy) ma więcej zatoczek i dociera tam mniej ludzi no i pora w ktorej tam byliśmy czyli wrzesień. Hvar owszem ma super kompleks FKK ale plaza jest tak brzydka ze nie ma sęsu długo wylegiwać się tam, chyba ze dla samej atmosfery tego miejsca, albo jeśli tam kempingujesz. Hvar wydawał się nam taki romantyczny, te Hvar-owe miasteczka takie sympatyczne w bliższych odstępach od siebie aniżeli miasta na Korčuli. Na Hvar bolały nas nogi od chodzenia spacerowania a i tak nie obeszliśmy wszystkiego w tylko trzech miasteczkach. Bylo mnóstwo deptaków i miejsc do spacerowania. Na Korčula więcej czasu spędziliśmy w aucie. Nie było gdzie tyle deptać co na Hvar. Każda wyspa urzeka czymś innym.