Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
MCR napisał(a):O, zdaje się że zapomniałem ukończyć relację z Zakynthos, a przed nami kolejny wyjazd Tym razem Karpathos, Kasos, Chalki, Tilos i Leros. Θα λέμε!
I pomyśleć, że minął już niemal rok od wyjazdu na Zante...
Dzień 2 14/09/2018
Na śniadanie jedziemy do pobliskiej piekarni. Świeża, ciepła bugatsa z kawą (ja) i sokiem (Junior) smakuje wyśmienicie Zanim jednak napełnimy brzuchy, robię krótki postój przy miejscowym Agios Charalambos
obok którego znajduje się włoska "guardiola" - dawna strażnica.
jeszcze tylko rzut okiem na zachmurzone morze jońskie
i śniadanie. Dziś w planach bardziej zwiedzanie niż opalanie, aczkolwiek jednym z celów "objazdówki" jest znalezienie fajnej plaży dla Juniora.
Podróż zaczynamy od Tragaki
młody odnajduje dla siebie miejsce i nie jest zbytnio zainteresowany jego opuszczeniem
Kolejny przystanek - uroczo położony
Aghios Spilulas
I wracamy do zamkniętego wczoraj Oinolpi. Dziś winnica jest otwarta
po krótkiej degustacji i wysłuchaniu opowieści, zerkamy na okolice
W drodze do Gerakari nie mogę nie zatrzymać się przy tutejszym Virgin Mary the Evangelistria - zbudowanym w 16 wieku i mocno uszkodzonym podczas trzęsienia ziemi w 1953. Opuszczony, zamknięty, pozostawiony jako pomnik.
Kilka km dalej znajduje się urocza Panagia, o nieznanej mi nazwie
Zatrzymujemy się na chwilę w Alikes i korzystamy, póki możemy - niebo jest mocno zachmurzone, z tutejszego morza i piasku. Drogę powrotna prowadzi nadbrzeżem, mijamy więc Ksechoriatis
Amoudi, Psarou i docieramy do pokoju.
Szybki obiad i pora drugą rundę. Na początek Planos
Uwielbiam klimat targowisk (Laiki Agora). Na Zakynthos miejskie targowisko znajduje się w okolicach portu
Laiki Agora
Laiki Agora
Laiki Agora
Laiki Agora
Robimy małe zakupy (owoce, trochę warzyw, herbata górska, domowa oliwa i wino) i stąd do Villa Sarakina obok Mouzaki. Widziałem to miejsce na zdjęciach - piękne i opuszczone po trzęsieniu ziemi w 1953r. Niestety informacja o tym, że odwiedziny są tam niechętnie widziane znajdują się już przy drodze
powtórzone przy bramie prowadzącej do budynku
ostatecznie zaś, ignorując wszystkie "uwaga", "zakaz", "zabrania się" i inne straszaki dotarłem tylko do zarośli, których nie dało się pokonać
Jedziemy dalej - najpierw opuszczony Agios Nikolaos
Agios Nikolaos
i okolice
a następnie Agalas
i tutejsza jaskinia "Damianos Cave"
w zasadzie jaskinie są dwie, jedna nad drugą
do legendy związanej z jaskinią jeszcze wrócę, tymczasem robimy krótki postój w kafenionie w centrum Agalas
co zaś do legendy...
Lokalna legenda głosi, że Andronios był smokiem o wysokości 300 metrów. Władca wioski i jej obrońca, Damianos, zmusił złego smoka Androniosa do walki z nim i udało mu się go pokonać. Za karę Andronios musiał wykonać dwanaście studni, po jednej na każdy miesiąc roku. Ze swojej jaskini, Damianos, obserwował Androniosa. 11 studni jest widocznych na powierzchni ziemi, a 12 studnia jest zakopana pod ziemią. Są one własnością prywatną i znajdują się na obrzeżach wioski Agalas, między uprawianymi obszarami winnic i drzew oliwnych, na wspólnym terenie należącym do różnych osób. Są również dziś wykorzystywane do zaopatrzenia w wodę mieszkańców - ich właścicieli, których nazwiska widnieją na każdej studni.
sprawdzamy - woda faktycznie jest w studniach
z Agalas kierujemy się na południe do tutejszego punktu widokowego
Początek dnia to tradycyjnie śniadanie w naszej ulubionej piekarni
a po posiłku zbieramy się i jedziemy na wschód. Najpierw krótki postój w Argassi. Zbudowany w 1885r wenecki most jest jedną z największych atrakcji tego miejsca.
Co jeszcze można znaleźć w okolicy? Np. zbudowany w 1809 przez Anglików akwedukt, zasilający w dawnych czasach Zakynthos w wodę. Dziś położony mocno na uboczu, trochę zaniedbany i zarośnięty kraczorami, a przede wszystkim w żaden sposób nie oznakowany przez co wcale łatwo nie jest tu trafić
Od dziś, do końca urlopu, przesiadłem się z Fiata Pandy na Suzuki Jimny, mogę więc pozwolić sobie na więcej w każdym razie żadna droga straszna nie jest, chyba że kończy się ślepym zaułkiem. Jak właśnie ta prowadząca do akweduktu. Nie jestem przyzwyczajony do pokonywania setek metrów na wstecznym, ale i przy okazji urlopu można się podszkolić zatem pozostaje wycofanie, zawrotka i dalej do przodu. Przed nami ruiny Agios Elipsos
Agios Elipsos
chwila przerwy na zdjęcia i wracamy w kierunku Argasi. Główny punktem dzisiejszego dnia jest....
Skopos
a w zasadzie znajdująca się na wysokości niemal 500 m.n.p.m Panagia Skopiotissa. Prowadzi tu całkiem przyzwoita szutrowa droga. Spokojnie do pokonania każdym autem, pewnie Matiz w gazie z 4 osobową rodziną dałby radę podjechać Zanim jednak docieramy na szczyt, zatrzymujemy się w tutejszym Cafe Skopos
naprawdę ładne widoki
pytam prowadzącą to miejsce kobietę o dostępność Monastyru. Okazuje się, że posiada ona klucze do Panagii i chętnie otworzy dla nas kościół. Zatem my to auta, Pani na skuter i do góry. Po chwili osiągamy cel...
słuchamy opowieści. Panagia Skopiotissa jest najstarszym kościołem na wyspie. Został zbudowany w XV wieku, a w 1534 roku przekazany rodzinie szlacheckiej „Logotheton”, do której dziś należy. Kościół został zbudowany w kształcie krzyża w miejscu świątyni Artemidy i otoczony jest ruinami jeszcze starszegi klasztoru. Wewnątrz kościoła znajdują się piękne malowidła ścienne świętych i ikona Panagia Skopiotissa.
Panagia Skopiotissa
Panagia Skopiotissa
Panagia Skopiotissa
Panagia Skopiotissa
Panagia Skopiotissa
Zdecydowanie warto tu być i zobaczyć to piękne miejsce. Wsiadamy do auta i zjeżdżamy tą samą, choć można tu dotrzeć jeszcze od innej strony, drogą. Zatrzymujemy się tylko na chwilę w Agios Nikolaos Megalomati - okolicznym bizantyjskim, częściowo odnowionym, cudzie
Agios Nikolaos Megalomati
Agios Nikolaos Megalomati
Agios Nikolaos Megalomati
Robi się coraz cieplej, pora więc na jakieś plażowanie. Z Juniorem ustalam, że odwiedzimy kilka pobliskich plaż i zostaniemy na takiej, która się jemu spodoba. Na pierwszy ogień idzie Dafni
która średnio nam się podoba, nawet jeśli zatłoczony parking
sugeruje jej popularność. Z Dafni wracamy ta samą, zachodnią, drogą. Wprawdzie można tu przyjechać również od wschodu, jednak obie drogi nie łączą się ze sobą. Brakuje około 20 metrów, które można oczywiście przejść plażą, ale przejechać już raczej nie Kolejny przystanek - Agios Nikolaos
Agios Nikolaos
Agios Nikolaos
tutaj też "tak sobie". Próbujemy jeszcze Porto Roma
ale ostatecznie lądujemy na Gerakas. Jest tu piasek
i choć ludzi tu sporo - zostajemy na dłużej. Zabawa, kąpiele i tak mija kilka godzin. Głodni udajemy się do okolicznej - genialnej - tawerny Triodi
najdzeni jedziemy dalej zwiedzać. Mijamy Argasi, Zakynthos, Vougiato i robimy krótka pauzę w Kiliomenos
Kiliomenos
Kiliomenos
Kiliomenos
stąd na południe, krętą asfaltówką, do miejsca zwanego Karakonisi Piękny fiord
Karakonisi
Karakonisi
na upartego można się wykąpać, jest tu też kafejka z napojami, z usług której korzystamy. Powoli, tą samą stromą asfaltówką, wracamy do Kiliomenos, skręcając na zachód a następnie w szutrówkę prowadzącą do 17to wiecznego Moni Yperagathou.
Moni Yperagathou
Wg opisu na bramie, powinien być zamknięty, tymczasem jednak furtka jest otwarta. Po chwili wszystko się wyjaśnia
Moni Yperagathou
w okolicach wybuchł pożar - jak dojechaliśmy był już dogaszany. To on był przyczyną otwarcia wszystkich bram, mogliśmy się dzięki temu pokręcić trochę po okolicy
Moni Yperagathou
Moni Yperagathou
Niestety ruszyliśmy w powrotną drogę akurat wtedy, kiedy okoliczne beczkowozy dostarczały wodę dla strażaków. Droga dojazdowa została zablokowana, a my przez godzinę siedzieliśmy w aucie. Trochę pokrzyżowało to plany i trzeba było modyfikować wycieczkę. Mijając urocze Agios Leon postanowiłem dojechać tylko w jedno miejsce. Przed Exo Chora na południe, mijając Kambi...
docieramy do najstarszego zabytku na wyspie. Odkryte w 1971, przy okazji budowy tutejszej drogi, mykeńskie cmentarzystko z 14 wykutymi w skałach grobami.
Ostatni dzień na Zante. Oczywiście nie obejdzie się bez zwiedzania, ale i obowiązkowo musi być czas na odpoczynek. Trzeba się pożegnać z morzem i wyspą...
Mijając Orthonies, w którym trochę błądzę szukając ruin wiatraka, wąską asfaltówką
docieram do jej końca, gdzie znajduje się Panagia Spilotissa. To 16to wieczny klasztor Matki Bożej „Spiliotissa” (jaskiniowej), w pobliżu wioski Orthonies. Zbudowany w pobliżu jaskini, w której znaleziono ikonę Madonny.
Panagia Spilotissa
Panagia Spilotissa
Panagia Spilotissa
Panagia Spilotissa
Panagia Spilotissa
Panagia Spilotissa
są tu również pozostałości po dawnym młynie
Stąd udajemy się do południowej części Porto Vromi
Porto Vromi
Porto Vromi
podobnie jak w przypadku Dafni, można tu dotrzeć z dwóch stron (północnej i południowej) - przy czym obie drogi nie łączą się.
Kolejny przystanek to Moni Anafonitria. Klasztor został zbudowany w połowie XV wieku na cześć Panagia Vrefokratoussa, ale swoją nazwę zawdzięcza cudownej ikonie Matki Boskiej Anafonitria, w której się znajduje. Ikona ta została przyniesiona do klasztoru z Konstantynopola, kiedy miasto zostało zdobyte przez Turków. Klasztor tworzy kilka budynków, a także wieża, która została zbudowana jako obronna i jest dziś używana jako dzwonnica.
Moni Anafonitria
Moni Anafonitria
Moni Anafonitria
Jadąc w kierunku Navagio, robimy postój przy tutejszym - równie uroczym - Agios Georgios.
Agios Georgios
Agios Georgios
Agios Georgios
Agios Georgios
Niestety do zatoki wraku, którą widziałem dwukrotnie, tym razem nie zjedziemy. Zarówno plaża, dostępna od strony morskiej, jak i droga prowadząca do punktu widokowego są zamknięte. Kilka dni wcześniej osunęła się część klifu.
Dla zainteresowanych
do czasu przeprowadzenia stosownych badań, lokalne władze zamknęły to miejsce do odwołania. Cóż, Junior będzie musiał poczekać do następnego razu
My tymczasem docieramy do Volimes
Stąd prowadzi droga do miejsca, które od dawna chciałem odwiedzić. Ruszamy szutrem, przyzwoitym i powoli jedziemy do przodu.
stąd już widać cel. To pierwsze miejsce na wyspie, gdzie zdecydowanie przydaje się Jimny. Nie, droga nie jest stroma, spokojnie na niemal całej - poza ostatnimi 200 metrami - do pokonania przysłowiowym Matizem w gazie, w jednym jednak miejscu ktoś postanowił wylać beton. Łączenie drogi szutrowej z betonową to obecnie spory uskok i tu przyda się wysokie zawieszenie, a już na pewno krótki zwis. Jimnym dałem radę, Pandą miałbym wyzwanie. Niewiele znalazłem informacji na temat tego, opuszczonego dziś, miejsca. Ponoć wcześniej znajdowała się tu jakaś świątynia bizantyjska. Dziś Andreas to klasztor z zawalonym dachem i odsłoniętymi pięknymi freskami, które koniecznie chciałem zobaczyć.
Niestety nie dane mi to było. Obok ruin ktoś postawił ule i okolica została opanowana przez pszczoły. Nie rozumiały one, że nie zamierzam, niczym Kubuś, łakomić się na ich miodek. O ile, skutecznie, przegoniłem jedną, o tyle nadciągające pszczele wsparcie zmusiło mnie do odwrotu. Wściekły wsiadłem do auta i wracamy.
Jeśli kiedyś wrócę na Zante, to koniecznie muszę tu pojawić się ponownie
Dobra, szukamy plaży. Trzeba odpocząć. Dłuuuugą drogą zjeżdżamy do Porto Selinas
Porto Selinas
pięknie, ale z młodym tu nie zostanę. Dalej odbijam kawałek szutrem
do pozostałości po Agios Nikolaos
mocno zniszczonym
O tym miejscu nie znalazłem żadnej informacji. W każdym razie pozostałą część dnia przeznaczamy na odpoczynek. Wracamy na naszą ulubioną i pobliską Psarou i tutaj zostajemy aż do późnego popołudnia. Wieczorem jeszcze pakowanie, nastawianie budzika i na drugi dzień poranny powrót. Tak kończy się, nieplanowana wcześniej, wyprawa na Zakynthos. Trochę zazdroszczę Juniorowi. 3 lata i 4 podróż do Grecji. Rośnie młody miłośnik Ellady
Dzień 1: Długo zbierałem się do planowania wyjazdu na Karpathos. Teoretycznie mieliśmy tam być już w ubiegłym roku, jednak zwyciężyła opcja z Ikarią. Niestety, choć Karpathos - co postaram się Wam pokazać - jest wyspą niezwykle uroczą, to jej komunikacja (promowa, lotnicza) jest dosyć przeciętna. To jeden z powodów, dla którego tak długo odkładałem decyzję związaną z jej odwiedzinami. W każdym razie ostatecznie w 2019 stanęło na tym, że musimy tam być, a że jeszcze podpasowały mi połączenia lotnicze... Tak więc zaczynamy. Wylot (tradycyjnie Aegean Airlines) mieliśmy z Warszawy o 10:45. Nie lubię podnosić sobie ciśnienia już na początku, więc do stolicy postanowiłem dotrzeć dzień wcześniej, przenocować, zjeść śniadanie i na spokojnie dotrzeć na Chopina. Wylatujemy niemal punktualnie, mimo sporych opóźnień związanych z remontem jednego z pasów startowych na największym warszawskim lotnisku. Na przesiadkę mamy sporo czasu, lądujemy przed 15, a transfer na Karpathos został przesunięty dopiero na 20:25. Tych kilka godzin to jednak zbyt krótko żeby dojechać do centrum Aten, spędzamy go więc na lotnisku. Nasz cel osiągamy przed 22. Jeszcze tylko odbieramy auto (rzadko coś reklamuję, ale jakość obsługi Auto Tour Car Rental to 12 w skali 1-10, mocno polecam). Ostatecznie zamiast kombinatoryki w postaci Fiata Pandy na kilka dni i na pozostałą część pobytu Suzuki Jimny, biorę na całość wyjazdu Pandę 4x4. Pierwszy raz, więc jakieś ryzyko jest. Nie jest to auto typowo terenowe, ale z drugiej strony nie spodziewałem się jakiegoś hardcorowego offoradu do którego musiałbym wykorzystać Jimnego. Panda ma jeszcze jedną zaletę, bagażnik to którego mieści się moja walizka Podpisuję dokumenty, płacę za wynajem i ruszamy do położonej na zachodzie Arkasy. Tu spędzimy cały pobyt (choć pierwotne planowałem dwa ostatnie dni w Diafani i porzucenie tego pomysłu ostatecznie uważam za błąd). Docieramy do naszych noclegów, odbieramy klucze od pokoju i idziemy spać. Od rana zaczynamy prawdziwy urlop
Pierwszy dzień testowania Pandy na szutrowych drogach Karpathos po śniadaniu ruszamy z Arkasy na małe zwiedzanie. Plan jest taki, żeby pierwsze dni poświęcić na jeżdżenie, a przy okazji przyzwyczaić się do słońca. No i znaleźć jakąś plażę na odpoczynek Zanim miniemy Menetes odbijam w małą, pozbawioną asfaltu drogę. Tu znajduje się 11 wieczny (z freskami pochodzącymi z 14w) Agios Mamas.
Agios Mamas
Agios Mamas
co zaskakujące, a stanie się normą na wyspie, jest otwarty. Kręcimy się tutaj sennie i podziwiamy widoki. Jedziemy dalej - krótki postój w D O S K O N A Ł E J piekarni Menetes
Wiele chleba i różnego rodzaju pit jadłem w GR, ale to miejsce mnie powaliło. Naprawdę wyśmienite produkty A sama miejscowość? Zachwyciła. Mocno.
Zarówno tutejsze widoki
jak i wspaniała architektura oraz położenie
Menetes
Menetes
Menetes
Menetes
w okolicy tutejszego Kimisi Teotoku
Menetes
znajduje się małe muzeum (nie)archeologiczne
do którego prowadzi kilka znaków Mimo iż jest opisywane jako "archeological museum", to jest to bardziej "laografiko" - można tu podziwiać przedmioty sprzed kilkunastu/dziesięciu lat, które służyły mieszkańcom wyspy w codziennych czynnościach. Zarówno tych domowych, jak i pracach np. w polach.
Tuż za Menetes znajduje się dosyć popularny na zdjęciach zakręt
obok mały parking, z którego można wejść do pobliskiego pomnika. Mnie jednak bardziej interesują pozostałości po tutejszym wiatraku
Pierwszy raz w Grecji spotykam się z konstrukcjami innymi, niż okrągłe "wieże". Te mają kształt zamkniętej litery U. Tuż obok stoi jakaś kapliczka
Ponownie zjeżdżam z asfaltu. Początkowo niezły szuter zamienia się po chwili w kawałek kamienistej drogi, którą nasza Panda dzielnie znosi. Na całe szczęście gorszy był tylko krótki odcinek drogi. Dzikie trasy Karpathos są niesamowite. Parkujemy
i długo, baardzo dłuuuugo szukam tego, po co tu przyjechałem. Kilka kroków w prawo, kilka w lewo, małżonka biega gdzieś po okolicznych zarośniętych wzgórzach Po chwili Junior krzyczy "co to", a ja patrzę i dostrzegam TO
o tak. Właśnie po TO tu przyjechaliśmy
To grobowce, rzymskie.
znalezione gdzieś w googlach całkiem przypadkiem. Żadna tutejsza mapa nie wskazuje na ich istnienie nie prowadzi do nich żaden znak.
Niewiele na ich temat znalazłem, aczkolwiek wrażenie robią. Szczególnie dla takich archeo-freaków jak ja
Zanim dojedziemy do Pigadii (miejscowość na mapach pokazywana jest jako Karpathos) zatrzymujemy się jeszcze na chwilę
Spójrzcie na górną lewą stronę
chwila wspinaczki i docieramy do jaskini Posejdona (albo Afrodyty, jak podają inne źródła)
W Karpathos (Pigadii) robimy większe zakupy i wracamy do Arkasy. To typowa miejscowość turystyczna oraz jedno z największych stanowisk archeologicznych na wyspie, a jednym z najważniejszych tutejszych znalezisk są pozostałości po rzymskich mozaikach oraz starożytnej Arkesii. Większość z widocznych ruin znajduje się w okolicach tutejszej Agia Sophia
Zbudowanej na pozostałościach bazyliki z 6 wieku
to również miejsce, w którym znajdują się dwie popularne plaże. Ta obok Agia Sophia, mimo iż ładna, nie nadaje się jednak na dłuższe pozostanie