13/07/2017
Wstaliśmy o 5, wybierając wczesny prom z Kefalonii do Kyllini. Szybkie pakowanie resztek bagaży do auta i gaz do dechy w stronę Poros. O 7:30 powinien odpływać stąd Mare di Levante kompanii Ionian Ferries. Aut w porcie niewiele, jeszcze mniej turystów bez zaplecza mechanicznego.
Pewnie dlatego na kilka minut przed odpłynięciem pojawił się jednak Andreas Kalvos. Zdecydowanie mniejszy prom.
Statek jak statek. Wjeżdżamy na pokład i ustawiamy się tam, gdzie nam kazano
po około 1,5h wyładowaliśmy się w Kyllini i w przeciwieństwie do wszystkich pozostałych aut - zamiast jak najszybciej opuścić port udajemy się na zachód. Tu znajdują się pozostałości po dawnej twierdzy - Glarentza. Uwzględniając małą ilość czasu, chciałem podjechać jak najdalej autem, co - z uwzględnieniem ponad 100 butelek wina, kilkunastu litrów oliwy, bagaży i całej reszty balastu - zakończyło się niepowodzeniem. Nie ma szans na podjazd pod niewielkie wzniesienie, a najazd na nie z rozpędu odpada - wolałbym nie zgubić podwozia na nierównościach.
Wysiadam i szybkim sprintem udaję się na zwiedzanie pozostałości - najpierw gotyckiego kościoła
- Glarentza
- Glarentza
a później samej twierdzy
- Glarentza
- Glarentza
- Glarentza
- Glarentza
Biegiem do auta i gaz do dechy w stronę Patras. Tutaj zamiast wjechać na most trafiłem do portu, tracąc prawie 40 minut w oczekiwaniu na prom.
To fatalna informacja - najpóźniej o 14 powinienem być za Igoumienitsą. Z tutejszym oddziałem archeologicznym umówiłem się na możliwość zwiedzania pozostałości starożytnej Gitany.
Stąd pomysł pokonania niemal całej długości Grecji - w jeden dzień. Pech chciał, że po drodze - nowo oddanej autostradzie - nie było żadnej stacji paliw, musiałem więc zjechać do Angelokastro w poszukiwaniu benzyny. Kolejnych kilkadziesiąt minut
Dojeżdżając do Joaniny wiedziałem, że jeśli dojadę do Gitany do na styk. Nie zrezygnowałem jednak i postanowiłem zaryzykować.
Na miejsce dotarliśmy na kilka minut przed 15, co pozwoliło mi tylko przekroczyć - zamykaną - bramę i przywitać się z archeologami, którzy tylko potwierdzili, że właśnie zamykają, a ponieważ zwiedzanie całości wykopalisk zajmie co najmniej godzinę - ze zrozumieniem podziękowałem i przeprosiłem informując, że do pokonania miałem niemal 500km.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się na gyrosa w Igoumienitsa i jedziemy do Metsova