No nic. Wyprawa życia musi być odłożona na później
Tymczasem pora na późne śniadanie i wycieczkę do Katapoli...
Tyle, że zanim do portu, udajemy się do Minoi, a w zasadzie tego, co z niej pozostało. Dziś rano wymieniłem Toyotę na Suzuki Jimny, teoretycznie więc żadna droga nie powinna być straszna
Trasa znana, Chora (tak, tą znam na pamięć) i na rondzie odbijamy w dól w stronę Katapoli. Oczywiście znaków do Minoi nie uświadczyłem, może za wyjątkiem jednego w kolorze niebieskim (tzn wskazującym miejscowość, a nie miejsce archeo, które są brązowe).
Początkowo szutrowa droga wije się powoli w górę, jest wystarczająco szeroka żeby minąć się w razie potrzeby, niezbyt stroma i dobrej jakości.
Kończy się dopiero przy rozwidleniu, którego prawa odnoga prowadzi do Minoi, na wprost zaś można dojechać w stronę Aghia Tekli.
My kierujemy się w to pierwsze miejsce. Parkuję auto na sporym placu i lecę do przodu. Familia zostaje.
tu kończy się też moja cierpliwość. Miejsce ogrodzone, oficjalnego wejścia nie ma. Forsuję więc płot (który już wcześniej był wykorzystywany do tego celu).
Tu, w przeciwieństwie do Aegiali, pozostały jakieś ruiny
niebrzydki stąd widok na Katapolę
Spotykam po drodze jakąś parę, która próbuje dostać się na szczyt wzgórza.
Z miejsca, w którym stoję, nie wygląda aby coś tam było, więc ja rezygnuję. Wracam do auta ruszamy w kierunku Lefkes, będącym kolejnym przystankiem na trasie.
Po drodze pytam małżonki czy ma ochotę zjechać na plażę Finikies, która wygląda na całkiem przyjemną - nie dostrzegam jednak zainteresowania. Być może winę za to ponosi wyjątkowo kręta droga, która tam prowadzi
Tak więc Lefkes
Może po chwili ruszymy dalej w stronę Aghia Tekli, skąd miałbym kilka kroków do plaży Agii Saranda. Mimo iż jest tu stromo, to Jimny sobie poradzi
Lefkes na mapach oznaczona jest jako miejscowość, w zasadzie poza kilkoma ruinami
jest tu kilka zamieszkałych (chyba) domostw
jest też, co oczywiste, kościół Aghios Ioannis
a jak widać strome drogi nie są na tyle strome, żeby nie poradziły sobie z nimi "normalne" auta. Przed oczami śmignął mi miejscowy Fiat Punto
więc skoro on może, to i Jimny
by sobie poradził. Tyle, że nie dziś. Nie mam ochoty na jedzenie na mieście, więc na obiad musimy dojechać do Levrossos.
Chcemy jednak poszwędać się chwilę po Katapoli
Fajnie, ale zdecydowanie tłoczniej tu niż w Aegiali.
Jeszcze tylko ruiny rzymskich grobowców
i archeologia kończy się. Innych miejsc, mimo wskazań na mapie, nie odnajduję. "No to idziemy" mówię. Junior od razu łapie o co chodzi