Po słodkim leniuchowaniu na plaży czas na obiad i pomysł na dalszą część popołudnia.
A że, poza spacerem do portu, niewiele nam pozostało - szybko podejmujemy decyzję. Idziemy
I choć czułem poranną trasę w nogach, ponownie decydujemy się na "rundkową" trasę - idziemy od wschodu, wracamy od zachodu.
W słońcu i dobrym oświetleniu wyspa prezentuje się wyśmienicie, a cała droga jest męczącą przyjemnością
tu widać rozwidlenie - zarówno prawa jak i lewa droga prowadzi do Aghios Georgios, my wybieramy prawą. Drugą wrócimy
widać już miejską plażę
udajemy się jednak obok
Bezskutecznie, kilkukrotnie, próbuję podjąć pieniądze z bankomatu. Żadna karta nie działa, choć za każdą transakcją bankomat przeprowadza przez pełną ścieżkę podjęcia gotówki. Kilka pytań o rodzaj konta, walutę, pin i nic.
Może awaria? Spróbuję jutro, albo za kilka dni na Donoussie.
Początek urlopu za każdym razem jest taki sam - jest początkiem nie ma potrzeby pilnowania budżetu.
Oby tylko gotówka się znalazła, bo będzie problem... Tymczasem szwędamy się chwilę po okolicy
jeszcze tylko drobne zakupy w markecie i powoli wracamy
O. Młody ma już tu swój dom
Po 18 docieramy do Livadii
Olek zaplanowaną kąpiel ma na 20, później kolacja i spanie. Trochę więc czasu jeszcze pozostało, co wykorzystuję na danie mu odrobiny przyjemności z plażowych zabaw
Fajnie tu
i jaki duży jestem
Na koniec jeszcze podpis na plaży
i wracamy. Kolejny udany dzień.
Nie wiem co takiego ma Iraklia w sobie, że choć nie ma tu nic - uwielbiam ją. Może za ten spokój i brak komercjalizmu?
Obok Schinoussy to najspokojniejsza Mała Cyklada, a że ta pierwsza nie przypadła mi do gustu.
Najgorsze, że już jutro musimy stąd wyjeżdżać. Nie wystarczy więc czasu na realizację całego planu zwiedzania. Może to i dobrze, bo to doskonały pretekst żeby tu wrócić za kilka lat.
Pisałem już, że uwielbiam Iraklię? Mógłbym tu mieszkać...