23 Maj
Wyjeżdżamy ok. 7-8 rano i kierujemy się na ulicę Zmaja od Bosne, czyli niesławną Aleję Snajperów. Po prawej mijamy hotel Holiday Inn, gdzie mieszkali korespondenci z oblężonego Sarajeva.
Błądzimy trochę po Sarajevie, ale z pomocą map i ludzi na przystankach autobusowych, jakimiś skrótami udaje nam się wyjechać na drogę na Focę i przejście Hum/Scepan Polje. Kilkadziesiąt kilometrów za Sarajevem stajemy jeszcze w przydrożnej restauracji na śniadanie, tutaj schodzi nam trochę czasu ponieważ właściciele nie mają nam wydać reszty w euro, a z ichnimi markami nie byłoby za bardzo co potem zrobić. Na szczęście po jakimś czasie dowożą pieniądze i możemy jechać dalej w kierunku granicy.
Jeszcze jeden krótki postój
i jedziemy dalej
Ostanie kilometry przed granicą ze względu na stan drogi pokonujemy bardzo wolno.
Przejeżdżamy most na Tarze
Płacimy po 10 euro opłaty ekologicznej, naklejamy na szyby naklejki, czekamy z 20 minut i już jesteśmy w Czarnogórze. Jeszcze kawałek i jest! Przed nami przepiękny Kanion Pivy.
Wszystko co tu widzimy robi na nas bardzo duże wrażenie i już wiemy, jeszcze tu wrócimy.
Skręcamy na Narodowy Park Durmitror , a następnie na Trsę.
Wspinamy się do góry, a widoki w dalszym ciągu przepiękne
Dojeżdżamy do Trsy, mijamy wioskę, droga biegnie przez pewien czas po płaskowyżu
i znowu wspinamy się co raz wyżej.
Widoki są piękne często stajemy i robimy dużo zdjęć. Stopniowo na drodze pojawia się co raz więcej śniegu. Początkowo nie budzi to naszego niepokoju, a wręcz przeciwnie. Na dworze jest wręcz upalnie, a my jedziemy przez śnieżne tunele.
Niestety okazuje się, że dalej już nie pojedziemy, a pług ma jeszcze trochę do odśnieżenia.
Musimy zawracać, trochę komplikuje nam to plany, mieliśmy jeszcze jechać do Zabljaka
i Durdevicy Tary na most (już tam kiedyś byliśmy zresztą, szkoda tylko, że nie wszyscy
z naszej wycieczki), ale nie żałujemy, w końcu przeżyć taką śnieżną przygodę na letnich bądź co bądź wakacjach to naprawdę coś. Zawracamy więc. Po drodze mijamy jeszcze dzieci grające w kosza na boisku o dosyć ciekawym położeniu.
W Trsie zatrzymujemy się w obu znajdujących się tam restauracjach, niestety w żadnej nie udaje nam się dostać niczego ciepłego do jedzenia. Jedziemy więc dalej, dojeżdżamy do drogi
nr 18 i kierujemy się na Niksic.
Ruch praktycznie zerowy, jedzie się więc szybko. Kilka kilometrów przed Niksicem
w restauracji po lewej stronie(takiej z figurą kucharza na zewnątrz) jemy obiad, bardzo dobry zresztą. W mieście tankujemy jeszcze paliwo i kierujemy się na drogę nr 6, kierunek Trebinje. W miejscowości Vilusi skręcamy w lewo na Risan. Początkowo droga jest bardzo wąska i kręta. W pewnym momencie trafiamy na budowę drogi, która ma w przyszłości połączyć wybrzeże z Zabljakiem.
Tu odcinek nowej drogi
Jedziemy dalej na Risan, Kotor. Droga znowu zwęża się (dobrze, że nie trzeba było się mijać, zmęczenie już dawało znać o sobie), coraz lepiej widać Bokę Kotorską.
Zjeżdżamy coraz niżej i w końcu jest Risan, jedziemy w lewo na Kotor gdzie mamy zarezerwowane kwatery na najbliższe trzy noce. W Kotorze trochę błądzimy, ale w końcu trafiamy. Naszą kwaterą sąTianis Apartments
Za dwie sypialnie z kuchnią płacimy 70 euro za noc. Apartamenty położone są kilkaset metrów od starego miasta.
Jest jak zwykle trochę kłopotu z parkowaniem, okazuje się, że przez noc samochody nie mogą stać przy ulicy. Na szczęście właściciele znajdują nam miejsca kilkadziesiąt metrów dalej i możemy udać się na zasłużony odpoczynek. Jedno wiemy na pewno jutro zero prowadzenia samochodów.
CDN