Od rana dnia następnego - pakowanie i około godz. 12 ruszyliśmy w drogę powrotną
. Jak ja nie lubię powrotów! Zawsze mi za krótko! Jechało się bezproblemowo, tylko upał był straszny, 36-39 stopni! Przerwy w zasadzie tylko na tankowanie i posiłki. Na granicy Macedonia - Serbia w naszą stronę luzik, natomiast w przeciwną - koszmar. Tuż przed Belgradem zaczął wiać bardzo porywisty wiatr, temperatura spadła do 18 stopni, a nad miastem było widać porządną burzę! W Belgradzie dopadła nas ulewa. Czyli myjka ciśnieniowa dla naszych mocno zakurzonych samochodów. Lało do granicy z Węgrami, tu kolejka była nieco większa, a w odwrotnym kierunku kompletny paraliż przejścia, dokładnie zakorkowane!!! Opiszę jeszcze popis węgierskiego celnika... Przed nami odprawiany był Serb w samochodzie na niemieckich blachach. Zauważyłem, że w momencie kiedy podawał paszporty coś z nich wypadło, domyślam się, że zielona karta. Celnik też to widział, spojrzał, ale, że wpadła pod samochód to nie raczył się schylić! Kierowca tego nie zauważył, no i celnik zaczął swój cyrk! Czyli coś w rodzaju 'panie nie masz pan dokumentu'! Bidny Serb miotał się, szukał. W końcu celnik kazał mu zjechać na bok i iść wykupić ubezpieczenie, a kwit teraz był już całkowicie widoczny w świetle moich reflektorów! Celowo nie ruszałem, bo czekałem, że może jaśnie książę raczy się schylić, ale nie! Wysiadłem więc z samochodu i podniosłem kwit. Usłyszałem 'danke, danke' i chyba w 'nagrodę' puścił nas bez kontroli i ruszył w kierunku Serba. No więc ja spokojnie odjechałem, a za mną w pościg, biegiem ruszył inny celnik
. Zziajany dogonił mnie kiedy go wreszcie zauważyłem i zatrzymałem samochód
. Kazał otworzyć bagażnik, oczywiście nie wiem po jakiego czorta i zaraz pozwolił jechać dalej! Na krótkie spanie zatrzymaliśmy się przed Budapesztem, było koszmarnie zimno
. Dalej już było tylko gorzej, tzn. zimniej!!! Do Opola dotarliśmy w niedzielę około godz. 15.
Strasznie już przynudzam, ale napiszę jeszcze raz - zdecydowanie za krótko byliśmy na wyspach! Precz z urlopami - wyjazdami 14-dniowymi! Zwłaszcza jeżeli jedzie się tak daleko! Czas to zmienić
. Następny nasz wyjazd do Grecji, to będą pewnie znowu Wyspy Jońskie, zwłaszcza ze nie byliśmy na Kefalonii!
Dziękuję za uwagę i komentarze