Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Grecja

Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
Jacunio
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1645
Dołączył(a): 13.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacunio » 05.09.2006 09:29

Aaaaale faaaajnie! :lol:
Przyznam, że sam bym chętnie wybrał się na południe, ale moje dzieci nie nadają się na długie podróże i Chalkidiki było już na granicy zasięgu.
A gdzie to były takie duże fale i jak duże były?...
I czy na Peloponezie są kamieniste plaże? Bo te piaszczyste są nie do zniesienia...

PozdraV
J.
niezawodny
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2307
Dołączył(a): 12.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) niezawodny » 05.09.2006 11:23

Jacunio!
1. Fale - moja interpretacja zjawiska jest taka że rządzi tu bardzo prosta zasada, sprawdzająca się na każdym wybrzeżu (Grecja, Chorwacja, Bułgaria, Włochy itd); Jeżeli wybrzeże jest osłonięte wyspami, półwyspami etc to fal nie ma (lwia część wybrzeża Chorwacji i Grecji) i odwrotnie, na wybrzeżu nieosłoniętym (np. Bułgaria) prawie zawsze jest fala a jej wysokość zależy zapewne głównie od siły wiatru. W Grecji prawdziwe fale, wysokie do ok. 5m spotkałem na Wyspach Jońskich (Kefalonia, Lefkada) w ich częsci zwróconej w stronę Italii (m.in. słynna plaża Myrtos na której kręcono zdjęcia do "Kapitana Corelliego"). Osobiście nie jestem wielkim fanem tego zjawiska, bo nie jest to zbyt bezpieczne (zaliczyłem na własnej skórze jak mnie taka 5-metrowa fala rzuciła o glebę, - dzięki Bogu piaszczystą :wink: ), ani pływać się nie da ani nurkować ale jest to fajny przerywnik dla "klasycznego" plażowania, i wiadomoże dzieciaki to uwielbiają.

2. Plaże na Peloponezie; jak lubisz fajne, małe, dzikie, skałkowe plaże z pięknym dnem morskim do nurkowania to idealny jest Mani - środkowy palec Peloponezu i zarazem (jak dla mnie) najpiękniejsza część Grecji (wg przewodnika: "kraina największych twardzieli").
Z kolei ładne, szerokie plaże piaszczyste i żwirowe ciągną się niemal wzdłuż całego "palca zachodniego (lewego)" czyli Mesenii

A z tym dojazdem na Peloponez to cały wic polega na tym że od Saloników jest to już naprawdę rzut beretem (biorąc dotychczasową drogę pod uwagę), jedzie się szybko świetnymi autostradami ile fabryka dała (zero policji) a po drodze jeszcze są Ateny, więc jeśli się coś zwiedzi w międzyczasie to zupełnie nie odczuwa się sporego faktycznie dystansu. O ile podróż do samej Grecji trochę mi się dłużyła to na miejscu zupełnie nie odczuwałem pokonywanych odległości
Jacunio
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1645
Dołączył(a): 13.03.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacunio » 05.09.2006 13:51

niezawodny napisał(a):Plaże na Peloponezie; jak lubisz fajne, małe, dzikie, skałkowe plaże z pięknym dnem morskim do nurkowania to idealny jest Mani - środkowy palec Peloponezu i zarazem (jak dla mnie) najpiękniejsza część Grecji (wg przewodnika: "kraina największych twardzieli").

Brzmi super! :lol:
A gdzie tam mieszkałeś? Kwatery, hotele, czy kampingi?...

PozdraV
J.
niezawodny
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2307
Dołączył(a): 12.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) niezawodny » 05.09.2006 15:43

Jacunio, ja w odróżnieniu od ciebie jest "kwaterowcem" bo żoncia nie przepada za kampingami a poza tym przy częstym przenoszeniu się z miejsca na miejsce (moja specjalność) namiot chyba jednak nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dlatego idelany na Grecję IMHO jest samochód kampingowy - zazdrościłem Holendrom (najwięcej NL-ek na kamperach) Niemcom i Włochom którzy dość licznie zwiedzają Grecje w sierpniu w taki właśnie sposób. Zacznę wkrótce rozpoznanie tematu w kierunku samochodu kampingowego.

A wracając do Mani, to jeśli zdecydujesz się tam kiedyś pojechać (a warto absolutnie) to od razu cię uprzedzam że największy odlot jest na samym końcu Mani - przylądek Teinaron zakończony uroczą, swietnie zachowaną świątynią Posejdona a w pobliżu wszelkie rodzaje plaż; piaszczyste, zwirowe, skaliste w opcji z falami lub bez jak kto woli i do tego fajnie wieje więc nie odczuwa się aż tak tych 40-u stopni C... Mnie w ogóle upały w Grecji nie przeszkadzały - może to kwestia nastawienia.
Niestety baza turystyczna na Mani nie jest zbyt szeroka - kwater prywatnych i małych hotelików-pensjonatów jest tam niewiele i nie wolno tam jechać w sierpniu (zwłaszcza w połowie!) tak jak ja (skąd mogłem to kuźwa wcześniej wiedzieć?!) i moze dlatego właśnie te kampery.... Ostatecznie znalezienie schronienia na Mani (rzuciłem tu "kotwicę" na 4 dni) było okupione nie lada przygodami i słoną kapuchą (ale raz się żyje i do tego króciutko). Prawdę powiedziawszy to nie przypominam też sobie tam żadnych kampingów... ale mogłem coś przeoczyć. Natomiast ogromnym plusem turystycznym tego regionu jest całkowity brak "dużej bazy turystycznej" czyli wielkich hoteli tudzież miejscowości stricte turystycznych typu Riwiera Olimpijska dzięki czemu nawet w szczycie sezonu jest tam cicho, spokojnie, zero tłumów, prawdziwie greckie klimaty. I do tego specyfika regionu - 100% tzw. domy wieżowe - które podobno niegdyś pomyslane były jako domy-twierdze bo na Mani od zawsze trwały wojny klanów i te klany ostrzeliwały się wzajemnie z własnych twierdz... i tak im zostało do dziś... Odlot...

Postaram się wkrótce rzucić parę fotek do mojej galerii bo ciężko to słowami opisać
bzyq74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1160
Dołączył(a): 21.10.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bzyq74 » 16.09.2006 08:58

Relacja z mojej wyprawy do Grecji.
Piątek 1 września
Pobudka o 7.00 i pakowanie rzeczy, przygotowanych wieczorem poprzedniego dnia.
Miałem jechać swoją Felicią na gaz, ale rodzina odradzała, że samochód już stary 7 lat i przebieg 150.000km więc za namową ojca biorę jego 5-letnia Megankę ze 102.000 km na budziku (z klimą i bez instalacji LPG).
Wyjazd o godz. 10.30 z Zabrza. Do Cieszyna docieramy o 11.20.
Szybka odprawa i dalej kierunek Żylina. W Swircinowcu przejśccie ganiczne CZ/SK jesteśmy o 12.00. Szybka odprawa jw. i w dalszą drogę. Dalsza trasa to Żylina 12.40- Prewidza 14.00 ; Topolczany 14.40 ; Nitra 15.20 ; Nowe Zamki 16.00 i na przejściu SK/HU w Komarno/Komarom meldujemy się o 16.30.
(Na drogowskazie w Komarnie zasłonięty kierunek do granicy. Pełny obaw że most graniczny nadal zamknięty będę musiał szukać innego przejścia granicznego. Szybka wymiana uwag z żoną i jedziemy na przejście sprawdzić co i jak. Okazuje się ze most w remoncie ale przejezdny - ruch wahadłowy więc problem przekroczenia granicy znika :D ). Stanie na światłach na moście dłuższe niż odprawa graniczne. Z Komarna kierujemy się drogą nr 13 na Kisber gdzie docieramy o 17.00. Zaraz za miejscowością Kisber postój na stacji OMV na cedzenia kartofelków J (obskórna toaleta w barze płatna 0,5 EUR lub 100 HUF ) i krótki popas. O 17.20 odjazd ( zmiana za kółkiem - oddałem stery żonie) i drogą 81 kierujemy się na Szekesfehervar który osiągamy o 18.00. Dalej drogą nr 63 do miejscowości Cece 18.45, skręt w lewo na drogę 61. Dunafoldvar osiągamy o 19.00 i dalej kierunek Kecskemet. Za Dunafolvar między dwoma mostami na Dunaju rozlokował się patrol Policji i oczywiście lizak w górze i zjazd do kontroli. Żona jeździ przepisowo więc mówię ze na pewno nie za prędkość. Miła pani policjanka z uśmiechem na twarzy zaczyna nawijać w języku niezrozumiały dla nikogo z nas. W potoku jej słów zrozumiałem słowo PASSPORT, które grzecznie jej podaję. Popatrzyła, oddała je życząc szerokiej drogi - mówiąc już po angielsku. Odjeżdżamy. Za miejscowością Solt odbijamy na prawo na Tompę (droga nr 53) i następny patrol, jednak go mijamy. Podrodze mijamy jeszcze z cztery patrole i na tym czwartym w miejscowości Kiskunhalas 20.00 znów lizak w górze i halt. Tym razem miły pan znów się produkuje, a my tylko wzruszamy ramionami. Obszedł samochód, kuknął na rejestracje i coś tam powiedział pokazując ręką odjazd :D . Do granicy HU/SCG Tompa-Kelebija docieramy o 20.30. Tu wyręczam żonę za kółkiem mówiąc, że jak będzie miała takie szczęście do policji w Serbii to ja dziękuję :lol: . Na granicy pustki (jesteśmy jedynym samochodem). Znów szybkie sprawdzenie paszportów i zielonej karty i wjeżdżamy do Serbii. Tu ruch większy, mam na myśli wałęsające się typki z pod ciemnej gwiazdy. Z tego wszystkiego zapominam wymienić euro na dinary. Będąc 2 km od granicy staje przy barze zaczepiam Serba i pytam gdzie mogę dokonać wymiany. On na to nie ma problemu i prowadzi mnie na stację benzynową do swojego kumpla po przeciwnej stronie drogi. Tu szybka wymiana 100 euro po kursie 80 dinarów za 1 euro. Do Suboticy docieramy o 20.45 i tu tankowanie kartą PB 95 (bezolovate gorivo) na stacji OMV za 88.80 dinarów/litr. Gotówkę zostawiamy na dalsze opłaty m.in. za autostrady.
Ciekawostka: Cena każdego rodzaju paliwa w całej Serbii ma stała cenę, (pewnie obowiązuje prikaz z góry na ceny urzędowe paliw).
W Suboticy kierujemy się na zwykłą drogę (oszczędzam 410 dinarów) nr 22.1 kierunek Baćka Topola, Srbobran i Nowy Sad godz. 22.00 gdzie na światłach wjeżdżam na ich pseudoekpresówkę. Jedziemy przepisowo mijając 2 patrole, płacimy 410 dinarów i wjeżdżamy do Belgradu mijając Macro/Metro po lewej stronie. Kilka km jedziemy przepisowo 60-ką gdzie co chwilę mijają nas wypasione fury mające co najmniej 100km na budziku i nic nie robiąc sobie z ograniczenia prędkości. Potem wjeżdżamy na autostradę kierunek Nis biegnącą na długości ok. 8 km przez Belgrad tu ograniczenie do 80 km/h. Jest godzina 23.00, a ruch jak w godzinach popołudniowego szczytu. Za Belgradem 3-pasmówką podjazd i zjazd z góry i pobieramy bilecik na bramkach.
(Dla gazowników informacja - w Belgradzie stacja AVIA i zaraz za bramkami stacja ELP z gazem ; cena 39-40 CSD/litr, po drodze do Niszu jeszcze są 2-3 stacje z gazem).
Dalej już autostrada i przepisowo 120km/h gnamy na południe. Ok. 50 km przed Niszem zatrzymujemy się na stacji OMV na spanko w samochodzie - jest godzina 0.30.
PS. W Serbii na spanie w samochodzie polecam stacje koncernu OMV i MOL - bezpiecznie. Dwóch panów z ochrony przeczesuję non-stop teren stacji i parkingu.

CDN .....
bzyq74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1160
Dołączył(a): 21.10.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bzyq74 » 16.09.2006 16:28

Sobota, 2 września

O godzinie 5.00 pobudka i odjazd w dalsza drogę. Na bramce przed Niszem dajemy bilet, płacimy 1090 dinarów (cena dla inostrańców), potem z 10 km darmowej autostrady i znowu bramki, tu biorą 250 dinarów. Przed 6.00 zaczyna świtać i za Leskovacem kończy się autostrada, wjeżdżamy w górki i krętą drogą ok. 100 km mijając Vranje mkniemy w kierunku Macedonii. Na ostatniej stacji w Serbii ichniejszego koncernu JP tankujemy za gotówkę do pełna. Na granicy meldujemy się o 8.00. I znów szybka odprawa + pieczątki do paszportów. Już w Macedonii na granicy wymieniam 20 euro na denary po kursie 60 MKD za 1 EUR.. Spotykam Polaków rozmawiamy chwilę, jadą do Aten. W Kumanowie pierwsza opłata 50 denarów, w Petrovacu 90 i na końcu w Veles biorą 60 denarów. Potem jeszcze 30 km darmowej autostrady i ostatnie 50 km do granicy greckiej zwykłą drogą. Na bramkach można spotkać pełno wałęsających się bezpańskich psów oraz kilku żebraków - nie byli natrętni. Na granicy MK/GR Gevgelija/Evzoni jesteśmy o 10.00. Za odprawą macedońska, a jeszcze przed grecką stajemy na poboczu i szybko na drugą stronę do Djuti Fri Szopu. Kilku kierowców idzie w nasze ślady robi ten sam manewr (przepisowo ze sklepu można korzystać wyjeżdżając z Unii.) W sklepie cieszę moje oczy niskimi cenami artykułów wyskokowych - choć niektóre ceny niewiele się różnią od tych z Polski, a żona pomknęła na perfumy (tak się wyperfumowała że w samochodzie pachniało jak w Seforze :lol: ). Kupuję LMy karton za 7,40 euro oraz 2 litrowe Quzo za 6,55 euro. O 10.30 podjeżdżamy do odprawy greckiej. Bramka dla aut z UE zastawiona wozem policyjnym więc trzeba się ustawić do zwykłej kolejki. Czekamy 10 min i dalej w drogę. Do rozjazdu na Saloniki i Ateny przez 70 km zwykła droga z szerokim poboczem.
Wszyscy jadą poboczem dla ułatwienia wyprzedzania przez szybciej jadące samochody - tak się jeździ w całej Grecji.
Na rozjeździe kierujemy się na Katerini-Ateny i tu bramki - opłata 2 euro - tyle kosztują wszystkie odcinki autostrad w Grecji. Płaska jak stół 3-pasmowa autostrada aż do Leptokarii. W okolicach Leptokarii pobierają drugą opłatę. Potem już zwykła jednopasmowa droga. Zjeżdżamy do Nei Pori - celu naszej podróży o 12.30 i tu klops - nagle słyszę rzężenie dochodzące z komory silnika. Metaliczny odgłos się nasila ale silnik pracuje równo i nie ma jakichkolwiek negatywnych objawów. Podjeżdżamy do biura podróży gdzie meldujemy się rezydentce w osobie pani Kasi. Spotkani przypadkowo Polacy i Grek z pobliskiej wypożyczalni skuterów oraz rezydentka w roli tłumacza, zaglądamy wspólnie pod maskę w celu wykrycia niemiłego dla ucha metalicznego klekotu. Po kilku wymianach zdań okazuje się że padła klimatyzacji, choć pojawiały się głosy że to rozrząd, wspomaganie kierownicy lub jakaś pompa układu chłodzenia. Za naszą prośbą Grek chwyta za słuchawkę i dzwoni do Serwisu Renaulta w Larissie wyjaśniając i opisując usterkę w aucie. W końcu umawia nas na poniedziałek by podjechać do fachowców w serwisu, którzy rozwieją wszelkie wątpliwości. Nie skorzystałem z wykupionego polskiego Moto-Asistance, bo to lipa - zwracają koszt holowania i ewentualne usunięcie drobnej usterki na drodze (np. brak paliwa, przepalona żarówka itp.) do kwoty 180 euro. Skoro nic się nie dzieje podczas jazdy decyduję, że pojedziemy do Larissy - niech Grecy przyjrzą się usterce.
Nieco uspokojeni podjeżdżamy z rezydentką pod miejsce naszego zakwaterowania. Hotel Olympic Star 4* prezentuje się okazale. Dostajemy pokój (klimatyzacja, lodówka aneks kuchenny balkon). Po wniesieniu i rozpakowaniu bagaży padamy do wyrka odsypiając niedospaną na stacji OMV noc. Po obiado-kolacji idziemy na spacer obadać nowy teren. Kupujemy kartę telefoniczną Ya za 3 eur + 0,3 gratis i mamy 1 godz. do przegadania. Dzwonimy do rodziny z informacją, że dotarliśmy cali i zdrowi.
Na drugi dzień idziemy na plaże gdzie, jesteśmy krótko by nie spalić się na słońcu 1-dnia opalania.
Plaża piaszczysta, szeroka, kupując drinka kawę czy colę na plaży dostajesz leżak gratis.
Na promenadzie tawerna przy tawernie wielu turystów różnych narodowości. Oprócz Greków to Polacy, Macedończycy, Serbowie, Węgrzy, Rumunii, Bułgarzy i Czesi.
Ceny jadła w tawernach kształtują się w 5-8 euro, a napoje: cola 1,5 EUR, piwo Amstel 2,5 EUR. Gyros z budki 1,5 EUR.
Wieczorem na promenadzie rozkładają się ze swoimi towarami kolorowi (Murzyni, Albańcy, Hindusi, Skośnoocy - wyglądali na Mongołów) oferując różnego rodzaju bibeloty, buty, ubrania czy owoce itp. Ceny bardzo przystępne wręcz taniocha, należy się targować. Wiele atrakcji dla maluchów, choć dla mnie wiało to tandetą z początku lat 90-tych.

CDN .....
bzyq74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1160
Dołączył(a): 21.10.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bzyq74 » 17.09.2006 20:09

Poniedziałek, 4 września
Po śniadaniu wsiadamy w sanochód i mkniemy do Larissy do serwisu Renaulta. Jest godz. 12.00. Pan przyjmujący zlecenia mówiący kiepsko po angielsku, ale zrozumiał że byliśmy umówieni na ogladnięcie usterki. Każe czekać jego zdaniem "one moment"; co dla mnie oznacza max 10 min. Po 15 min znowu zagaduje czy nie można tego przyśmieszyć. Wzywa szefa serwisu, który bardziej biegły w angielszczyźnie wyjaśnia że za godzinę podejdzie mechanik i zbada samochód. Na moją prośbę czy nie można byłoby tego zrobić od zaraz wyjaśniając mu że potrwa to dosłownie 2 min, stwierdza, że jest siesta i mechanicy maja przerwę. Ot tutejsza mentalność. O godz. 13.30 podchodzi łaskawie mechanik, zapalam motor otwieram maskę i ppokazuje ską dobieka metaliczny klekot . Uśmiech na jego twarzy zdradził, że już wie co jest nie tak. Idziemy do szefa serwisu. Wymienili pare uwag w Grece i szefo wyjaśnia mi że poszła kompresja klimatyzacji, podaje cenę naprawy 550 EUR, ale zapewnia, że można spokojnie dalej kontynuować jazdę. Dzwonię jeszcze do polskiego serwisu upewnić się czy to co powiedział Grek jest prawdą. Otrzymuję pozytywne potwierdzenie jego słów. Żegnam się i wracamy do hotelu.
Wieczorem idziemy do tawerny na musakę i żeberka jagnięce przy okazji oblewając moje urodziny.

Wtorek 5 września
Śniadanko, plaża, basen, kolacja, spacer po plaży i promenadzie. Wieczorem otwieramy szampana otrzymanego na nnoc poślubną , a nie skonsumowanego :) i oblewamy Naszą Miesięcznicę (mija miesiąc naszego małżeństwa).

Środa, 6 września
Po sniadanku wsiadamy do francuskiego wehikułu i gnamy przez Larisse i Trikalę do Meteorów. Na zewnątrz upał 32 st, a w aucie sauna. Chłodzimy się otwierając na maxa szyby. Meteory osiągamy o 11.30 przejeżdżając 150 km w 2,5h. Zwiedzamy dwa klasztory Varlaam i Grand Meteor. Budowle robię na nas ogromne wrażenia. Klasztory wybudowane na szcztytach pionowych skał. Pierwsi którzy się na nie wspięli musieli mieć sprzęt alpnistyczny i potem linami wciągali na szczyt materiały budowlane. Na Meteorach spotykamy 2 auta z Polski i masę Polaków, którzy tu dotarli autokarami greckich biur podróży w ramach wycieczek fakultatywnych. O 14.00 ruszamy w drogę powrotną zarzywając niechcianej sauny.

Czwartek, 7 września
Śniadanko, plaża, basen, kolacja, spacer po plaży i promenadzie

Piątek, 8 września
W piątek poprzedzający nasz wyjazd w Nei Pori odbywa się targ ( Grecy wystawiają ciuchy, obrusy, buty, warzywa, owoce itp. ). Po śniadaniu wysłałem żonę na zakupy, bo nie lubię chodzić długo po targowiskach zwłaszcza przy takim upale. Wracajacą żonę z zakupami zagaduje znajomy Grek szef basenu z którego codzienie korzystaliśmy celem umówienia się na przejażdżkę jego furą ( Totota Pickup ). Tak jej czule słodzi i szczerzy zęby, że żona nie odmawia, a Grek już szykuje się na ala randkę na godzinę 17.00. Miałem ubaw do 17.00 cały czas dogryzając żonie czy już się wymalowała i wyperfumowałą poganiając ją, że Grek już pali swoją maszynę. O 16.50 widze ze swojego balkonu, że wychodzi wypachniony i elegancko ubrany Grek, wsiada do swojej maszyny i jedzie na miejsce spotkania zz moją żonką :lol: . Żonka zostaje jednak u mego boku i podśmiewując się z naiwnego Greka sączymy Quzo z wodą i lodem. Po 20 min wraca Grek. Widząc po jego minie dostał nieborak kosza. Może inna cudzoziemka skusi się na wdzięki jego i jego fury czego mu życzymy z całego serca.

Sobota, 9 września

Dobiegł nasz czas wyjazdu z Nei Pori. Po śniadaniu pakujemy toboły i ładujemy do auta. Potem idziemy na plaże zażywając kąpieli wodno-słonecznej. O 17.00 wyjeżdżamy i kierujemy się na południe. Nasz ccel Ateny. Jedziemy autostradą, która w okolicach Lamii ( objeżdża się tu zatokę - mają wybudować skrót bodajże tunel pod zatoką skracający drogę o ponadd 50 km ) jest jednopasmówka w dodatku na wielu odcinach w remoncie. Na remontowanych odcinkach obowiązuje 60-ką, ale mkniemy setką by nie wyłamywać się (spowalniać ruchu ) z potoku jadących samochodów. W miejscowości Thiva zjeżdżamy z autostrady i górskimi serpentynami po 60 km osiągamy Ateny. Zjeżdżając z góry roztacza się przepiękny nocny widok oświetlonej metropolii. Ateny osiągamy o godzinie 22.00. Juz na ulicach Aten jestesmy świadkami nocnych igraszek tutejszej niewyrośniętej młodzieży 13-14 letniej, pędzący na swoich motorach typu enduro na 1 kółku między samochodami bez kasków, robię wielkie 8O . Jakby któryś z samochodów zmieniał pas to tylko dzwonić po karawan. Błądząc trochę po centrum parkuję w końcu pod samym Akropolem przed bramą budowy nowego muzeum Akropolu ( ma być tu przeniesione muzeum z Akropolu). Myśląc, że w niedzielę nie pracują na budowie zostawiamy auto i idziemy na nocny spacer pod Akropol. Widzimy pięknie oświetlony Partenon i okolice wzgórza. Wracamy o 24.00. Widzimy wolne miejsce i przestawiam samochód, lepiej niech nie stoi pod bramą budowy choć nie ma zakazu postoju. Idziemy spać ( jak Rumunii :D ).

CDN .....
bzyq74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1160
Dołączył(a): 21.10.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bzyq74 » 23.09.2006 18:00

Niedziela, 10 września

Rano o 7.00 budzi nas huk dochodzący z budowy. Zdziwiony wychodzę z samochodu i widzę chmarę Greków i bodajże napływowych robotników obcokrajowców uwijających się na budowie. Pewnie są opóźnieni planem realizacji inwestycji i pracują nawet w niedzielę. Pakujemy do plecaka niezbędne rzeczy + przybory toaletowe i idziemy na Akropol. Pod Akropolem poranna toaleta, zakup biletów za 12E/szt i wchodzimy o 8.00 - godzina otwarcia. Druga grupka okazuje się grupa Polaków z przewodnikiem do której ochoczo się dołączamy. Lepiej się słucha niż czyta z przewodnika. Ok. 9.30 koniec zwiedzania i czas wolny na Akropolu. Wstępujemy do tutejszego muzeum. Po pół godz. opuszczamy wzgórze i kierujemy się z grupą pod budynek Parlamentu mijając po drodze Agorę i jakiś kościół. Docieramy tam przed 11.00 na uroczystą zmianę warty. Wszystko trwa pół godziny- zabawne stroje i chód żołnierzy poprawiając nam humory po niedospanej nocy w samochodzie. O 12.00 opuszczamy grupę i idziemy uliczkami Plaki gdzie handlowcy rozłożyli się ze swoimi towarami. Ceny raczej nie zachęcające do zakupów nawet po targowaniu się. Sklepikarze nie byli zainteresowani moimi cenowymi propozycjami. Po kilkugodzinnym spacerze o 15.00 wracamy do auta i jedziemy w kierunku Peloponezu bez jakiegoś miejsca docelowego. Prze Koryntem skręcamy na Epidauros i drogą wijącą się po zboczach gór docieramy ok. 18.00 do miejscowości Galatas. Typowe miasteczko grecki z pięknym widokiem na jachty i przeciwległe miasteczko Poros położone na już wyspie. Po krótkim rekonesansie zapada decyzja, że zostajemy. Idziemy szukać kwater. W jednej z tawern Grek proponuje Pension Manios. Uderzamy tam z żoną i miła Niemka prowadząca pensjonat proponuje 2 opcje: 2os. pokój z kuchnią za 35euro/noc, lub 25 bez kuchni. Bierzemy 2 opcję. Kuchnie wspólna na 4 pokoje jest położona na dachu budynku skąd roztacza się przepiękny widok na przeciwległe Poros. Po rozpakowaniu pichcimy kolacyjkę, a po niej idziemy na wieczorny spacer.

Poniedziałek, 11 września.

Ten dzień przeznaczamy na błogie leniuchowanie. Jedziemy 2 km za Galatas do pod tutejszą Marinę na kamienistą plażę. Z kilku darmowych leżaczków wybieramy 2 i już zażuywamy kąpieli słoneczno-morskiej.

Wtorek, 12 września.

Ten dzień planujemy nieco pozwiedzać po śniadaniu wsiad do auta i kierujemy się do Epidauros. Tu za 6 euro/bilet udajemy się zobaczyć antyczy teatr. Budowla robi wrażenie, jeszcze większe akustyka teatru. Później zaglądamy do małego muzeum i zwiedzamy wykopaliska archeologiczne. W stare części budowli Grecy wpasowują nowe elementy wykonane z alabastru. Widzimy jedno auto z Polski - jednak nie jesteśmy sami. Po za tym same emeryty z Niemiec :lol: . O 12.00 jedziemy do Naplionu po drodze mijamy kopalnię alabastru na zboczu góry. Parkujemy za free na parkingu w porcie i udajemy się na zwiedzanie starówki miasta. Przy porcie na wyspie oraz na wzgórzu nad miastem znajdują się twierdze. Miasteczko bardzo urokliwe. Po wizycie z Naplio o 15.00 udajemy się w stronę Koryntu, gdzie naszym celem jest obejrzenie kanału. Docieramy tam po 16.00, parkujemy pod Goonies (tutejszym fastfoodem) i idziemy na most podziwiać dzieło XIX-wiecznych budowniczych kanału.Ok. 21.00 powrót na kwaterkę.

Środa, 13 września.

Poranna pobudka i pakowanie maneli, czas odjeżdżać. Po sniadanku wyskakujemy jeszcze na 2 godzinki na plaże. O 12.00 opuszczamy pokój i kierujemy się na północ. Dzisiejszy cel granica grecko-macedońska - ponad 700km jazdy. Po drodze wstępujemy na zakupy do Lidla oraz w okolicach Platamonas zaopatrujemy się w miody z orzechami na tutejszym przydrożnym straganie. Przed granicą dotankowujemy do pełna i na granicy jesteśmy przed zmrokiem ok. 20.00. Po greckiej odprawie kołujemy do Duty Free Shopu. Tu ponad limitowe zakupy alkoholu i papierosów, dodatkowo perfumy ( tańsze o ok. 50-100 zł niż w naszej Seforze) i słodycze. Po wydaniu prawie 200 euro pakujemy siaty do samochodu. Jest godz 22.00 wieczorna toaleta i kładziemy się spać.

Czwartek, 14 września.

Poranna pobudka o 6.00, toaleta i w drogę, podjeżdżamy do odprawy macedońskiej. Jako jedyny samochód zajmujemy 2 min celnikom i "Dobro dosli Republika Makedonija". Po ok. 80 km skręcamy z autostrady na Prilep. Zaraz za zjazdem w miejscowości Rosoman mijamy pełno straganów owocowo-warzywnych, jednak się nie zatrzymujemy. Ruch na drogach znikomy, mijamy bokiem Prilep o 7:30 i kierujemy się na Bitolę 8.00 i dalej kierunek Ohryd wspinając się krętą droga na ponad 1200m.n.p.m. Potem szybki zjazd z przełęczy, po drodze mijamy Resen. W Ohrydzie jesteśmy po 9.00. W centrum przed budynkiem poczty parkujemy - 30 denarów /h. Daję 1000, ale chłopak nie ma wydać więc dodatkowo głodni idziemy do pobliskiego baru na wolnym powietrzu coś zjeść i rozmienić kasiorkę. Wracam do chłopaka reguluję rachunek na 3h i idziemy na podbój miasteczka. Pierwsze kroki kierujemy nad przepiękne Jezioro Ohrydzkie (po drugiej stronie widać albańskie góry). Od razu zaczepiają nas tutejsi właściciele kutrów proponują półgodzinną przejażdżkę po jeziorze z podziwianiem starówki z domami i kościółkami oraz górującą twierdzą nad miasteczkiem. Rezygnujemy z kutra choć zaproponowana cena zachęcająca - 5 euro za 2 os. Idziemy na spacer po cichej starówce mijając po drodze kilka kościółków prawosławnych i jeden większy z kolumnadą obok niego oraz malutki ( w porównaniu z tym z Epidauros ) teatr grecki. Potem deptakiem mijając ładne butiki ( w większości akceptują karty) docieramy na targ i robimy duże zakupy, przede wszystkim kupujemy czerwone ostre papryki na sznurkach + wyśmienite melony i winogrona. Objuczeni zakupami wracamy do auta przed 14.00. Na moją propozycję dopłaty za parking, szeroki uśmiech chłopaka - nic nie płacicie, godzina gratis. Ot miły gest dla turysty z dalekiego kraju. Żegnamy Ohryd i kierujemy się na Skopie mijając Kicevo 15.00 ( tu patrol policji, ale ostrzeżony światłami, w ostatniej chwili zwalniam). Wjeżdżamy na tereny zamieszkałe przez muzułmańską mniejszość albańską i tak aż pod Skopie będą nam towarzyszyć minarety oraz kierowcy dzierżący na głowie białe jarmułki. Potem Gostivar 16.00 i wjazd na ekspresówkę opłata 25 na wjeździe i 25 na wyjeździe. O 16.30 mijamy Tetovo i znów opłaty 35, 35 i 40 denarów. O 17.00 wjeżdżamy do Skopie ( nie ma obwodnicy) w spory popołudniowy szczyt komunikacyjny. Kierując się drogowskazami na Belgrad po pół godzinie opuszczamy miasto. Za Skopie jeszcze raz 40 denarów i po ok. 20 km skręcamy na Kumanowo. Tu ostatnia opłata 50 denarów i mkniemy do granicy. Na ostatniej stacji benzynowej drobne zakupy w celu pozbycia się denarów. O 18.00 podjeżdżamy na granicę. Szybciutka odprawa na dwóch granicach i wjeżdżamy do Serbii. Dzisiejszy cel podróży nie znany, ale ważne, że kierunek Polska. Po przejechaniu ok. 100km prostej i krętej drogi wjazd na autostradę (okolice Leskovaca). Tu lżejsi o 250 dinarów mijamy Nis 20.00 i zaraz za Niszem (jeszcze przed bramkami) zajeżdżamy na stację koncernu JP by zatankować. Nieczynny terminal na karty powoduje że nie tankujemy,( dla gazowników, jest ta stanowisko do tankowania gazu - powyżej stacji, uwaga: gazu nie ma wyszczególnionego na tablicy świetlnej). Dalej w drogę. Na bramkach bilecik i gładką autostradą połykamy kolejne km. Za Jagodiną jest 21:00 zajeżdżamy na stację koncernu MOL - tu tankowanie kartą do pełna i odpoczynek. Tu też miła półgodzinna pogawędka po angielsku z ochroniarzem stacji - Milanem. Oczywiście bez tematu polityka i wojna. Ustalamy, że jedziemy dalej. Połykam szybko 2 Redbule co by nabrać świeżości umysłu i koncentracji w dalszej drodze. Odjeżdżamy po 21.30. Kilka km szybkiej jazdy i mały korek - roboty drogowe (wymiana asfaltu na odc. ponad 10km). W iście -ekspresowym tempie - 30km/h turlamy się w sznurze tirów i w chmarze tureckich Niemców. Na bramkach zdzierają 1090 dinarów, mijając Belgrad 22.30 mkniemy - kierunek Novi Sad. Po 20 km autostrady bramki tu 410 dinarów jeszcze kilka km dwupasmówki i koniec ładnej drogi. Telepiąc się 90km/h osiągamy po godzinie jazdy Novi Sad. Tu na światłach skręcamy na Suboticę (po węgiersku Szabatka) na zwykłą drogę nr 22.1. W Suboticy dotankowanie za resztę pozostałych dinarów i do granicy. Odprawa serbska 1 min i w narastającym strachu podjeżdżamy do odprawy węgierskiej - jest godz. 1.00. Przed nami 1 pusty samochód węgierski już po odprawie paszportowej, ale przed odprawą celną (trzepanie samochodu). Po kilki minutach zjawia się celnik i zaczyna się badanie u Węgra koła zapasowego, siedzeń i zaglądanie pod siedzenia. Kukam na żonę, minę ma nietęgą, widać nasz strach przed trzepaniem autka z ponadlimitowym towarem. Węgier odjeżdża, teraz nasza kolej. Nagle na naszych ogorzałych od greckiego słońca twarzach wkrada się uśmiech i zdumienie, celnik kiwną jechać, ( a poszli w czorty) :D . Emocje opadają. Podjeżdżamy na najbliższą stację na zasłużony odpoczynek. Mamy za sobą 1100 km jazdy, więc wykamani padamy ze zmęczenia i szybko zasypiamy.

Piątek, 15 września.

Rano pobudka i w drogę, po kilku km widzimy Tesco (w miejscowości Kiskunhalas). Dobre miejsce na poranna toaletę. Obieramy identyczna trasę jak w poprzednią stronę. W Czechach skręcamy na Trzyniec i kierujemy się na Leszną Górną. Jest godz 15:30. Tu zakup polskiego spirytusiku spod lady za jedyne 30 zł/litr i wjeżdżamy do Kaczolandu. O 17.00 otwieramy podwoje naszego mieszkanka. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Ostatnio edytowano 23.09.2006 18:35 przez bzyq74, łącznie edytowano 3 razy
rich72
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2213
Dołączył(a): 27.02.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) rich72 » 23.09.2006 18:07

no no gratulacje :lol: a będą może jakie fotki :lol:

Pozdrawiam Sąsiada zza miedzy (a właściwie mostu :wink: )
bzyq74
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1160
Dołączył(a): 21.10.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) bzyq74 » 23.09.2006 18:36

Witam. :)
Kilka fotek z naszej eskapady poniżej:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/704 ... e626b.html
AgaBor
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 190
Dołączył(a): 18.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) AgaBor » 27.09.2006 07:47

Też marzy mi się Grecja.Poradżcie gdzie jechać,co zwiedzić.Z tego co czytałam to chciałabym zobaczyć Ateny,Delfy,Meteory,Korynt,Mykeny,Olimp.Czy możecie polecić spokojną miejscowość z czystym i niedrogim campem na Riwierze Olimpijskiej, i podobną niedaleko Aten.Mam linki odnośnie campów w całej Europie chciałabym sprawdzone miejsca.Będe też wdzięczna za trasę-szybką i bez autostrad.
Pozdrav
kw
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 932
Dołączył(a): 31.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) kw » 28.09.2006 11:49

Bzyq, a czy w Nei Pori zajrzałeś do sklepu Manolisa?

Krzysztof
niezawodny
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2307
Dołączył(a): 12.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) niezawodny » 29.09.2006 21:24

AgaBor napisał(a):Będe też wdzięczna za trasę-szybką i bez autostrad.
Pozdrav


Samolot - jest szybki i bez autostrad :lol:
AgaBor
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 190
Dołączył(a): 18.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) AgaBor » 01.10.2006 13:58

niezawodny napisał(a):
Samolot - jest szybki i bez autostrad :lol:


Jeśli proszę o drogę bez autostrad to chodzi mi o jezdnię-to chyba oczywiste
A samoloty są dla leniów którzy leżą tylko na plaży i dupy nie ruszają
Grzegorz Ćwik
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1343
Dołączył(a): 12.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Grzegorz Ćwik » 01.10.2006 20:43

Dojazd do Grecji dość trudny, ale możliwy, podobno już dzisiaj nie ma trudności z przejazdem przez Serbię, innego nie proponuję.
Odnośnie Riviery Olimpijskiej to jest miejsce mocno komercyjne, a czystości, no to szczególnej nie znajdziesz. Wszystkie kempingi sa raczej podobne. Unikaj większych aglomeracji, wybieraj raczej miejsca spokojne. Mając własny samochod jesteś w przewadze, zawsze możesz zmienić miejsce pobytu.
Pozdrawiam. Grzegorz. :wink:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Grecja - Ελλάδα


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Grecja - strona 12
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone