7 Maj Rano robię kilka zdjęć z okien naszego pokoju, niestety okna nie da się otworzyć na oścież i zdjęcia trzeba robić przez szybę.
W hotelu działają trzy sieci bezprzewodowe Internetu, można więc sprawdzić stan swoich finansów, a także co też się ciekawego u nas w kraju wydarzyło.
Opuszczamy nasze pokoje i udajemy się na śniadanko, które przychodzi nam zjeść w takiej oto scenerii.
Widok na restauracje Balkoni Dajtit.
Po śniadaniu krótki spacerek przed hotelem i podziwianie widoków. Potem ładujemy się do wagonika i jazda na dół do Tirany.
Postanawiamy dzisiaj dać odpocząć naszemu Passatowi, a do centrum udajemy się zatrzymaną na parkingu taksówką. Taksówkarz początkowo chce 800 leków ale od razu przystaje na moją propozycje czyli 600. Konsternacje mojego syna wywołuje obdarowanie go przez taksówkarza soczystym całusem w policzek.
Pakujemy się wszyscy do taksówki i ruszamy w kierunku Placu Skanderbega.
Wysiadamy w pobliżu Placu i umawiamy się z taksówkarzem w tym samym miejscu za kilka godzin, niepotrzebnie zresztą bo taksówek jest wszędzie pełno.
Niestety okazuje się, że praktycznie cały Plac Skanderbega jest remontowany. Kiedyś na pewno będzie tu ładnie.
Idziemy dalej bulwarem Deshmoret e Kombit czyli Męczenników Narodu.
Po prawej tzw. Sky Tower z obrotową restauracją na dachu.
"Rzeka" Lana.
Dochodzimy do najbardziej chyba charakterystycznego budynku Tirany, czyli piramidy, dawnego mauzoleum Envera Hodży. Ponoć było tam też centrum kulturalno-konferencyjne, ale przedstawia to raczej opłakany stan.
Dzwon Pokoju widoczny przed piramidą, jak pisze przewodnik, został wytopiony z łusek pocisków wystrzelonych podczas rozruchów w 1997 roku.
Udaje mi się zajrzeć do środka, widać, że żadnego centrum kulturalnego raczej tu już nie ma.
Nie możemy sobie odmówić wejścia na piramidę.
Przed piramidą dajemy synkowi podszkolić się w prowadzeniu pojazdu.
Idziemy dalej obok budynku Rady Ministrów.
A po drugiej stronie dawna siedziba Komitetu Centralnego.
Dochodzimy do Placu Matki Teresy gdzie znajduje się Uniwersytet.
Idziemy z powrotem w kierunku Placu Skanderbega.
Spacerujemy jeszcze trochę i na Plac wychodzimy tym razem z drugiej strony naprzeciw wierzy zegarowej i meczetu Ethem Beja.
Idziemy na drugą stronę Placu. Za meczetem kupujemy jeszcze kilka byrków z różnym nadzieniem, bardzo smacznych zresztą. Znajomy taksówkarz już na nas czeka. Jedziemy więc do dolnej stacji kolejki linowej, którą ponownie wjeżdżamy na górę.
Po krótkim odpoczynku odwiedzamy obrotowy bar w naszym hotelu. Podłoga porusza się bardzo wolno i gdyby tak człowiek chciał przejechać się dookoła to trochę tych szklaneczek lub kieliszków trzeba by było osuszyć
.
Spacerujemy jeszcze po okolicach Dajti Tower, a wieczorem decydujemy się iść na kolację do Balkoni Dajtit. Pani w recepcji hotelu poleca nam jaką potrawe z albańskiej kuchni mamy spróbować i okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę, palce lizać. Potrawa jest przyrządzana z mielonej jagnięciny, a nazywa się Qofte Korce, polecam.
Trochę dziwne, sobota wieczór, a my jesteśmy w restauracji jedynymi gośćmi. Kosztujemy jeszcze miejscowej raki oglądając zachód słońca i światła Tirany.
Piękne zakończenie dnia, a jutro jedziemy na Albańską Riwierę.
CDN