6 Maj
Rano jemy śniadanko w hotelowej restauracji i idziemy na spacer po Kruji. Robimy trochę zakupów, ceny bardzo atrakcyjne. Wymieniamy pieniądze w kantorze i zanosimy wszystko do pokoi.
Widok na Hotel Panorama od uliczki handlowej.
Czas ruszyć na pamiątki. Idziemy zabytkową uliczką handlową
i zatrzymujemy się prawie przy każdym sklepiku. Kupujemy koszulki, szalik, flagę, kubki, widokówki czyli cały zestaw pamiątkowy.
Dobrze zaopatrzeni ruszamy obejrzeć teren twierdzy Skanderbega. Wydaje mi się, że zmieniło się tu trochę przez dwa lata. Do mauzoleum znowu nie wchodzimy, minęło już trochę dnia, a przed nami jeszcze przejazd do Tirany.
I jeszcze widok na Hotel Panorama.
Wracamy do hotelu, pakujemy się i wyruszmy w drogę. Bardzo szybko dojeżdżamy do przedmieść Tirany.
Warto napisać parę słów o jeździe przez Tiranę, która choć dostarcza człowiekowi trochę emocji to nie jest juz aż takim przeżyciem jak jeszcze kilka lat temu. Przede wszystkim znacząco poprawił się stan dróg, po drugie kierowcy zaczynaja już jeździć trochę inaczej, a nawet większość zatrzymuje się na czerwonym świetle. Oczywiście jest trochę chaosu
i nie jest to to samo co u nas ale da się przeżyć.
Na jednym skrzyżowaniu zauważam kierunkowskaz na górę Dajti i jadę w tym kierunku. Trochę według mapy, trochę na czuja udaje nam się dotrzeć do dolnej stacji kolejki linowej
Dajti Ekspres wybudowanej przez Austriaków.
Tutaj musimy wykonać małe przepakowanie, ponieważ górna stacja kolejki jest zarazem naszym kolejnym miejscem noclegowym, a nazywa się
Dajti Tower Belvedere Hotel.
Zostawiamy samochód na strzeżonym parkingu pod stacją i obładowani torbami idziemy na kolejkę. Na przejazd nie musimy kupować biletów ponieważ jest to wliczone w cenę hotelu. Podczas pobytu w hotelu możemy sobie jeździć kolejką bez biletów do woli.
Informujemy personel, że mamy rezerwację w hotelu, sprawdzają na kartce i faktycznie widnieje tam moje nazwisko. Otwierają dla nas bramkę i pomagają nam załadować do wagoniku wózek z Michałkiem
i nasze walizy.
Hotel położony jest na wysokości 1420m n.p.m., a wjazd zajmuje około 20 minut.
Wjazd kolejką robi na nas duże wrażenie. Niestety niektóre zdjęcia psuje porysowana szyba.
Z pomocą personelu wypakowujemy się z wagonika i schodzimy do recepcji skąd bardzo miła Pani prowadzi nas do windy i do naszych pokoi.
Ceny za pokoje są różne, w zależności od sezonu i czy mają widok na Tiranę. My wynajęliśmy dwa pokoje na dwie noce, jeden z podwójnym łóżkiem i widokiem na Tiranę za 60 euro za noc i jeden z dwoma pojedynczymi z widokiem na górę za 50 euro za noc.
W cenę wliczone jest śniadanie i przejazdy kolejką. Mieszkańcy hotelu maja też zniżkę w położonej obok restauracji
Ballkoni Dajtit.
W samym hotelu też jest restauracja, gdzie podają śniadanie, a nad nią bar, który obraca się wokół własnej osi. Nad barem jest jeszcze taras widokowy.
Cena może nie jest mała ale biorąc pod uwagę niesamowite położenie hotelu, naprawdę warto.
Rozpakowujemy się, trochę odpoczynku i idziemy z dziećmi na plac zabaw przy hotelu.
Musimy wstrzymać się do jutra ze zdjęciami Tirany z lotu ptaka, bo świeci nam w obiektyw słońce, idziemy za to do restauracji
Ballkoni Dajtit na zimne piwko.
Piwo Korca w takich okolicznościach smakuje wyśmienicie.
Po zapadnięciu zmroku podziwiamy z góry światła Tirany. Widok jest niesamowity, niestety nie udało mi się go uwiecznić na zdjęciu. Pozostaje Wam wierzyć mi na słowo.
Nasz plan na następny dzień to spacer po Tiranie.
CDN