9 Czerwiec
Po dobrym śniadaniu w hotelowej restauracji rozglądamy się trochę wokół miejsca naszego noclegu. Położenie w spokojnym miejscu, niewielka odległość od autostrady sprawia, że Brod Panini wart jest zapamiętania na przyszłość, na pewno jest to miejsce, które bardzo dobrze nadaje się na nocleg tranzytowy.
Kusił bardzo cień pod właśnie rozłożonymi parasolkami przy hotelu, zwłaszcza, że od rana było bardzo gorąco, termometr już o 9 wskazywał 33 stopnie. Niestety trzeba ruszać w dalszą drogę, a przed nami, podobnie jak w dniu poprzednim około 700 kilometrów jazdy.
Wracamy się do Veles gdzie wyjeżdżamy na autostradę, a dalej już prosta droga do serbskiej granicy.
Granicę mijamy dosyć szybko bez żadnych problemów. Jeszcze przed Belgradem robimy sobie dłuższy postój na tankowanie i zakup prowiantu. Pech chciał, że obok sklepu jest warsztat samochodowy i kiedy podjeżdżamy na parking, a z naszego auta zaczynają wydobywać się kłęby dymu, momentalnie zostajemy „zaatakowani” przez jego pracowników.
Dowiadujemy się, że właściwie to żywot silnika naszego Passata dobiegł już końca i nie ma szans żebyśmy ujechali dalej niż 50, góra 100 kilometrów. Pada nawet propozycja jego wymiany . Kiedy grzecznie odmawiamy, po naradzie, mechanicy stwierdzają, że jednak silnik da się jeszcze uratować, ale w tym celu musimy zostać jeden dzień, Oni otworzą silnik i zobaczą co się z nim dokładnie stało, a naprawa będzie kosztowała jakieś 800-1000 euro Jakoś w końcu udaje nam się uwolnić od natrętnych "fachowców" i ruszyć dalej, straciliśmy tylko dużo czasu, którego jak się potem okazało trochę zabrakło.
Do centrum Belgradu nie wjeżdżamy, miasto mijamy ponownie częściowo otwartą już obwodnicą. Niestety nie obyło się bez stania w korku. Kiedy wyjeżdżaliśmy z nad jeziora Mladost wydawało się nam, że mamy dużo czasu, a tymczasem w miejscowości Palic w pobliżu Suboticy, gdzie mamy zarezerwowany następny nocleg tranzytowy, jesteśmy dopiero po godzinie 19. Jeśli chodzi o opłaty za serbskie autostrady to na tej stronie można je sobie policzyć lub sciągnąć cennik w formacie pdf.
W Palic nasze dzieci (zresztą my trochę też) przeżywają zawód. Nocleg był tak pomyślany, żeby odwiedzić najlepsze, według miejscowych, ZOO w Serbii, do którego od naszej następnej kwatery jest dosłownie kilka metrów. Niestety ZOO jest czynne tylko do godziny 19. Gdyby nie naciągacze z warsztatu samochodowego na pewno zdążylibyśmy bez problemu.
Podjeżdżamy pod Villę Jasmina gdzie mamy zarezerwowany nocleg, a tam okazuje się, że wszystkie pokoje są zajęte. Rezerwację załatwiałem z właścicielem, a jego syn nic o tym nie wiedząc wynajął pokoje innym osobom. Nic się w sumie nie stało, bo gospodarze błyskawicznie załatwili nam pokoje w Villi Marija, która sąsiaduje z Villą Jasmina.
Za dwa pokoje płacimy, jak było uzgodnione wcześniej, 45 euro ze śniadaniem.
Villa Jasmina
Villa Marija
Jak blisko było do ogrodu zoologicznego widać na zdjęciu poniżej. Miejsce naszego noclegu jest w uliczce po prawej stronie, tam gdzie zaparkowane są samochody.
Plan Palic, wejście do ZOO, a tym samym miejsce naszej kwatery, oznaczone jest cyfrą 9.
Wieczór spędzamy w ogrodzie przed Villą Marija, a ciszę co jakiś czas przerywają ryki zwierząt z położonego obok ZOO.
CDN