29 Maj
Około 8.30 rano wychodzimy wszyscy z hotelu, zanosi się na bardzo atrakcyjny dzień, ponieważ w planie mamy wizytę na wyspie Sikinos. Niestety nie mamy już własnych środków transportu (pracownicy
Tomaso Rent a Car odebrali je wieczorem poprzedniego dnia) i do portu w Karavostasis musimy iść na piechotę. W sumie mogliśmy skorzystać z autobusu (kursują zawsze przed przypłynięciem promu) ale spacerek przecież nie zaszkodzi, a to tylko 2-3 km z górki.
Niektórzy z nas (w tym ja) ułatwiają sobie jednak ostatni kilometr, może nawet trochę mniej, i do portu podjeżdżają złapanym po drodze busem.
Prom "Artemis" firmy
Anek Lines przypływa punktualnie, a nawet trochę wcześniej. Biletów nie musimy kupować bo, jak pisałem wcześniej, wszystkie odebraliśmy wcześniej w biurze
Diaplous Travel w Chorze, koszt rejsu to 4 euro za osobę dorosłą w jedną stronę. Wsiadamy więc od razu na statek i zajmujemy miejsca na otwartym pokładzie. Słońce już mocno grzeje więc nieodzownym jest schłodzenie organizmu
.
Rejs na Sikinos nie jest długi, trwa około 40 minut. Po drodze rozglądamy się trochę po promie "Artemis", nie ostatni raz zresztą, będzie jeszcze ku temu okazja następnego dnia.
Wisząca na ścianie mapa Cyklad.
A to rejon naszej wycieczki.
Szybko dopływamy do portu Alopronia na Sikinos.
W porcie czeka już autobus do Chory (spotkałem się też z nazwą Kastro-Hora, albo po prostu Sikinos). Za przejazd płacimy, z tego co pamiętam, 1,60 euro od osoby.
Kilka zdjęć z autobusu.
Stolica wyspy składa się z dwóch części: Kastro i Pano Horio. My udajemy się oczywiście do starszego Kastro.
Wąskim przejściem wchodzimy na centralny dziedziniec Kastro. Piękne miejsce o niesamowitym klimacie.
Z placu wąskimi uliczkami powoli wspinamy się do góry. Określenie "Wyspa Ciszy" z jakiegoś z przewodników doskonale pasuje do atmosfery tego miejsca. Może zdjęcia nie do końca to oddają, prawie na każdym widać ludzi, jakoś tak wyszło, bo tak naprawdę spotykało się ich sporadycznie.
Rozmowy mężczyzn z tawerny widocznej na zdjęciu były właściwie jedynymi dźwiękami dobiegającymi z uliczek Kastro.
To nie jest reklama LG! Widać upał nie tylko nam dawał się we znaki.
Powoli, podziwiając widoki na Kastro i Pano Horio, dochodzimy po stopniach do będącego częściowo w ruinie i niestety zamkniętego, klasztoru Zoodhochos Pighi (Życiodajne Źródło).
Odpoczywamy trochę na górze, a potem schodzimy do wspomnianej już tawerny (za barem stała Polka!), na której zacienionym tarasie odpoczywamy trochę czasu. Nasz spacer po Kastro może nie trwał jakoś bardzo długo ale upał był tego dnia (jak i w większość dni) dosyć uciążliwy.
Z tawerny idziemy na przystanek autobusowy, a ponieważ do odjazdu zostało nam trochę czasu, spacerujemy po położonym obok cmentarzu.
Wracamy autobusem do Alopronii, gdzie na niemal pustej plaży spędzamy czas pozostały do odpłynięcia promu.
Obowiązkowe schładzanie organizmu.
Prom "Aqua Spirit" firmy
Nel Lines pojawia się trochę wcześniej niż powinien, musimy więc szybko opuścić plażę.
Podobnie jak w przypadku promu "Artemis" Anek Lines, promem "Aqua Spirit" Nel Lines, też będziemy mieli jeszcze okazje płynąć na tych wakacjach.
Po 50 minutach rejsu jesteśmy z powrotem na Folegandros. Nie chce nam się oczywiście wracać na piechotę pod górę do Chory, wsiadamy więc w porcie do małego autobusu. Wracamy do hotelu i tak kończy się ten bardzo udany dzień.
CDN