25 MajPunktualnie o 6 zostaje otwarta budka Nel Lines, gdzie odbieramy nasze bilety. Bilety kupowałem za pośrednictwem strony
Sea Tickets, za dorosłą osobę płacimy 22 euro, za dziecko 11 euro, niemowlę za darmo. Bilety można też kupić bezpośrednio przez stronę
Nel Lines, ale ja mam z nimi niemiłe doświadczenia. Chciałem kupić przez tą stronę bilety, zapłaciłem kartą kredytową ale nie otrzymałem potwierdzenia zakupu i numeru rezerwacji. Po licznych próbach kontaktu otrzymałem w końcu wiadomość, że muszę czekać miesiąc na sprawdzenie sytuacji. Po miesiącu dostałem w końcu pieniądze z powrotem. Drugi raz wolałem nie ryzykować, a w
Sea Tickets wszystko odbyło się bez problemów i nie biorą żadnej prowizji.
Zaopatrzeni w bilety możemy w końcu udać się na nasz prom, który w międzyczasie przypłynął, szkoda tylko, że do drugiego końca nabrzeża, co ma duże znaczenie, ponieważ obładowani jesteśmy do granic możliwości. Ale jakoś tam docieramy do statku, większość bagażu zostawiamy w specjalnym pomieszczeniu, a prowiant niezbędny na 11 godzin rejsu zabieramy ze sobą. Warto go mieć ponieważ ceny w barze na promie, delikatnie mówiąc, nie zachęcają.
Prawie punktualnie o 7 rano opuszczamy stały ląd.
Pierwszym przystankiem, który uwieczniamy na zdjęciach jest wyspa Syros. Wcześniej była jeszcze Kea ale przysnęliśmy trochę na wygodnych promowych kanapach.
Kolejny przystanek na naszej trasie to wyspa Paros.
Następna wyspa to Naksos.
Połączona groblą z Naksos wysepka Palatia na której stoi brama niedokończonej świątyni Apollina z VI w. p.n.e.
Teraz wyspa Ios, gdzie spędziliśmy
dwa dni trzy lata temu.
Ostatni już przystanek przed Folegandros to Sikinos, ale nie poświęcamy jej zbyt dużo czasu, ponieważ tą wyspę odwiedzimy za kilka dni.
Dopływamy do Folegandros z około godzinnym opóźnieniem. Te prawie 12 godzin minęło nam w sumie szybciej niż myśleliśmy. Cały ten rejs, dzięki ilości odwiedzonych wysp, to była w sumie duża atrakcja.
Jak widać niespecjalnie dużo ludzi zabrało swoje samochody.
W porcie czeka na nas właściciel
Hotelu Anemousa, gdzie spędzimy najbliższych pięć nocy. Ładujemy się do hotelowego busa i w drogę do Chory.
Z tego miejsca noclegowego jesteśmy bardzo zadowoleni i jeśli znowu odwiedzimy Folegandros (co nie jest wykluczone) to na pewno znowu zawitamy do tego hotelu. Za pokoje płacimy 40-45 euro (kilka miesięcy wcześniej zapłaciliśmy 180 euro zaliczki), z tym, że ceny widoczne na cennikach wiszących na drzwiach w pokojach były, nawet w maju, o wiele wyższe. Nie wiem w jaki sposób właściciel je ustala, w każdym razie ja cen nie negocjowałem.
Teraz trochę zaburzę chronologię, bo zdjęcia poniżej z
Hotelu Anemousa i jego najbliższych okolic są zrobione przez cały okres naszego tam pobytu.
Bar działa "pełną parą"
.
W końcu po dwudniowej podróży można udać się na zasłużony odpoczynek. Aż dziwne, że dzieci tak dobrze zniosły tak długą podróż.
CDN