Do Grecji przynależy około 2500 wysp, ale tylko nieco ponad 150 jest zamieszkana przez ludzi. Grecja słynie z produkcji marmuru, który jest eksportowany do innych państw. Grecja posiada aż 45 lotnisk. Językiem greckim posługiwano się już cztery tysiące lat temu - to jeden z najstarszych języków w Europie.
piekara114 napisał(a):Cysterna robi wrażenie. Dla mnie miejsce znane z "Inferno" Dana Browna. Stambuł to jedno z moich marzeń, w planie wyjazd tam na 4 dni...kiedyś...
Nawet nie wiedziałem...Nie czytałem tej książki ani nie oglądałem filmu. Może dzięki Tobie przeczytam . Cysterna robi wrażenie kiedy się tam wejdzie, fakt. Ale jest to tylko jedno pomieszczenie. Nie wiem, byłem zmęczony i trochę zły, że tak zdziera się z turystów. Co do Stambułu to wymyśliła go moja Żonka. Z Grecji mieliśmy jechać gdzie indziej, ale któregoś wieczora Żonka zagadała, że kiedyś tam chciałaby do Stambułu pojechać. No i pomysł zaczął kiełkować. Mapa Google, ile tam jest kilometrów z Igoumenitsy? Ponad 900, ale autostradą. Dobra jedziemy . Trochę czasu zeszło na szukanie hotelu w dogodnej lokalizacji. Pisałem z kilkoma, targowałem się trochę i ostatecznie chyba dobrze wyszło pomimo początkowych niepowodzeń. Do Stambułu zresztą mieliśmy już kiedyś pojechać po drodze z Azerbejdżanu, wtedy nie wyszło. Problemem jest to, że nie latają tam z Polski tanie linie. Samochodem nie każdemu się chce. My byliśmy tam za krótko, miasto jest olbrzymie, ale na prawdę było warto nadrobić trochę kilometrów. To był prawdziwy szok w zestawieniu z bezludną Othoni. Zresztą szokiem był już port na Korfu, a co dopiero Istambuł .
piekara114 napisał(a):Książka wiadomo książką (dla mnie górą), ale przez Cysternę zobacz film, wystarczy ostatnie jakieś 30 min i tam będzie ONA.
Ja jednak mojego Pana M. samochodem do Turcji nie zaciągnę... Nie da rady....
Ja też wolę książkę, ale zainteresowałaś mnie tym filmem. Co do dojazdu samochodem, to jest lepiej niż by się mogło wydawać, coś tam jeszcze napisze o powrocie. Sama jazda po Stambule jest pewnym "przeżyciem". Dlatego samochód cały nasz tam pobyt przestał na parkingu. Zresztą komunikacja miejska jest tam rozwiązana bardzo dobrze.
Podziwiam u Ciebie Istambuł , bo z rozmysłem omijałem go ( w tym roku nawet dwa razy ) podczas przejazdu na południe Turcji , czy powrotu z centrum , wychodząc z założenia , że przecież polecimy tam na spokojne zwiedzanie kilkudniowe samolotem ( kiedyś ) , zamiast tracić czas podczas trzytygodniowego wyjazdu . Jeżdżenie po tureckich miastach jest "przeżyciem" - pełna zgoda
piotrf napisał(a):Jeżdżenie po tureckich miastach jest "przeżyciem" - pełna zgoda
Może nie było to moje najgorsze przeżycie jako kierowcy, ale podenerwowałem się "trochę". Szczególnie kiedy wyjeżdżaliśmy, zarówno w wąskich uliczkach jak i na głównych drogach. Co do głównych, to wystarczyłoby czasem włączyć kierunkowskaz ...
Raphael napisał(a):sorry za może dziwne pytanie, ale czy za kierowcę też płaci się te 5,6€? t.zn. jeśli by były dwie osoby tj. kierowca + pasażer, to wychodzi: a) 5,6+5,6+22,5 € b) 5,6+22,5 €
Za kierowcę płaci się normalnie jak za każdego pasażera.
Dzięki za info. Chodzi mi po głowie jakaś wyspa w Grecji, z dojazdem promem... ale też nie chciałbym na prom wydać nie wiadomo ile. Thasos i Korfu mają w tym przypadku największe szanse. Myślę też o którejś ze Sporadów (z wyj. Skiatos, bo tam to może kiedyś samolotem) i o Samotrace... ale to już brzydkie ceny promu są, szczególnie przeprawy auta.
Raphael napisał(a):Dzięki za info. Chodzi mi po głowie jakaś wyspa w Grecji, z dojazdem promem... ale też nie chciałbym na prom wydać nie wiadomo ile. Thasos i Korfu mają w tym przypadku największe szanse. Myślę też o którejś ze Sporadów (z wyj. Skiatos, bo tam to może kiedyś samolotem) i o Samotrace... ale to już brzydkie ceny promu są, szczególnie przeprawy auta.
Generalnie wyspy Jońskie chyba jeszcze pod względem ceny promu nie powinny zrujnować kieszeni. Gdzieś dalej, to nie ma sensu. Często taniej jest wynająć samochód niż wieźć promem swój.
piekara114 napisał(a):Cena promu to jedno, ważne też co na miejscu, a na Korfu tanio nie będzie.
Dokładnie. Co do Korfu, to jakoś nigdy nas za bardzo nie interesowała. Kiedyś dawno, miała to być nasza druga wizyta w Grecji po Zakynthos, przez krótki czas, był jakiś tam związany z nią plan. Ostatecznie porzuciliśmy go i pojechaliśmy na Kefallonię.
Drugi dzień pobytu w Istambule to już korzystanie z transportu publicznego. Z naszego hotelu na stację metra i kolejki Marmaray, Yenikapı, było niewiele ponad kilometr i tam właśnie najpierw się udaliśmy. Nas szczególnie interesowała kolejka Marmaray, którą to chcieliśmy pod cieśniną Bosfor przejechać na azjatycką stronę miasta. Zanim jednak wsiedliśmy do kolejki czekała nas procedura zakupu karty Istanbulkart, a że zamierzaliśmy korzystać z kilku środków komunikacji miejskiej, jest to wygodniejsze niż za każdym razem kupować pojedyncze bilety. Na szczęście nie jest to trudne. Kartę kupuje się w jednym z wielu automatów i od razu można ją sobie doładować, a także sprawdzić, ile mamy na niej pieniędzy. My kupiliśmy jedną na wszystkich. Po prostu po przejściu przez bramkę kartę podawało się następnej osobie. Dobrze, że zniesiono obostrzenia covidowe, bo podczas ich obowiązywania, każdy musiał mieć kartę zarejestrowaną na siebie i wtedy to już takie proste nie było. Pokazał to zresztą PAP na swoim filmie. Nie pamiętam dokładnie, ile kosztują poszczególne przejazdy, ale na pewno ceny nie są wysokie. Pamiętam, że Marmaray jest nieco droższa od metra. Sama Istanbulkart to w przeliczeniu około 5 złotych.
Najpierw pojechaliśmy więc kolejką Marmaray, a potem już na azjatyckiej stronie, na stacji Ayrılık Çeşmesi przesiedliśmy się do linii metra M4. Jeden przystanek i wysiadamy na stacji Kadıköy.
Ze stacji dosłownie dwa kroki do portu promowego.
Na kontynencie azjatyckim nie zabawiliśmy zbyt długo. Chwilę tylko posiedzieliśmy gdzieś przy nabrzeżu. W budynku portu bez problemu znaleźliśmy wejście na prom, który nas interesował, czyli z powrotem do Europy, kierunek Eminönü. Promy pływają często, także po chwili oczekiwania, przy pomocy Istanbulkart, mogliśmy wejść na pokład.
Płyniemy
Jeszcze będąc w Grecji bardzo obawialiśmy się tego jaka będzie temperatura w Turcji i czy w ogóle będzie się dało zwiedzać. Po tym czego doświadczyliśmy na Othoni nasze obawy były uzasadnione. Wiadomo leżeć gdzieś nad wodą, w cieniu, z zimnym piwkiem można nawet przy dużych upałach. Jednak zwiedzanie w takich warunkach już przyjemnością nie jest. Na całe szczęście, co może widać na zdjęciach, pogodę tam mięliśmy niemal idealną do zwiedzania. Trochę chmurek, trochę słońca, spokojnie dało się przeżyć. Choć jak widać na zdjęciu poniżej, nie każdy był z pogody zadowolony .
piekara114 napisał(a):Dobrze zrozumiałam, że przepłyneliście Bosfor w sumie po to, aby stanąć po azjatyckiej stronie?
Nie do końca. Przejechaliśmy pod Bosforem, głównie po to żeby go przepłynąć, co samo w sobie jest atrakcją. Pobyt na innym kontynencie to taki dodatek.
Ten rejs przez cieśninę Bosfor to była zdecydowanie największa atrakcja tego dnia, a dla mnie w ogóle całego naszego „tureckiego wypadu”.
Od strony wody widać większość atrakcji miasta. Jeśli mięlibyśmy więcej czasu, to pewnie zaliczylibyśmy więcej promowych tras, chociażby ze względu na widoki, a także cenę tych rejsów.
Most Męczenników z 15 lipca. Niestety jest on zamknięty dla ruchu pieszego.
Pałac Topkapi
Most Galata i Meczet Sulejmana.
Wieża Galata, pod którą ostatecznie nie podeszliśmy, choć początkowo mięliśmy to w planie.
Po zejściu z promu chwila zastanowienia, gdzie idziemy. Ostatecznie, jak pisałem, odpuszczamy wieżę Galata, zresztą całkiem dobrze widać ją było w czasie rejsu, a z mostu o tej samej nazwie, też nie najgorzej.
Zamiast w kierunku wieży idziemy przez most.
Only men
Family
Dobra, nie zasłaniajmy już Nowego Meczetu.
Nowego Meczetu nie odwiedziliśmy w przeciwieństwie do Meczetu Sulejmana. Jednak zanim tam poszliśmy trzeba było się posilić obowiązkowym przysmakiem, czyli bułką z rybą, balık ekmek.
Danie niby bardzo proste, bułka, filet z ryby, sok z cytryny, a smakowało nam bardziej niż posiłek z restauracji z dnia poprzedniego. Następny punkt programu w drodze do Meczetu Sulejmana to Bazar Egipski.
Bazar Egipski (Mısır Çarşısı), zbudowany w 1660 roku. Dochody z niego finansowały budowę Nowego Meczetu. Ja generalnie nie lubię takich miejsc, Żonka myśli trochę inaczej, więc wyjścia nie było .
Przyprawy, słodkości, na każdym stoisku, według sprzedawców, najbardziej aromatyczne, najlepsze i w ogóle jedyne w swoim rodzaju. Kupujemy po trochę przypraw, słodyczy i herbat. Nawet to sprawnie poszło, bałem się, że będzie gorzej.
Na zadaszonej części bazar się nie kończy. Okoliczne uliczki również wypełnione są straganami. Asortyment podobny plus biżuteria, kosmetyki, ubrania, zabawki i oczywiście pamiątki, oko proroka w każdej postaci.
Ufff, jakoś przebrnęliśmy, teraz w górę do Meczetu Sulejmana.
Położony na jednym z siedmiu wzgórz Istambułu Meczet Sulejmana został wybudowany w 1557 roku. Po Błękitnym Meczecie jest drugim co do wielkości meczetem w mieście.
Z okolic meczetu rozciąga się całkiem ładny widok na miasto.
To był ostatni meczet jaki odwiedziliśmy w Stambule. Początkowo mięliśmy zamiar wrócić do hotelu na piechotę. Ostatecznie jednak poszliśmy na stację metra Vezneciler skąd linią metra M2 podjechaliśmy jeden przystanek na znaną już nam stację Yenikapı. Stamtąd do hotelu mięliśmy trochę bliżej.
Serwis internetowy Cro.pl Chorwacja Online wykorzystuje pliki cookie i pokrewne technologie, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów (np. utrzymują sesję użytkownika). Ponadto, pliki cookie mogą być założone i wraz z innymi metodami zbierania preferencji wykorzystywane przez naszych zaufanych partnerów w celu wyświetlenia Ci reklam spersonalizowanych oraz do celów statystycznych. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookie i treści spersonalizowane, możesz jednakże wyłączyć niektóre z plików cookies. Ewentualnie, możesz wyłączyć pliki cookie w opcjach swojej przeglądarki internetowej.
Jeśli masz u nas konto, możemy również przetwarzać wprowadzone przez Ciebie dane, które zostały zapisane w Twoim profilu (e-mail oraz nick użytkownika są niezbędne do posiadania konta, pozostałe dane są wprowadzane dobrowolnie). Nie musisz się jednak martwić, jakiekolwiek dane wprowadzone przez Ciebie do bazy cro.pl nie będą bez Twojej zgody przekazane innym podmiotom (poza sytuacjami, które są wymagane przez prawo) i służą jedynie do korzystania z serwisu cro.pl. Nie odsprzedamy więc Twojego e-maila ani innej zapisanej w profilu danej żadnemu zewnętrznemu podmiotowi. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce prywatności oraz Regulaminie.