2 Styczeń
Nadszedł dzień naszego rozstania z Esteponą. Byliśmy tam 11 nocy. Nie przypominam sobie żebyśmy kiedykolwiek spali tak długo w jednym miejscu. Nie jest wykluczone, że jeszcze tam wrócimy. Zostawiamy klucze do mieszkania w biurze przy porcie i ruszamy w kierunku Gibraltaru. Trzecia nasza wizyta w tym miejscu i po raz trzeci kiepska pogoda. Coś nas ten Gibraltar nie lubi. Ze względu na pogodę właśnie, towarzyszy tej wizycie niepokój, ponieważ kolejnego podejścia już nie będzie.
Przekraczamy granicę i od razu emocje opadają. Co prawda nad Skałą „wiszą” chmury, ale widzimy, że na przystanku stoi bus dowożący pod stację kolejki. To znak, że tym razem kolejka działa.
Na miejscu jesteśmy jedynymi turystami. Wagonik już czeka, możemy jechać.
Widoki widokami, ale szczególnie u najmłodszego uczestnika wycieczki, co raz większy zawód. Gdzie są największe atrakcje tego miejsca? Fakt, ostatnio małpy witały nas już od samego początku. Ale Tatuś z Mamusią uspokajają, będą i małpki. Przechodzimy na druga stronę budynku, no i w końcu widać coś co zdecydowanie poprawia humor towarzyszącej nam młodzieży .
Ze względu na ilość turystów, a w zasadzie ich niemal całkowity brak, można napisać, że mięliśmy stado magotów gibraltarskich, tylko dla siebie.
To chyba przywódca stada.
CDN