Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-2022.

KOL napisał(a):Tym sposobem, jeśli chodzi o Małe Cyklady, to mamy komplecik .

A my wciąż w połowie
Iraklia i Donousa czekają bo wszystko co wokół mamy już zaliczone a wybierać się na nie dwie z Pireusu i wracać to dość droga impreza. Kiedyś pewnie się doczekają... prawdopodobnie z powtórką z Koufonisi

KOL napisał(a):Potem jeszcze trochę napiszę o wrażeniach z wyspy.

To koniecznie
I takie małe zestawionko byłoby ciekawe... Małe Cyklady - atrakcyjność na miejscach od 1 do 4 wg KOL'a

A kolorek za Lioliou - robi wrażenie .

KOL napisał(a):

Magda O. napisał(a):... ale oprócz covidowych utrudnień wpływ miał na to mój nowy szef, który po prostu nie dał mi urlopu

Bardzo nieładnie z Jego strony .

No nieładnie, ale na jego usprawiedliwienie dodam, że poprosiłam o ten urlop na tydzień przed...( poprzedni szef nie miał z tym problemu, przyzwyczaiłam się do dobrego ) Takie czasy, że niczego nie można zaplanować normalnie, ale na przyszłość będę musiała wziąć pod uwagę, żeby jednak trochę wcześniej dać znać, że planuję urlop...
No dobra, czekam na następny odcinek, potrzebuję turkusów bo za oknem szarość

7 Październik c.d.

Jedziemy na drugą stronę wyspy do zatoki Alygaria. To tylko kilkaset metrów. W zatoce są trzy plaże, Alygaria, przez „sprywatyzowanie” części Schinoussy dostępna chyba tylko od strony morza, Gagavi i najłatwiej dostępna Kambos, przy której się zatrzymujemy.





Kilka widoków na prywatny półwysep.







Kambos raz jeszcze.





Zaglądamy jeszcze na Livadi Beach.







Prywatny półwysep z drugiej strony.




Jak widać dostępu do półwyspu broni taki oto mur.




Ostatnie odwiedzone przez nas miejsce, Tsigouri.

Przejeżdżamy przez Chorę.








Na samą plaże jednak nie schodzimy, ograniczamy się do pooglądania sobie okolicy z góry.






Jeszcze raz przejeżdżamy przez Chorę. Na stacji benzynowej (bo taka już tu jest, w przeciwieństwie do tego co piszą przewodniki i niektóre strony internetowe) tankujemy paliwo, a potem jedziemy do portu, gdzie, jak się wcześniej umówiliśmy, oddajemy samochód.



CDN

Kambos niczego sobie w sumie.

Szok że tyle wysp już odwiedziliście w Helladzie, szACUNEK!

7 Październik c.d.

Podobnie jak to było na Kimolos, kilka godzin, które pozostały nam do promu, spędzamy w portowej tawernie. Jest baaaardzo przyjemnie.

Fajnie




Jeszcze lepiej




Bardzo dobrze





Ponieważ zakończyła się ta bardziej intensywna część naszego wyjazdu, można pokusić się o krótką ocenę dwóch odwiedzonych przez nas wysp (Paros i Mykonos nie liczę, bo tam byliśmy za krótko). Oczywiście nie można porównywać Kimolos do Schinoussy pod względem atrakcyjności turystycznej. Kimolos jest dużo większa, różnorodnie ukształtowana, bogata w formacje skalne no i ma bardzo ładne Chorio. Od dawna chcieliśmy tam pojechać i w końcu się to udało. Nie jest to wyspa, która przebojem wedrze się to naszego top 5 greckich wysp, ale bardzo nam się podobało i jesteśmy zadowoleni, że na niej byliśmy. Jest jednak coś jeszcze w czym można jednak te dwie wyspy porównać, a mianowicie, tzw. „klimat”, który dla nas jest chyba najważniejszy. I pod tym względem Schinoussa przypadła nam bardziej do gustu. Odwiedziliśmy tam, jeśli dobrze liczę siedem lub osiem plaż (wszystkich nie ma na zdjęciach) i na żadnej, pomimo doskonałej pogody, nie spotkaliśmy dosłownie nikogo! Niesamowite wrażenie. Jeśli komuś nie zależy na spektakularnych widokach, a na wakacjach szuka spokoju i ładnej plaży, zdecydowanie polecam. Kimolos pomimo, że bardzo ładna, to nie jest jakoś oderwana od rzeczywistości, jak chcą ją przedstawiać niektóre przewodniki. Oczywiście może stanowić odskocznię od bardzo popularnej Milos, ale jest już dosyć dobrze turystycznie zagospodarowana.


Tymczasem nasz czas na Schinoussie dobiega końca. Wsiadamy na dosyć zatłoczony, legendarny Express Skopelitis.



CDN

kulka53 napisał(a):I takie małe zestawionko byłoby ciekawe... Małe Cyklady - atrakcyjność na miejscach od 1 do 4 wg KOL'a

Ciężka sprawa, ale tak od razu bez zastanowienia:
1.Donoussa
2.Iraklia
3.Koufonissi
4.Schinoussa.
Wymaga to jednak krótkiego komentarza. Na Iraklii i Koufonissi byliśmy kilka lat temu, więc teraz odczucia mogły by być nieco inne. Numer jeden, dla nas, bezdyskusyjny. Donoussa, ze względu na plaże, różnorodność widoków, klimat (choć tu pojawiła się delikatna rysa, o tym później) wygrywa zdecydowanie. Jedyna wyspa, na którą od jakiegoś czasu wracamy co rok. Iraklia, tutaj mam pewien niedosyt, ze względu na chorobę Żonki i Mamy, pobyt tam przebiegł trochę inaczej niż miało to mieć miejsce i z chęcią pojechałbym tam jeszcze raz. W każdym razie, coś w sobie ma i bardzo przypadła mi do gustu. Koufonissi tylko i wyłącznie poza sezonem! Kilka osób, z którymi rozmawialiśmy i którzy preferują spokojne miejsca, Koufonissi omijają z daleka. W sezonie to turystyczna maszynka. Jednak plaże co tu dużo pisać, są piękne i w maju, kiedy my tam byliśmy, dwukrotnie zresztą, robiły niesamowite wrażenie. Teraz Sea Jet łączy Koufonissi na przykład z Santorini już chyba od kwietnia, także nie wiem jak byśmy odebrali ją obecnie. Może wtedy miejsca 3 i 4 zamieniły by się ze sobą. Możliwość połączenia pobytu na niej z wizytą, co nie jest specjalnie trudne, na Kato Koufonissi, połączone z opłynięciem Glaronissi z jej formacjami skalnymi, zdecydowanie dodaje jej atrakcyjności. Na mnie wizyta na niemal bezludnej Kato Koufonissi zrobiła duże wrażenie. O Schinoussie pisałem wyżej, i generalnie zaskoczyła nas na plus, bo opinie na forum były raczej średnie, ale wiadomo, każdy może mieć inne odczucia.

Podsumowując, to każda jest warta odwiedzenia i każdą polecam, niezależnie, które przypisałem jej miejsce w powyższym zestawieniu, które poza numerem jeden, jak pisałem, po ponownych odwiedzinach mogło by być zupełnie inne.

Magda O. napisał(a):No nieładnie, ale na jego usprawiedliwienie dodam, że poprosiłam o ten urlop na tydzień przed...

Tydzień przed, też miałbym duży problem, ciężko by było.

tony montana napisał(a):Szok że tyle wysp już odwiedziliście w Helladzie, szACUNEK!

Dzięki . Trochę się już tego nazbierało, fakt, ale gdzie nam do Kulek .

7 Październik c.d.

Żegnamy Schinoussę




Kato Koufonissi





Przystanek na Koufonissi. Szkoda, że nie ma już zacumowanych przed Ammos Beach łódek. Dodawały temu miejscu bardzo dużo uroku.



Płyniemy dalej



Jak łatwo się było domyśleć, tu jesteśmy już nudni, najdłuższą część naszego urlopu spędziliśmy na Donoussie. W porcie czeka na nas nasz Gospodarz, ale, no właśnie, coś jest nie tak. Gwar, pełne tawerny przy porcie. Ludzi dużo więcej niż na Kimolos, o Schinoussie nawet nie wspomnę. Żonka pyta się mnie, czy my naprawdę jesteśmy na „naszej” Donoussie? Duże zaskoczenie, zwłaszcza że to już 7 październik. Walizki, żeby nie taszczyć ich przez plaże, zawozi nam do studia jakiś znajomy naszego Gospodarza. Uprzedzę fakty, że potem, już od następnego dnia, było co raz lepiej. Ludzi było co raz mniej. Jakaś kumulacja musiała być podczas naszego przyjazdu. Jednak, tak pusto jak na początku maja nie było do końca. Zauważyliśmy to już zresztą wcześniej (drugi raz byliśmy w październiku), że jesień jest popularniejsza wśród odwiedzających Donoussę niż wiosna. Oczywiście, tłumów absolutnie nie było, i każdy, szczególnie kto był w Grecji kiedyś w terminie od czerwca do września, określiłby to jako pustki. Jednak dla nas, już stałych bywalców (to już piąty raz na Donoussie), różnica jest dosyć widoczna.

Ale, pomimo początkowej konsternacji w porcie, kiedy już rozpakowaliśmy się i na spokojnie usiedliśmy na „naszym” balkonie, poczuliśmy się bardzo szczęśliwi, że znowu tu jesteśmy .


CDN

KOL napisał(a):na żadnej, pomimo doskonałej pogody, nie spotkaliśmy dosłownie nikogo!

Schinousa ewidentnie nie cieszy się zbytnią popularnością bo w czasie naszego pobytu też było raczej niezbyt wielu turystów (najwięcej gromadziło się na Psili Ammos ).

KOL napisał(a):1.Donoussa
2.Iraklia
3.Koufonissi
4.Schinoussa.

Tego się w sumie spodziewałem

KOL napisał(a):W sezonie to turystyczna maszynka.

Tak, na Koufonisi widać że komercja opanowała ją już dość dawno . Nie dziwi mnie to, choć trochę szkoda że tak się stało.

KOL napisał(a):jesień jest popularniejsza wśród odwiedzających Donoussę niż wiosna.

Nie dotyczy to jak mi się wydaje tylko tej wysepki . W maju jest zauważalnie mniej ludzi niż we wrześniu, różnica jest znacząca. Na tych mniej znanych i popularnych wyspach na których mieliśmy okazję być w maju były niemal zupełne pustki, mam tu na myśli Anafi czy Keę.

8 - 10 Październik

Trzy dni totalnego relaksu. W zasadzie można je opisać w czterech słowach: plaża, pokój, balkon, sklep. 8 Październik był najbardziej pochmurnym dniem w czasie naszego wyjazdu, ale jak rzadko bywa, kompletnie nam to nie przeszkadzało, wręcz odwrotnie. Byliśmy trochę zmęczeni ponad trzydziestostopniową temperaturą i taki dzień nam się przydał.




Podczas pięciu już pobytów na Donoussie nabyliśmy kilku, można napisać rytuałów. Jednym z nich jest codzienne fotografowanie przypływającego promu. Prawie codzienne, bo na przykład w niedzielą nie przypływa nic.




Drugi to codzienne „posiedzenie” na murku pod drzewkiem, na plaży. Kilka lat temu była tam ławka, ale nie wiadomo, dlaczego już jej nie ma.




Po południu zaczęło się już rozpogadzać.




Pozostałe dni to już temperatura wręcz idealna, takie 25-27 stopni i słoneczko non stop.








Nasze „małe królestwo” widziane z plaży.



Express Skopelitis







Widok na Naxos






Codzienne zdjęcia z murku.








Nie samą jednak plażą człowiek żyje. Trzeba też czasem coś zjeść i czegoś się napić, więc mała fotorelacja z drogi do sklepu.






CDN

8 – 10 Październik c.d.

Jedynym, o ile można to tak nazwać, wysiłkiem na jaki się w ciągu tych trzech dni zdecydowaliśmy, to spacer na Kedros. To w najlepszym wypadku piętnaście minut marszu.












CDN

I to są greckie wakacje....leniwe....

KOL napisał(a):Nie dotyczy to jak mi się wydaje tylko tej wysepki . W maju jest zauważalnie mniej ludzi niż we wrześniu, różnica jest znacząca. Na tych mniej znanych i popularnych wyspach na których mieliśmy okazję być w maju były niemal zupełne pustki, mam tu na myśli Anafi czy Keę.

Co by nie pisać, maj to jeszcze przed sezonem, zwłaszcza początek maja, a koniec września, początek października to (poza północą Grecji) to dopiero koniec sezonu: cieplutkie morze, owoce - nie ma się co dziwić, że więcej ludzi niż w maju. Osobiście jak będę mogła jeździć na dłużej poza sezonem (a to już coraz bliżej ) to wybiorę naszą jesień niż wiosnę. Wiosna niesie ze sobą ciepłe i długie dni i nadzieję na piękne kolejne tygodnie, więc mogę być u nas, a jesień u nas to perspektywa szarugi i deszczów, więc wolę wyjechać i lato sobie przedłużyć

piekara114 napisał(a):Co by nie pisać, maj to jeszcze przed sezonem, zwłaszcza początek maja, a koniec września, początek października to (poza północą Grecji) to dopiero koniec sezonu: cieplutkie morze, owoce - nie ma się co dziwić, że więcej ludzi niż w maju. Osobiście jak będę mogła jeździć na dłużej poza sezonem (a to już coraz bliżej ) to wybiorę naszą jesień niż wiosnę. Wiosna niesie ze sobą ciepłe i długie dni i nadzieję na piękne kolejne tygodnie, więc mogę być u nas, a jesień u nas to perspektywa szarugi i deszczów, więc wolę wyjechać i lato sobie przedłużyć

My z kolei, rozmawialiśmy na ten temat wiele razy, wolimy wiosnę. Nawet doszliśmy do wniosku, że na Donoussę, jeśli znowu tam pojedziemy, to tylko w maju. Bardzo nam się ten wyjazd podobał i pewnie jeszcze nie raz będziemy gdzieś chcieli pod koniec września lub na początku października pojechać, ale jednak wiosna podoba nam się bardziej. Jakieś takie wszystko jest świeże, bardziej kolorowe, ludzi mniej, choć temperatury wody oczywiście z jesienią nie można porównywać. Ale bez przesady, wykąpać się zawsze można.

Pozdrawiam

11 – 12 Październik

Choć był to już piąty nasz pobyt na Donoussie, to nie jest tak, że już wszędzie na tej wyspie byliśmy. Na przykład nigdy nie zeszliśmy na plażę Livadi. Oglądaliśmy ją sobie z góry, jednak na samej plaży jeszcze nie byliśmy. Postanowiliśmy zrobić to tym razem. Fajnie było leniuchować, ale choć raz z okolic Stavros wypada się ruszyć.

Mijamy Kedros.







Vathi Limenari










Livadi









Na plaży oprócz nas dwie osoby, które rozbiły tutaj swój namiot.




Piękne miejsce.

Do Stavros wracamy inną drogą, trochę na około, przez Mersini.






Fikio, plażowaliśmy tam kilka lat temu.






Jeszcze raz widok na Livadi.







Wspinamy się w kierunku Mersini. Choć na zdjęciu ścieżka wygląda dosyć stromo, nie jest to jakieś bardzo trudne podejście.






Restauracja Tzi Tzi zamknięta na cztery spusty, ale tego się spodziewaliśmy.




Natomiast w drugiej odwiedzonej przez nas w Mersinie restauracji I Kori Tou Michali spotkał nas zawód. Ostatnio w październiku była otwarta, tym razem niestety nie. Marzyłem o zimnym Mythosie po podejściu z Livadi, zwłaszcza, że słońce dosyć mocno przygrzewało.





Przez wioskę idziemy w kierunku głównej, prowadzącej do Stavros drogi.
















Kedros





„Nasze” Stavros.





Do pokoju, po powrocie nawet nie zaglądamy, od razu przez plażę idziemy do przyportowej tawerny. Po wędrówce konieczne jest „schłodzenie” organizmu. Potem krótki odpoczynek, trochę plażowania i tak mija nam kolejny piękny dzień. Niestety przedostatni już na Donoussie.




Ostatni dzień na Donoussie i przedostatni w ogóle dzień naszych wakacji, 12 października, spędziliśmy znowu leniuchując. jedynym godnym odnotowania faktem była wizyta promu Caldera Vista, pływającego teraz dla linii Sea Jets, pierwszy raz go widzieliśmy.




CDN

Te ostatnie plaże to na nogach odwiedzaliście czy wypożyczonym autem?