Re: Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-20.
7 PaździernikDlaczego Schinoussa, która na tym forum raczej nie wzbudzała zachwytów? To ostatnia wyspa Małych Cyklad, na którą można popłynąć, a na której nie byliśmy. Pewnie zawsze by kusiło, żeby ją odwiedzić i samemu się przekonać jak na niej jest. Teraz nadarzyła się ku temu okazja, logistycznie pasowało akurat, żeby popłynąć tam na jedną noc.
Nie wyspaliśmy się za bardzo, ale to już ostatni intensywny dzień na tych wakacjach. Rano poszedłem do lokalnego biura turystycznego (Paralos Travel), odebrać bilety na Express Skopelitis. Na ten statek nie ma ich jeszcze w wersji elektronicznej. Daleko nie miałem, Chora na Schinoussie to w zasadzie jedna uliczka. Jednak jest tam wszystko czego można potrzebować. Piekarnia, sklep, bankomat czy wspomniane biuro turystyczne z biletami.
Tak jak się umówiliśmy z właścicielami, zostawiamy pieniądze na stoliku w hotelowym pokoju i z walizkami idziemy 300 metrów do siedziby Faros Bikes, gdzie mamy zarezerwowany samochód. Bardzo zresztą polecam kontakt z tą firmą. Odbieramy takiego samego Hyundaia jak na Kimolos, cena też taka sama 20 euro. Wcześniej nie wiedziałem, że na Schinoussie można wypożyczyć auto. Zastanawiałem się nad quadem bądź skuterem, bo rowery zdecydowanie odradziła mi Pani z Faros Bikes, choć ich nazwa wskazuje na coś innego
.
Jedziemy przez Chorę, na chwilę zaglądamy na położoną przy porcie Mersini Beach.
Kolejny punkt Psili Ammos. Warunki słoneczne nie pozwoliły tego dobrze pokazać na zdjęciach, ale plaża jest naprawdę fajna.
Droga łącząca port z Chorą i jeszcze kawałek, jest asfaltowa, natomiast większość dróg wygląda mniej więcej tak.
Podobno najładniejszą plażą na wyspie jest Ai Vasilis beach, jednak nie sposób się na nią dostać, przynajmniej drogą lądową. Widoczny na zdjęciu poniżej półwysep, na którego końcu jest wspomniana plaża, jest własnością prywatną rodziny Papadimitriou. Kilka lat temu członkowie tej rodziny byli negatywnymi bohaterami sprawy sądowej. Oskarżono ich i skazano za przywłaszczenie sobie i handel nimi, starożytnych antyków.
Jedziemy na Lioliou beach.
Zostawiam Żonkę na pół godzinki samą i idę trochę dalej. Gdzieś tam w Internecie widziałem zdjęcia zatoczek z fajnym kolorem wody.
Wracam do Żonki.
Tutaj „ukrył się” przed słońcem nasz pojazd.
CDN