Re: Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-18.
30 Kwiecień – 1 MajRanek kosztował nas sporo nerwów. Przeglądając wiadomości w Internecie natrafiłem na informację o strajku promów. Znowu! Informacja była taka: 1-go maja wszystkie promy pozostaną w portach, a my właśnie w nocy z 30 kwietnia na 1 maja mieliśmy płynąć na kolejną wyspę. Załamka, następny prom na tej samej trasie jest za tydzień! Czytam jeszcze raz stronę Blue Star Ferries, jest informacja o strajku, są wymienione promy, które nie wypłyną, ale tych, którymi mamy płynąć na tej liście nie ma. Dla pewności kontaktuje się jeszcze z Skevos Travel na Rodos, gdzie kupowaliśmy bilety, w końcu są oficjalnym przedstawicielem Blue Star, kamień z serca, nasze promy popłyną, ufff! Bezpośrednio z Blue Star też chciałem się skontaktować, ale nie udało mi się to ani mailowo ani telefonicznie.
Lekka obawa jeszcze pozostała, ale już w dużo lepszym humorze jadę z synem zatankować samochód do poziomu z jakim go odebraliśmy. Tym razem na stacji obyło się bez przykrych niespodzianek, a że mięliśmy jeszcze sporo czasu i że ze stacji benzynowej blisko jest do jednej z głównych atrakcji Tilos, Mikro Chorio, nie mogłem sobie odmówić odwiedzenia tego miejsca.
Pod same opuszczone miasteczko można podjechać samochodem, jednak na jej początkowym odcinku, jakiś kilkudziesięciu metrów, były dosyć głębokie koleiny. Nie chciałem ryzykować zarycia podwoziem małego Hyundaia, zostawiliśmy więc samochód i ostatnie kilkaset metrów pokonaliśmy na piechotę.
Jedynymi zachowanymi budynkami w Mikro Chorio jest kościół i restauracja/klub muzyczny, ale oba obiekty były zamknięte.
Widok na nasz pojazd.
Wracamy do Megalo Chorio.
Trzeba odpocząć przed podróżą.
Na dwa razy przewozimy Rodzinkę i bagaże do portu w Livadii. Oddajemy samochód, nikt nawet nie sprawdzał zarówno jego stanu jak i poziomu paliwa.
Czas pozostały do odpłynięcia promu spędzamy na ławeczce przy promenadzie..
Żegnaj Tilos! Bardzo nam się tu podobało!
Przystanek na Nissiros. Bardzo dobre
wspomnienia mamy związane z tą wyspą.
Gdzieś tak około drugiej w nocy przypływamy na Astypaleę. Do następnego promu mamy jakieś trzy i pół godziny. Trochę obawiałem się tego czekania z dziećmi, ponieważ w porcie na tej wyspie nie ma kompletnie nic. Wyobrażałem sobie, że ten czas spędzimy siedząc w ciemnościach, naładowałem nawet specjalnie na tą okazję latarki. Jednak ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że w porcie jest poczekalnia z telewizorem, stolikami, krzesłami i toaletą. Oprócz nas nie było tam nikogo, jedynie Pan, który pilnował tego wszystkiego. Nawet, żeby umilić nam czas oczekiwania, słysząc jak rozmawiamy, włączył na telewizorze polski program. Niestety nadawali tam tylko disco polo, ale już przez grzeczność nie protestowałem.
Około godziny 5 rano wsiadamy na prom, na szczęście przypłynął. Jakieś obawy były jednak do samego końca, bo oprócz strony Blue Star i wiadomości ze Skevos Travel, wszystkie internetowe informacje mówiły o strajku wszystkich promów.
Po dwóch godzinach rejsu wysiadamy, tu jesteśmy już nudni, na Donoussie. W porcie witamy się wylewnie z naszym „tradycyjnym” już Gospodarzem Stavrosem. Przedstawiam mu moją Rodzinkę, do tej pory bywaliśmy tam tylko z Żonką, i przez plażę idziemy do naszych studiów. Ja z Żonką zajmujemy oczywiście to samo co zawsze.
No to jesteśmy u siebie!
Z jednej strony szkoda nam było Tilos, ale z drugiej, byliśmy z Żonką baaaardzo szczęśliwi, że znowu tutaj jesteśmy. Donoussa, wraz z Gospodarzem, u którego zawsze śpimy, stała się takim Naszym miejscem, bez którego nie potrafimy już planować greckich wakacji.
O 1 maja w zasadzie nie ma co pisać. Pełen relaks po podróży, plaża, kąpiel w morzu, zakupy w sklepiku, tawerna, biesiada na tarasie, wypoczynek w czystej postaci. Po prostu kochamy to miejsce!
CDN