Re: Na Greckie Wyspy i nie tylko 2008-18.
28 KwiecieńTrzeba było wykorzystać wypożyczone auto, na pierwszy „ogień” poszedł klasztor Aghios Panteleimonas.
Założony w XV w. klasztor jest umiejscowiony przy cudownym źródle, z którego płynie ponoć najlepsza woda na wyspie. Zabraliśmy jej trochę ze sobą.
Bardzo mi się tam podobało, niezwykle klimatyczne miejsce. Oprócz nas żywej duszy, nie licząc pieska, który powitał nas przed wejściem.
Wszystkie budynki były pozamykane, więc pochodziliśmy sobie trochę dookoła klasztoru, jest tam nawet knajpka, oczywiście była zamknięta, ale podobno klasztor ożywa w lipcu i staje się centrum obchodów największego święta na wyspie.
Jedziemy na drugą stronę wyspy do miejsca, na którym mi zależało najbardziej, czyli plaży Tholos. Jeszcze przed Agios Antonios zrobiłem dobry uczynek i zabrałem dwoje pieszych turystów z Francji do Megalo Chorio. Byli to zresztą jedyni ludzie jakich widziałem pomiędzy tymi dwoma miejscowościami. Na drogach pustki zupełne.
Krótki postój na kilka zdjęć.
Samochód zostawiamy na skrzyżowaniu szlaków. Dokładnie w miejscu widocznym poniżej.
Do Tholos od drogi jest według mapy 1300 metrów i jakieś pół godziny marszu.
Tholos to w zasadzie dwie plaże. Ta na którą wychodzi się szlakiem jest też ładna, ale większe wrażenie robi ta droga. Dostać się można na nią przez widoczne na zdjęciu poniżej skalne przejście.
Plaża „pierwsza”.
Plaża „druga”.
Miejsce piękne, efekt byłby pewnie jeszcze lepszy przy innym, nieco mniej jaskrawym naświetleniu, no ale nie można mieć wszystkiego.
Wracamy, jeszcze trochę skałek.
Postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce, górę Amali, to ta z antenami, która trochę widać na zdjęciu poniżej.
Widok na Livadię.
W oddali Megalo Chorio.
Na szczycie.
Tu Eristos.
Tędy przyjechaliśmy.
Eristos w całej okazałości.
Megalo Chorio, Kastro i Agios Antonios.
Wracamy.
Dobrze, że z nikim nie trzeba było się mijać.
Resztę dnia spędziliśmy już w Villi Eden. Dobre miejsce wybraliśmy na pobyt, Tilos to piękna wyspa, mógłbym tam zostać dłużej.
CDN