Re: Grecja przez Albanię i nie tylko 2008-16. Via Dubai '17!
17 MajNa Donoussie jest pięć numerowanych oznaczonych szlaków:
1. Stavros - Kalotaritissa, długość 4,5 km, czas 1,5 godziny.
2. Kedros - Messaria (Charavyi) długość 1,1 km, czas 30 minut.
3. Mersini - Livadi, długość 0,9 km, czas 20 minut.
4. Kedros - Kato Milos, długość 1.8 km, czas 40 minut.
5. Stavros - Limni / Aspros Kavos, długość 2,1 km, czas 40 minut.
Trasę numer 1,3 i 5 zaliczyliśmy ostatnim razem, pozostały nam więc dwie, no i właśnie, kiedy nie mogłem spać 17 maja rano, postanowiłem zrobić sobie nimi samotny spacerek. Wyszedłem jeszcze przed szóstą rano. Niewątpliwą zaletą tej wczesnej pory jest brak upału, no ale coś za coś, widoki są na pewno ładniejsze w pełnym słońcu. Można jeszcze napisać, że wszędzie byłem zupełnie sam, no ale w maju to akurat od pory dnia nie zależy, jest tak przez cały dzień.
Na początek szlak numer 4.
Plaża Kedros. W październiku ubiegłego roku stało tu kilka namiotów, w maju ani jednego.
Cel numer jeden.
Jak widać na zdjęciach przejście szlakiem nie przysparza większych trudności.
Limenari
Wiatrak jest dosyć mocno zniszczony ale i tak jest to urokliwe miejsce. Oglądam go z każdej strony, a potem robię sobie pod nim dłuższą przerwę.
Czas mam dosyć dobry, postanawiam zejść jeszcze na Limenari.
Na plaży z kamyczków coś jakby pozostałości jakiś zabudowań.
W międzyczasie okazało się, że nie naładowałem baterii w aparacie, całe szczęście jest jeszcze telefon, którym posiłkowałem się już do końca mojej małej wyprawy.
Przed chwilą tam byłem.
Żeby przejść szlakiem numer 2, Messaria – Kedros, musiałem dojść jakoś do jedynej na wyspie asfaltowej drogi. Nie patrzyłem się już na mapę tylko na przełaj poszedłem w kierunku widocznej przede mną Messarii.
Express Skopelitis zmierzający na Donoussę.
Od momentu kiedy trafiłem na widoczną na zdjęciach drogę, szło już się bardzo wygodnie.
Dochodzę do asfaltowej drogi, nie idę jednak w kierunku Stavros ale w przeciwną stronę.
W końcu jest to czego szukałem.
Idę trochę pod górę, robi się co raz ładniej.
Raz pomyliłem drogę i doszedłem przed jakieś prywatne zabudowanie.
Teraz już prosto w kierunku Stavros i Śpiącej Królewny
.
Nad Kedros już świeci słoneczko.
Kiedy wróciłem do naszego studia Żonka jeszcze się dobrze nie rozbudziła, a ja w nogach już dwa szlaki.
Pozostała część dnia to już kompletny relaks.
Trochę naszego pokojowego bałaganu.
Ciemniejsze chmury nad Donoussą.
To, że przeszedłem wszystkie oznakowane szlaki na Donoussie, nie znaczy wcale, że następnym razem, który mam niemal pewność, że nastąpi, kiedy odwiedzimy Donoussę, nie będę miał gdzie iść. Wręcz przeciwnie, jest to mała wyspa, ale według mnie bardzo atrakcyjna, jeśli chodzi o piesze wycieczki. Jest jeszcze najwyższy szczyt Papas, którego nie odwiedziliśmy, jest jaskinia Fokospilia. Jest w końcu półwysep Kavi, który bardzo chciałem odwiedzić tym razem, ale przez komplikacje następnego dnia, nic z tego nie wyszło.
CDN