Re: Grecja przez Albanię i nie tylko 2008-16. Via Dubai '17!
11 MajMoże na początek jeszcze krótkie podsumowanie Dubaju. Mogę napisać, że pomimo początkowego niezbyt wielkiego mojego entuzjazmu, podobało mi się. Choć ostatnio raczej unikaliśmy wielkich miast i miejsc gdzie pełno turystów, jednak Dubaj to zupełnie coś innego. Pomimo, że czuć tam, że nie jest to normalne miasto, że jest to sztuczny twór zrobiony na pokaz, jednak robi to wszystko duże wrażenie. Czy pojechałbym tam jeszcze raz? Tak, choćby dla Abu Dhabi i Szardży. Następnym razem też o wiele łatwiej by nam było, po tegorocznych doświadczeniach, po Dubaju się poruszać. Generalnie to jesteśmy zadowoleni z miejsc, które odwiedziliśmy. Jak już pisałem, gdybym mógł cofnąć czas, to zrezygnowałbym z wyjazdu na pustynię, ale w sumie ta pustynia była od początku w planie i musiałem się na własnej skórze przekonać, że lepiej było pojechać gdzie indziej, albo po prostu wybrać innego organizatora wycieczki. Przyznaje też, że to ja byłem na tą wycieczkę „napalony”, wręcz mówiłem, że dla mnie wyjazd na pustynię jest z całej wyprawy do Dubaju najważniejszy. Żona od początku wolała jechać do Abu Dhabi, mogłem się posłuchać
. Gdybyśmy mieli jeszcze ze dwa, trzy dni, to pewnie uznałbym wyjazd za kompletny, no ale wtedy, nie wiem co było by z Grecją, a tak mamy po co do Dubaju wrócić. Fajnie by też było pokazać te wszystkie miejsca naj na świecie naszym synom.
Jeszcze ceny biletów samolotowych. Katowice – Dubaj, sto kilkadziesiąt złotych za bilet, Dubaj – Sofia około 50 euro, Sofia – Ateny (Ryan Air) 20 euro. Oczywiście nie jest to całkowity koszt. Na przykład za duży bagaż rejestrowany w Wizz Air trzeba było dopłacić sto sześćdziesiąt złotych. Pierwszeństwo wejścia na pokład (uprawnia do dodatkowej torby) to też kilka euro. Płaci się też za duży bagaż podręczny. Wszystkie te dodatkowe opłaty powodują, że cena przelotu znacznie wzrasta, ale i tak jest to przepaść w porównaniu na przykład z liniami Emirates. Oczywiście komfort przelotu jest tam zupełnie inny. Choć strasznie narzekaliśmy, na przykład na ilość miejsca na nogi w Wizz Air, no i na to, że (to jednak przegięcie) przez prawie sześć godzin lotu nie rozdawali nawet wody, ale prawda jest taka, coś za coś, gdyby nie tanie linie nigdy w Emiratach byśmy się nie znaleźli.
Za hotel w Dubaju płaciliśmy około dwieście złotych za dobę. Hotel, napiszę to jeszcze raz, z którego byliśmy bardzo zadowoleni. Początkowo mieliśmy spać gdzie indziej, ale zdecydowała lokalizacja blisko stacji metra no i położenie pomiędzy Dubai Mariną i Burj Khalifa. Ilość hoteli w Dubaju jest ogromna i można znaleźć pokój na prawdę na każdą kieszeń. Podobnie jest z jedzeniem, są oczywiście restauracje bardzo luksusowe, ale można tez bez problemów najeść się do syta w lokalnej knajpce za dosłownie kilkanaście złotych. W promieniu kilkudziesięciu metrów od naszego hotelu było takich kilka. Wszystko to w połączeniu z tanimi taksówkami i stosunkowo niedrogim transportem miejskim powoduje, że pobyt w Dubaju naprawdę nie musi być drogą imprezą. Trochę inaczej pewnie byłoby z dziećmi, wejście na przykład do parków wodnych już takie tanie nie jest.
Możemy jechać dalej.
Tak jak się umawialiśmy, o godzinie 4:30 zjeżdżamy windą do recepcji hotelu ATM, dostajemy jeszcze kanapki na drogę i możemy jechać na lotnisko. Do odprawy baaaardzo duża kolejka, ale zapas czasu mieliśmy odpowiedni. Terminal 2 sofijskiego lotniska, robi o wiele lepsze wrażenie od pierwszego, jest przede wszystkim o wiele nowszy i większy.
Około godziny 6:50 wsiadamy do samolotu Ryan Air lecącego do Aten, na szczęście to tylko godzina i dwadzieścia minut lotu.
Choć na lotnisku w Atenach byliśmy już nie pierwszy raz, to po Pyrzowicach, Al Maktoum i Sofii od razu rzuciła się w oczy różnica przede wszystkim wielkości.
Zaraz po odebraniu bagaży idziemy do biura
Aktina Travel odebrać bilety na prom. Dlaczego bilety kupiłem tym razem przez w/w biuro? Blue Star Ferries zawsze ma pewną pule biletów po 20 euro, niezależnie gdzie się płynie. Warunek jest tylko taki, że trzeba rozpoczynać albo kończyć podróż w Pireusie. Na stronie przewoźnika jest informacja, że ich ilość jest ograniczona i że nie są dostępne w systemie rezerwacji online, czyli trzeba je kupić w porcie o ile jeszcze są. Nie jest to jednak do końca prawdą, ponieważ jest kilka biur, które oferują sprzedaż tych promocyjnych biletów również przez Internet, m.in. wspomniana Aktina Travel. Biuro znajduje się w hali przylotów, obok wyjścia na przystanek autobusu X96 jadącego do portu w Pireusie. Biuro nie pobiera żadnych opłat za zakup biletów więc jak tu nie skorzystać? Kilka dni przed przylotem dostałem z tego biura maila z pytaniem kiedy i o której przylatuje, także od razu miła Pani daje mi kopertę podpisaną moim nazwiskiem, a w środku komplecik zamówionych biletów. Wychodzimy przed lotnisko, gdzie już czeka autobus X96, możemy jechać do portu.
Spokojni już i zadowoleni, że tak sprawnie to wszystko poszło jedziemy sobie autobusem kiedy dzwoni mój telefon. Grecki numer kierunkowy wywołuje nasz lekki niepokój. Odbieram telefon, no i pierwszy i jedyny, na szczęście zgrzyt tego dnia, dzwoni Pani z Hellenic Seaways. Skąd telefon z Hellenic Seaways? Prom Blue Star Ferries mieliśmy o 17:30. Żeby zająć dobre miejsca chcieliśmy na nim być dwie godziny wcześniej, a że w Pireusie byliśmy po godzinie 10 mieliśmy kilka godzin wolnego czasu. Początkowo zastanawiałem się czy nie pochodzić po Atenach, ale potem stwierdziłem, słusznie zresztą, że po jednak dosyć męczącej podróży, chodzić w miejskim upale nam się nie będzie chciało, siedzieć w porcie też nie. Ale po co chodzić albo siedzieć w porcie, możemy przecież popłynąć na trzy godzinki na Aeginę. No i właśnie na Aeginę mieliśmy popłynąć wodolotem Hellenic Seaways, a Pani z tej firmy zadzwoniła po to żeby powiadomić mnie, że ich wodolot w tym dniu nie odpłynie
. Mieliśmy dylemat co robić, zapłaciłem już za bilety zarówno na Aeginę jak i powrotne. Pół godziny po wodolocie był normalny prom Saronic Ferries, ale wychodziło, że będziemy na wyspie tylko dwie godziny, co robić? Decydujemy jednak, że płyniemy. Zaliczymy nasza pierwszą wyspę w Zatoce Sarońskiej
.
Wysiadamy z autobusu blisko portu, kilka kroków i jesteśmy w biurze
Blue and White Travel gdzie kupiłem bilety na Aeginę i powrotne. Nie kupiłem wszystkich biletów w Aktina Travel ponieważ nie sprzedają Oni biletów na wodoloty Aegean Flying Dolphins, którym to mieliśmy wrócić z Aeginy. Dodatkowo Blue and White Travel prowadzą też przechowalnie bagażu co w naszym przypadku było niezbędne, no i jego położenie, można napisać, że jest „strategiczne”.
Na czerwono przystanek autobusowy, na żółto biuro, na różowo stanowisko promu na Aeginę, a na zielono stanowisko Blue Star. Jak widać dużo się nie musieliśmy nachodzić, co ważne kiedy dźwiga się ze sobą walizki.
W biurze Pani zwraca nam pieniądze za wodolot Hellenic Seaways, za które od razu kupujemy bilety na prom Saronic Ferries. Prom jest tańszy niż wodolot także różnica częściowo pokryła koszty przechowania bagażu. Szkoda tylko czasu na Aeginie, bo dwie godziny to stanowczo za mało.
Zostawiamy bagaże, mamy jeszcze czas na kawkę w porcie, po czym wsiadamy na czekający już, niezbyt zapełniony ludźmi prom.
Płyniemy
Świątynia Apolla i starożytna Kolona.
CDN