Aż do początku lipca tego roku wszystko wskazywało na to, że tym razem greckich wakacji nie będzie. Było to w zasadzie pewne do czasu kiedy dostałem na maila reklamę Lot-u „Szalona Środa”, czy coś w tym stylu. Cena lotu z Warszawy do Aten 170 złotych. Nie zastanawialiśmy się w sumie długo, zakup biletów, kilka wiadomości wysłanych do właścicieli kwater, telefon do Mamy z pytaniem czy zajmie się dziećmi i stało się, jednak jedziemy na wyspy i do tego pierwszy raz sami! Co prawda wyjazd był dużo krótszy niż zwykle (w sumie 10 dni) ale pod każdym względem bardzo udany!
27/28 Wrzesień
Naszą podróż rozpoczęliśmy w Katowicach skąd pojechaliśmy Pendolino do Warszawy, bilety kupione miesiąc wcześniej kosztują tylko 49 złotych. Jeszcze przesiadka na stacji Warszawa Zachodnia i jakieś 3-4 godziny przed odlotem meldujemy się na Lotnisku Chopina. Samolot odlatywał o 22:50.
Pendolino
No to lecimy.
Okolice lotniska w Atenach o trzeciej nad ranem raczej opustoszałe.
Poniżej na zdjęciu autobus X96 do portu w Pireusie. Zrobiłem nawet zdjęcie rozkładu jazdy, ale zaglądanie do niego nie ma większego sensu. Autobus kursuje non stop przez całą dobę w odstępach 15-30 minutowych. Cena biletu 6 euro.
My jednak nie skorzystaliśmy tym razem z autobusu, choć początkowo taki był plan. Dzięki kolejnej promocji dalszą podróż kontynuowaliśmy samolotem.
Kierunek Syros.
Koszt biletu około 35 euro, czyli porównywalnie z promem. Czas przelotu 25 minut, rejsu ponad cztery godziny. Nie było się nad czym zastanawiać.
Niewielkim samolotem Olympic Airlines o godzinie 7:30 lądujemy na Syros.
Do portu w Ermoupoli dostaliśmy się taksówką, których pełno stało pod niewielkim lotniskiem. Nie pamiętam dokładnie ile kosztuje taksówka, ale chyba 8 euro.
Zawsze kiedy zatrzymywaliśmy się promem na Syros, administracyjna stolica Cyklad prezentowała się bardzo atrakcyjnie. Fajnie pokazali ją też Kulki swojej relacji. Postanowiliśmy na krótko odwiedzić ją też my. Akurat połączenia samolotowo-promowe ułożyły się tak, że mieliśmy na to dwa dni.
Pokój, który mieliśmy zarezerwowany w Ermoupoli nie był jeszcze gotowy na przyjęcie nas, mieliśmy więc kilka godzin czasu. Zwiedzać po całonocnej podróży nie za bardzo mieliśmy ochotę więc w pierwszej kolejności poszliśmy na śniadanie .
Trochę przymusowego spaceru, na dokładniejsze zwiedzanie przyszedł czas następnego dnia.
Widok na Ano Siros. Poszliśmy tam następnego dnia.
Po kilku godzinach mogliśmy w końcu wejść do zarezerwowanego pokoju. Na miejsce noclegu wybrałem Aries Rooms. O wyborze zdecydowało położenie, nie chcieliśmy mieć daleko do promu i jak widać poniżej na zdjęciach udało się znaleźć coś odpowiedniego .
Sporo ludzi czekało na promy Blue Star.
Pokój za balkonem wychodzącym na port kosztuje 45 euro, z tym, że my zapłaciliśmy więcej żeby móc być w pokoju do samego odpłynięcia promu, czyli do następnego dnia wieczorem Z Aries Rooms wyszliśmy dopiero wieczorem, trzeba było odespać podróż no i całkiem fajnie jest siedzieć sobie na balkonie o obserwować przypływające promy. Miejsce na jeden, dwa noclegi fajne, na dłużej chyba nie, duży ruch na ulicy pod balkonem na dłuższą metę mógłby być męczący.
Wieczorem wyszliśmy jeszcze na spacer na kolację do tawerny.
Trzeba przyznać, że Ermoupoli choć mało cykladzkie, ma swój urok.
CDN